Liga Mistrzów. Neymar show i brak niespodzianek

09.12.2020

Faza grupowa Ligi Mistrzów już za nami. Poza niezwykle ciekawą Grupą B nie doszło jednak do zaskakujących rozstrzygnięć. Awans do 1/8 finału Champions League zapewnili sobie Atletico Madryt i Atalanta Bergamo, a w Lidze Europy zagrają Olympiakos, Red Bull Salzburg i Ajax.

Paris Saint-Germain – Basaksehir 5:1 (Neymar 21’, 38’, 50’, Mbappe 42’k, 62’ – Topal 57’)

Na początek mecz, który właściwie miał się odbyć wczoraj, aczkolwiek z powodu rasistowskiego incydentu został przerwany po niespełna kwadransie. Można powiedzieć, że Les Parisiens szybko rzucili się do ataku, by udowodnić swoje umiejętności i przypieczętować awans z pierwszego miejsca w grupie.

Bohaterów tego spotkania było dwóch – Neymar i Kylian Mbappe. Pierwszy zdobył hat-tricka, natomiast drugi trafił do siatki dwukrotnie i zaliczył asystę przy jednym trafieniu kolegi z zespołu. Również Mitchel Bakker skierował piłkę do bramki, aczkolwiek sędzia po analizie VAR dopatrzył się tam spalonego.

Bramkę dla gości zdobył jeszcze doświadczony pomocnik Mehmet Topal, aczkolwiek już wtedy wszystko było jasne. Mistrzowie Turcji zakończyli swój debiutancki sezon w Champions League na ostatnim miejscu w grupie, z trzema punktami na koncie.

Ajax – Atalanta 0:1 (Muriel 85’)

W tym spotkaniu ważyły się losy awansu z Grupy D. Przed meczem Atalanta znajdowała się na drugim miejscu, gromadząc osiem punktów, natomiast Ajax był trzeci z jednym punktem mniej. Dla obu zespołów to był mecz o fazę pucharową, dlatego zapowiadało się na wyrównaną walkę.

Amsterdamczycy mieli w tym pojedynku optyczną przewagę. Trzeba jednak przyznać, że obie drużyny nie błyszczały skutecznością. Łącznie padły bowiem tylko trzy strzały i choć Ajax miał w nich przewagę (2:1), to Atalanta zadała decydujący cios w końcówce spotkania. Co więcej, gospodarze od 79. minuty grali w dziesiątkę po czerwonej kartce dla Ryana Gravenbercha.

Tym samym podopieczni Gian Piero Gasperiniego po raz drugi z rzędu awansowali do fazy pucharowej Champions League.

Midtjylland – Liverpool 1:1 (Scholz 62’k – Salah 1’)

Właściwie był to już mecz o nic – mistrzowie Danii wiedzieli już, że zakończą fazę grupową na ostatnim miejscu, natomiast mistrzowie Anglii byli pewni pierwszej pozycji. Jurgen Klopp zostawił więc na ławce kilku podstawowych piłkarzy, natomiast gospodarze chcieli udanie pożegnać się z rozgrywkami.

Od pierwszej minuty “The Reds” prowadzili po golu Mohameda Salaha, który wykorzystał błąd w obronie. Gospodarze jednak szukali swoich okazji i w końcu znaleźli po rzucie karnym. Po faulu na Andersie Dreyerze sędzia podyktował jedenastkę, którą wykorzystał Alexander Scholz.

Bayern Monachium – Lokomotiw Moskwa 1:0 (Sule 63’, Choupo Moting 80’)

Bayern już po czwartej kolejce był pewny awansu do fazy pucharowej Ligi Mistrzów. Dlatego w meczu u siebie z Lokomotiwem Hansi Flick mógł trochę poeksperymentować składem. Chociażby w ataku wyszedł Maxim Choupo-Moting, natomiast w środku pomocy zagrał Marc Roca. W przeciwieństwie do pierwszego meczu – tutaj zagrał tylko jeden Polak. Robert Lewandowski jest kontuzjowany, a Grzegorz Krychowiak odpoczywał. Na boisku pojawił się więc z reprezentantów Polski tylko Maciej Rybus.

Pierwsza połowa nie przyniosła goli, aczkolwiek w drugiej gospodarze udowodnili swoją wyższość. Pierwszego gola dla Bawarczyków zdobył Niklas Sule, a drugiego Maxim Choupo-Moting. Bayern był stroną przeważającą, chociaż ich rywale kilka razy przemieścili się pod ich bramkę. To jednak był mecz o nic, co było w trakcie spotkania dość widoczne.

Manchester City – Olympique Marsylia 3:0 (Torres 48’, Aguero 77′, Sterling 90′)

Manchester City był już pewny wyjścia z grupy z pierwszego miejsca. Mecz był jednak nieco ważniejszy dla ich rywali, którzy wciąż dzięki szczęśliwemu układowi wydarzeń mogli się pokusić o trzecie miejsce w grupie. Choć urwać punkt “Obywatelom” nie jest łatwo, o czym ostatecznie się przekonali.

Podopieczni Pepa Guardioli podeszli do tego pojedynku na spokojnie. Pierwsza połowa przypominała trochę tę z Olympiakosem na wyjeździe, lecz tym razem zespół z Manchesteru przed przerwą nie zdobył gola. W drugiej połowie wicemistrzowie Anglii znaleźli drogę do bramki rywala jednak trzy razy, kończąc fazę grupową z 16 punktami. Tymczasem ich rywale pożegnali się nie tylko z Champions League, ale ogólnie z europejskimi pucharami, kończąc fazę grupową na ostatniej pozycji.

Olympiakos – FC Porto 0:1 (Otavio 10’k, Uribe 77’)

Trzeba przyznać, że ten mecz mógł być prawdziwą okazją dla gospodarzy, do przypieczętowania trzeciego miejsca w grupie. Porto wyszło bowiem w dużej mierze rezerwowym składem, gdyż zespół chce powalczyć o powrót na szczyt ligowej tabeli. Grecy tymczasem przed spotkaniem mieli tyle samo punktów, co Olympique Marsylia. Choć rywale mieli przed sobą mecz wyjazdowy z Manchesterem City, Olympiakos mógł się postarać bardziej o to, żeby pokazać, że zasługuje na grę w Lidze Europy na wiosnę.

Mistrzowie Portugalii okazali się jednak lepsi. Nie można powiedzieć, że kontrolowali przebieg spotkania, aczkolwiek ich rywale strzelali na oślep i oddali zaledwie jeden celny strzał. Za to Porto objęło prowadzenie już na początku po rzucie karnym, a potem wynik poprawił wprowadzony w drugiej połowie Uribe. Zresztą po czerwonej kartce dla Rubena Semedo, Olympiakos kończył w dziesiątkę.

Mimo porażki, mistrzowie Grecji zajęli trzecie miejsce w grupie i zagrają na wiosnę w Lidze Europy. Tymczasem Porto zakończyło etap na drugiej lokacie i mogą się przygotowywać do 1/8 finału Champions League.

Red Bull Salzburg – Atletico Madryt 0:2 (Hermoso 39’, Carrasco 86’)

Red Bull Salzburg przed meczem miał jeszcze szanse na to, żeby awansować do fazy pucharowej Ligi Mistrzów. Warunek był jeden – pokonać Atletico w środowym meczu. To wydawało się pozornie nieosiągalne, aczkolwiek porażka 2:3 nie stawiała mistrzów Austrii w najgorszej sytuacji.

Boisko jednak zweryfikowało umiejętności obu drużyn. Gospodarze oddali aż trzynaście strzałów, jednak tylko dwa z nich okazały się celne. Można mówić, że zespołowi zabrakło szczęścia, ale jak wiemy – sprzyja ono lepszym. Podopieczni Diego Simeone nie atakowali na potęgę, aczkolwiek wystarczyło im zadać dwa decydujące ciosy, żeby zgarnąć pulę punktów.

Oba zespoły zobaczymy na wiosnę w europejskich pucharach. Tyle tylko, że Atletico w Champions League, a Red Bull Salzburg w Lidze Europy.