Chcieliście 5 zmian, to macie. Jak trenerzy Ekstraklasy korzystają z limitu zmian?

15.01.2021

W czasach przed-covidowych pewnie nawet nad tematem zmian byśmy się nie pochylali, ale teraz warto sprawdzić. W końcu latem doszło do zmian. Zbigniew Boniek początkowo kategorycznie odmawiał roszad przy liczbie możliwych zmian w meczach, ale od nowego sezonu ugiął się. Dzięki temu każda drużyna może przeprowadzić pięć zmian w trakcie 90 minut.

Jesienią kluby Ekstraklasy rozegrały łącznie 112 meczów. To oznacza, że licząc potencjalnych 10 zmian w każdym ze spotkań, łącznie mogło zostać przeprowadzonych 1120 roszad przez trenerów. Ile zrobili? 896. To oznacza, że trenerzy wykorzystali dokładnie 80% zmian w meczach. Krótko mówiąc każda drużyna średnio nie wykorzystywała jednej zmiany w meczu, dokonując czterech, a nie pięciu.

Pogoń, Śląsk i dwóch beniaminków na czele

Ciekawie jednak wygląda statystyka konkretnych drużyn. Poniżej grafika.

Na nowych zapisach najbardziej skorzystała Pogoń Szczecin. Trener Kosta Runjaić nie wykorzystał tylko jednej zmiany przez całą rundę! Chodzi o mecz 4. kolejki, który Portowcy wygrali 1:0 ze Śląskiem Wrocław. Tuż za nimi Stal Mielec, w której Dariusz Skrzypczak i Leszek Ojrzyński nie wykorzystali czterech zmian. W obu przypadkach jednak mówimy o dwóch zespołach, w których liczba zmian w meczu to głównie 5, a od wielkiego dzwonu 4 i to jedyne takie przypadki. „Podium” zamykają Podbeskidzie Bielsko-Biała oraz Śląsk Wrocław. Wrocławianie tylko raz zeszli do wyniku trzech zmian, a w większości meczów – 8 – korzystali z czterech roszad. Nieco inaczej to wyglądało u Górali. Ośmiokrotnie wykorzystali limit, ale raz przydarzyły się tylko dwie zmiany w meczu.

Na drugim biegunie trzeci z beniaminków. Piotr Tworek zrobił tylko 39 zmian w całej rundzie, czyli ledwie 55,71% możliwości! To bardzo dziwne, wszak mowa o drużynie, która miała zdecydowanie najkrótszą przerwę pomiędzy sezonem 2019/20 a 2020/21. W końcu finał barażów grali 31 lipca, zaś pierwszy ligowy mecz w Ekstraklasie już 23 sierpnia. Nieco ponad 3 tygodnie na odpoczynek po morderczej końcówce oraz przygotowania i mecz Pucharu Polski!

Zadziwiająco nisko pucharowicze. Lech Poznań grał bardzo dużo jesienią, a mimo tego zajął 11. miejsce – ex-aequo z Cracovią – pod względem liczby przeprowadzanych zmian. Dariusz Żuraw wykorzystał 78,57% możliwych korekt w składzie, czyli jest poniżej średniej ligowej. Być może tym jesteśmy w stanie wytłumaczyć końcówkę rundy w wykonaniu Kolejorza. Z drugiej strony ławka rezerwowych w Lechu była naprawdę mizerna, jak dla ekipy chcącej grać na trzech frontach.

Bardzo nisko także Legia. 45 zmian to nieco ponad trzy na mecz. Tutaj jednak można to wyjaśnić zwolnieniem Aleksandara Vukovicia. Trzy z czterech przykładów wykorzystanych limitów zmian dotyczy meczów Legii jeszcze pod wodzą Serba. Gdy do akcji wszedł Czesław Michniewicz, tylko raz zdarzyło się, że warszawianie wymienili pięciu graczy w trakcie meczu. Tyle że tej sytuacji mogło by nie być, gdyby nie kontuzja Artura Boruca. Doświadczony golkiper doznał urazu w Grodzisku Wielkopolskim, gdy Legia grała z Wartą i w przerwie jego miejsce zajął debiutant Cezary Miszta.

Liczby malały

Wydawać by się mogło, że liczba zmian wraz z długością trwania rundy powinny rosnąć. W końcu kluby grały od początku czerwca do świąt z bardzo małymi przerwami. Niektórzy, ze względu na puchary, mieli jeszcze mniej czasu. Tymczasem najwięcej zmian notowaliśmy na samym początku sezonu. Być może wówczas trenerzy rzucili się na nowe możliwości i sprawdzali czy jest im to faktycznie potrzebne. Później jednak byli zdecydowanie bardziej powściągliwi w tym aspekcie. Zresztą prześledźmy kolejka po kolejce(pogrubione najlepsze i najgorsze wyniki):

1. kolejka: 66
2. kolejka: 72
3. kolejka: 70
4. kolejka: 67
5. kolejka: 67
6. kolejka: 68
7. kolejka: 62
8. kolejka: 60
9. kolejka: 58
10. kolejka: 59
11. kolejka: 63
12. kolejka: 67
13. kolejka: 62
14. kolejka: 59

Gole z ławki

44 gole strzelili zawodnicy wchodzący z ławki. Wśród nich mamy kwartet zawodników, którzy zrobili to dwukrotnie. Łukasz Zwoliński, Jakub Błaszczykowski, Rafa Lopes i Piotr Krawczyk. Co ciekawe ten pierwszy dodatkowo zaliczył jedną asystę, więc jest na czele nieoficjalnej klasyfikacji kanadyjskiej wśród jokerów. Jak to się rozkładało według drużyn? Zerknijcie na poniższą grafikę.

Każdy zespół przynajmniej raz skorzystał na wprowadzonym zawodniku ściśle pod kątem strzelonego gola. Oczywiście dochodzą asysty itd., ale sposób ich naliczania już jest zależny od tego, kto prezentuje statystyki. Natomiast przy golach mamy najłatwiejszą kwestię do wyłapania.

Czy to dużo? Skoro było 900 zmian i wpadły z tego 44 gole, to daje nam średnio jednego gola na jakieś 20 trenerskich roszad.

Utrzymujemy czy wracamy?

W trakcie rozgrywek zmiana reguł nie wchodzi w grę. Wydaje się jednak, że po początkowych zachwytach dodatkowe dwie zmiany nie są aż tak trenerom potrzebne. Oczywiście najwięcej był wykorzystywany komplet zmian, ale rozbijając to na 112 meczów mamy aż 224 drużyny, które dokonywały zmian. Ile razy był limit, a ile razy cztery/trzy i mniej zmian? Też sprawdziliśmy. Co ciekawe zdarzył się nawet jeden przypadek braku zmian. Bez niespodzianek, chodzi o Wartę Poznań. Tak było w meczu 10. kolejki, gdy poznaniacy wygrali z Wisłą Kraków 2:1.

5 zmian – 96 razy
4 zmiany – 58 razy
3 zmiany- 52 razy
2 zmiany- 15 razy
1 zmiana – 2 razy
0 zmian – 1 raz

Sami nie wiemy czy wracać do poprzednich ustaleń, czy zostawić to, co jest. Dodatkowe zmiany nie są przecież koniecznością i nie są wymagane. To możliwość, a przecież mówi się, że chcącemu nie dzieje się krzywda. Poza tym zachowana jest zasada, że pięć zmian może zostać przeprowadzonych w trzech turach, więc trudno powiedzieć o dodatkowej stracie czasu.