Paulo Sousa i polska piłka – co mają ze sobą wspólnego?

21.01.2021

Paulo Sousa w czwartek zastąpił Jerzego Brzęczka na stanowisku selekcjonera. Do tej pory Portugalczyk nie miał zbyt wielu styczności z polską piłką, aczkolwiek kilka ich było. Dlatego postanowiliśmy je przypomnieć.

W najlepszej jedenastce Juskowiaka

Pierwszym punktem stycznym Paulo Sousy w polskim futbolem był… Andrzej Juskowiak. Obaj piłkarze występowali razem w lizbońskim Sportingu w sezonie 1993/1994. Wówczas Portugalczyk dokonał zaskakującego ruchu, gdyż przyszedł do nowego zespołu z Benfiki. Swój pobyt w Lizbonie piłkarz nie zanotował żadnych sukcesów, aczkolwiek został zauważony przez Juventus, z którym później zdobył Puchar Ligi Mistrzów.

Warto dodać, że w ubiegłym roku w rozmowie dla “TVP Sport” Andrzej Juskowiak wybrał Paulo Sousę do najlepszej jedenastki piłkarzy, z którymi grał. – Nie przypuszczałem, że można się poruszać w taki sposób, jak on – stwierdził po latach były reprezentant Polski o byłym koledze z zespołu.

Sześć lat później, po sukcesach z Juventusem, Borussią Dortmund i Interem, Paulo Sousa trafił do Panathinaikosu. Tam piłkarz po raz kolejny miał okazję, żeby zagrać w jednej drużynie z polskimi piłkarzami. Wówczas jego kolegami z szatni stali się Krzysztof Warzycha oraz Igor Sypniewski. Więcej spotkań rozegrał z tym pierwszym, gdyż drugi zmagał się z kontuzjami i problemami osobistymi.

Zagrał z Polonią, ale nie z reprezentacją Polski

W barwach Panathinaikosu piłkarzowi przydarzył się kolejny polski akcent – wystąpił w dwóch spotkaniach eliminacji Ligi Mistrzów w sezonie 2000/2001. Portugalczyk spędził na boisku pełne 180 minut i pomógł kolegom wyeliminować późniejszego mistrza Polski. Panathinaikos wygrał tamten dwumecz 4:3, a jednego z goli dla “Koniczynek” zdobył właśnie Krzysztof Warzycha.

W 2002 roku Paulo Sousa – na zakończenie reprezentacyjnej kariery był bliski kolejnego zetknięcia się z polskim futbolem. Wówczas Portugalia mierzyła się z Polską na Mistrzostwach Świata. Zespół wygrał 4:0, aczkolwiek Sousa nie wystąpił podczas turnieju. Jak dobrze pamiętamy, zarówno Portugalczycy, jak i Polacy pożegnali się z turniejem już w fazie grupowej.

W czasie swojej kariery piłkarskiej Paulo Sousa nie miał zbyt wielu okazji do tego, żeby często zmierzyć się z polskimi piłkarzami. Najczęściej miało to miejsce, gdy Portugalczyk występował w Borussii Dortmund. Wtedy Sousa zmierzył się trzy razy z Tomaszem Wałdochem (wtedy Schalke) i Piotrem Nowakiem (TSV 1860 Monachium). Warto dodać, że reprezentant Portugalii stracił wówczas punkty tylko raz – w starciu z tym drugim po porażce 2:3.

Kto grał u Sousy?

W roli trenera Paulo Sousa miał styczność z trzema Polakami. Jakub Błaszczykowski występował pod wodzą trenera w sezonie 2015/2016 we Fiorentinie. Reprezentant Polski zagrał przez ten czas w barwach “Violi” w 20 meczach, aczkolwiek przez długi czas zmagał się wtedy z kontuzjami. Wtedy również trener zmierzył się z Lechem Poznań – spotkanie we Florencji jego zespół sensacyjnie przegrał 1:2, natomiast w Polsce wygrał 2:0.

Mniej szans od Sousy otrzymali Bartłomiej Drągowski i Igor Lewczuk. Pierwszy był młodym bramkarzem, dopiero wchodzącym do drużyny, który w ostatnim spotkaniu sezonu doczekał się swojej pierwszej szansy. Z kolei obecny defensor Legii zagrał pod wodzą nowego selekcjonera reprezentacji Polski występując w Bordeaux. Obaj piłkarze zanotowali po jednym występie. Tym samym można powiedzieć, że Paulo Sousa dał więcej szans piłkarzowi z… Antigui i Barbudy, bowiem Mikele Leigertwood wystąpił w 25 meczach, czyli więcej niż wszyscy Polacy, którzy grali u trenera.

Ostatnim ciekawym akcentem łączącym Paulo Sousę z Polską, choć nieco okrężną drogą jest piłkarz, który wystąpił w największej liczbie spotkań pod wodzą Portugalczyka. Chodzi tutaj o Nikolę Mitrovicia, który niedawno grał w Wiśle Kraków. U nowego selekcjonera reprezentacji Polski wystąpił w 102 meczach – w węgierskim Videotonie i Maccabi Tel-Aviv. W drugim z zespołów Serb zdobył dwa mistrzostwa Izraela oraz krajowy puchar.

***

Powiedzmy sobie szczerze, Paulo Sousa nie miał na razie dużej styczności z polskim futbolem. To wada, a może zaleta? O tym przekonamy się przez najbliższy czas. Jedno jest pewne – Portugalczyk poznał realia pracy w różnych krajach. Chociaż nigdzie za spędził zbyt dużo czasu, zdobył cenne doświadczenie, przystosowując się do różnych warunków. Jak się spisze w Polsce? Na razie jest niewiadomą, ale niebawem wszystko będzie jasne. Na pewno nie można go skreślać, ale zapewne będzie potrzebował pomocy w aklimatyzacji od PZPN-u.