„Czwarte miejsce byłoby postępem dla Śląska, ale bez punktów na wyjazdach tego nie będzie”

01.02.2021

Coraz więcej Polaków, coraz więcej młodzieżowców. W dodatku zespół robiący pod wodzą Vitezslava Lavicki ciągłe postępy. We Wrocławiu liczą na powrót do europejskich pucharów, ale łatwo nie będzie. Kluczem do sukcesu ma być lepsza postawa na wyjazdach. Czy to się uda? Pytaliśmy Krzysztofa Banasika, redaktora naczelnego portalu Śląsknet.com

Mocniejszy, słabszy czy bez zmian – jaki będzie Śląsk wiosną?

Śląsk będzie w 95% takim samym zespołem, co jesienią. Mamy nadzieję, że styl będzie lepszy. Na wyniki nie mogliśmy narzekać, bo czwarte miejsce to kapitalna sprawa. Walory wizualne pozostawiały wiele do życzenia.

Tak jak w większości zespołów Ekstraklasy, tak i w Śląsku niewiele się działo zimą. Na ten moment najważniejsze jest, że wszyscy pozostali. Poza Diego Żivuliciem, który i tak był odsunięty od kadry pierwszej drużyny. Stabilizacja jest dobrym sygnałem, bo dla trenera Lavicki to okazja by doskonalić to, co wypracował jesienią z zawodnikami.

Były zapytania z zagranicy o Mateusza Praszelika i Erika Exposito, ale udało się ich zatrzymać. Warto wspomnieć o dwóch nowych środkowych obrońcach. Gdy Dariusz Sztylka zapytał się trenera Lavicki, jakich wzmocnień potrzebuje do osiągnięcia celu, szkoleniowiec wskazał środek obrony. Dostał więc dwóch zawodników! To jest wielki pozytyw, że potrzeby trenera pod kątem zawodników są zaspokajane. Jedynym minusem całej sytuacji jest to, że obaj przyszli do klubu już po wylocie zespołu na zgrupowanie do Turcji. Nie mieli okazji trenować z drużyną na obozie i dopiero teraz będą się poznawać z resztą. Myślę, że ich wkomponowanie do zespołu może potrwać nawet do kilku tygodni.

Z dotychczasowej ekipy kibice nie oglądali jeszcze Krzysztofa Mączyńskiego.

Dla Śląska kłopotem na początku może być zdrowie Mączyńskiego, zwłaszcza patrząc na jego rolę w zespole. Wrocławianie jesienią miał kłopoty w środku pola. Były one związane z odejściami dwóch podstawowych zawodników. Jakub Łabojko był topowym defensywnym pomocnikiem w lidze. Drugi, często bardzo niedoceniany przez kibiców i ekspertów, to Michał Chrapek. Jak rozmawiałem z wieloma ludźmi ze Śląska, odgrywał dla nich bardzo ważną rolę. Był łącznikiem między defensywą a ofensywą, czego wiele osób nie dostrzegało. Te braki w środku były jesienią odczuwalne.

Trener Lavicka stworzył sobie trójkąt Sobota-Mączyński-Praszelik i wydawało się, że to będzie teraz cementowane w trakcie obozu. Niestety Krzysztof Mączyński zmaga się z przewlekłą kontuzją kolana. Trenuje indywidualnie, ale nie rozegrał ani minuty w sparingach. To na pewno jest kłopot, że nie do końca udało się wykreować podczas zgrupowania nowego lidera środka pola. Pozytywne sygnały swoim zaangażowaniem dał Maciej Pałaszewski, który pokazał się z dobrej strony. Środek pola generalnie jest największą zagadką.

Wspomniałeś o nowych zawodnikach. Łukasz Bejger wpisuje się w nowy trend pozyskiwania młodych piłkarzy, na których można zarobić. Udało się z Przemysławem Płachetą, wypalił Mateusz Praszelik i jest Marcel Zylla.

Ten transfer to jest potwierdzenie obranej strategii przez pion sportowy. Każdy w Śląsku widzi, że nasza akademia nie potrafi dostarczyć nam zawodników, którzy już teraz mogliby grać w Ekstraklasie. Poza wspomnianą trójką, przyszedł wcześniej Przemysław Bargiel, który nie potrafi się przebić, ale pozostaje w odwodzie.

Wiemy, że jest wymóg młodzieżowca, więc Śląsk takich graczy pozyskuje. Można powiedzieć, że nieco został zmuszony do tej strategii. Zastanawiam się czy taki trend byłby, gdyby przepis nie istniał. Mimo wszystko Śląsk ma najstarszy zespół w lidze, a trener Lavicka raczej oszczędnie stawia na młodych zawodników.

Poruszyłeś temat młodzieży i akademii. Patrząc po mediach społecznościowych, młodzi nie mają lekko. Spora jest krytyka przy ich występach. Głównie skupia się na Piotrze Samcu-Talarze. Generalnie brak młodych wychowanków może nieco dziwić, gdy spojrzymy na wyniki bezpośredniego zaplecza. Rezerwy nieźle sobie radzą w II lidze, CLJ w ostatnich latach była wysoko.

Z jednej strony mamy dobre występy rezerw po awansie do II ligi, mamy też medale CLJ, a ciągle nie możemy doczekać się wychowanka, który grałby regularnie w Ekstraklasie. To jest pewnego rodzaju zagadka i niedosyt. Trener Lavicka często podkreśla, że w Śląsku jest utalentowana młodzież, ale, jeżeli chcą grać, muszą udowodnić swoją ciężką pracą, że na to zasługują.

U Lavicki tej pracy musi być jeszcze więcej, jak wspomniałeś…

Trenerów można podzielić na dwie grupy. Jedni, widząc potencjał w młodym zawodniku, dadzą mu szansę kilku występów nawet, jeśli nie prezentuje się jakś super na treningach. Z nadzieją, że ten młody “odpali”. Inni szkoleniowcy wychodzą z założenia, że młody musi się bardzo wykazać na treningach i znacznie lepiej wyglądać od bardziej doświadczonych kolegów, by mógł dostać szansę. Trener Lavicka jest w tej drugiej grupie, dlatego nasi młodzi nie mają łatwo, ale trzeba podejść do tego realnie. Minuty, które otrzymywali były raczej takimi do zapomnienia. Trudno mi sobie przypomnieć dobre wejścia i akcje Piotra Samca-Talara, Sebastiana Bergiera czy Marcina Szpakowskiego. Od młodego mamy prawo oczekiwać, że gdy dostaje 15-20 minut, to pokaże coś „ekstra”. Coś, co daje nam podstawy by wierzyć, że kiedy zagra kolejnym razem, pokaże określoną jakość. Tak jak było od początku z Płachetą czy Praszelikiem. Aż chciało się ich oglądać w kolejnych występach.

Czas na Twój typ. Czy Śląsk stać na to, żeby zagrać o europejskie puchary?

Stać, ale nie jest powiedziane, że tak będzie. Liga jest bardzo wyrównana, tabela niezwykle spłaszczona i różnica między czwartym Śląskiem a np. ósmą Lechią jest niewielka. Potencjał kadrowy Śląska jest zbliżony do zespołów, z którymi sąsiaduje w tabeli. Trzeba jednak pamiętać, że mimo wyrównanej kadry, są pozycje, na których mogą być kłopoty. Na lewej obronie poza Dino Stiglecem są opcje mocno rezerwowe, jak Patryk Janasik czy Mateusz Maćkowiak z rezerw. Sporo znaków zapytania jest też po drugiej stronie, gdzie jest potencjalnie nawet czterech zawodników do gry, ale żaden z nich nie może być pewniakiem. Ciekawa też będzie rywalizacja w bramce. Matus Putnocky nie zawodził i miał zapewnione miejsce w składzie, ale gdy wypadł, Michał Szromnik zagrał trzy kapitalne mecze.

Dużo będzie zależało od tego, czy Śląsk się obudzi na wyjazdach. Jeżeli nie będą w stanie się odblokować i punktować, to będzie niezwykle trudno pozostać na tym czwartym miejscu. Trener Lavicka mówi, że chce robić cały czas kroki do przodu. W pierwszym sezonie utrzymał zespół, w drugim awansował do górnej ósemki i skończył na piątym miejscu. Teraz czwarte byłoby postępem. Ale bez punktów na wyjazdach tego nie będzie, a pod tym względem Śląsk jest jednym ze słabszych zespołów w lidze.