Dobry środkowy obrońca na masową skalę. Miejsce produkcji: Francja

21.02.2021

Są pewne pozycje, które można przypisywać określonym nacjom. Kapitalne „10” wychowywali Argentyńczycy, znakomitych snajperów, a później bocznych obrońców Brazylijczycy. Wśród Hiszpanów mnóstwo graczy środka pola. Nawet Polska może się pochwalić – względnie – coraz szerszym pokoleniem bramkarzy. To wszystko blednie przy Francuzach, którzy od kilku lat na masową skalę zaczęli „produkować” środkowych obrońców światowej klasy!

Kto czytał książkę Michalea Coxa „Gegenpressing i Tiki-taka”, ten wie, że autor zachwycał się defensywnymi pomocnikami z Francji. Nad Sekwaną było i jest wielu graczy, którzy uosabiali pewien boiskowy altruizm. Od Claude’a Makalele do N’Golo Kante mowa była o graczach, którzy nie zachwycali publiki swoimi dryblingami i golami. Oni nie byli i nie są od gry na fortepianie, ale od noszenia, bo jako jedyni mają ku temu siłę.

Wydaje się jednak, że osobny rozdział można poświęcić środkowym obrońcom z Francji. Wchodzimy na portal Transfermarkt, zagęszczamy obszar poszukiwań do tej pozycji na rynku francuskim i mamy 25. graczy, których wartość to 10 milionów euro lub więcej. To oczywiście umowna kwota, ale jeszcze lepiej pokaże nam potęgę, gdy polecimy nazwiskami i klubami.

Oporni Włosi

W LaLiga tylko Atletico z klubów TOP4 nie ma francuskiego środkowego obrońcy. Real ma Varane’a, Barcelona Umtitiego i Lengleta, a Sevilla Kounde, przy czym Diego Carlos również został sprowadzony z Ligue1. W Bundeslidze Red Bull Lipsk ma Dayota Upamecano i Ibrahime Konate. Wkrótce ten pierwszy zasili Bayern, a do Lipska ma powędrować Mohamed Simakan ze Strasbourga. Wspomniani Bawarczycy już mają Lucasa Hernandeza. W Borussii Dortmund gra Dan-Axel Zagadou, a niedawno do PSG trafił stamtąd Abdou Diallo. Do tego grona możemy dołożyć młodych, ale kapitalnie zapowiadających się Evana N’Dicke z Frankfurtu i Maxence’a Lacroixa z Wolfsburga.

Zaglądamy do Anglii, a tutaj kolejne nazwiska – Aymeric Laporte, Kurt Zouma, Wesley Fofana czy Issa Diop. Jedynie Serie A opiera się graczom z tego kraju. Na siłę możemy wskazać Kalidou Koulibaly’ego, który wychował się przecież w szkółce Metz. Poza tym w topowych klubach próżno szukać Francuzów, czy wychowanych w Ligue1. Tyle że Francuzi produkują tych stoperów tylu, że lada moment pewnie i włoski rynek zaleją.

Finanse

Swoje robią na pewno możliwości finansowe klubów francuskich. Na dzisiaj PSG jest jedynym potentatem nad Sekwaną. Na kolejnych miejscach Monaco czy Olympique Lyon, ale nadal mówimy tutaj o znacznie mniejszych możliwościach. Nijak mają się one do topowych klubów w Anglii czy Hiszpanii. Dlatego za stosunkowo nieduże pieniądze można wyciągać zawodników gotowych na poważne granie.

Ta sytuacja może nabierać na sile. Ligue1 mocno odczuła sytuacje z pandemią koronawirusa. Nie chodzi o zamknięte stadiony i brak przychodów z tego tytułu. Bardzo szybka decyzja o zakończeniu rozgrywek czkawką odbiła się wszystkim klubom. W końcu Francuzi, jako jedyni spośród lig TOP5 powiedzieli „pas”. Jako pierwszy opór postawił francuski Canal+, który nie wypłacił jednej z transz za prawa do transmisji. Trudno się dziwić, w końcu ostatnich 10 kolejek zostało ucięte, więc telewizja nie miała powodów, by płacić za produkt, którego nie może dostarczyć swoim widzom.

Od nowego sezonu do gry wchodził hiszpański gigant Mediapro, który zabrał Canal+ największy pakiet. Wszystko miało być dobrą informacją dla klubów. W końcu mowa była o kontrakcie na lata 2020-2024, w którym za każdy sezon Mediapro oraz Canal+ miały płacić ponad 1,1 miliarda euro. To miał być wzrost wpływów aż o 60%! Pierwsza rata jesienią wpłynęła, ale… druga transza już nie. Hiszpanie chcieli renegocjować kontrakt, a kluby wpadły w kłopoty. Chodziło o 170 milionów euro. Wiele ekip Ligue1 jest, mniej lub bardziej, uzależnionych od telewizyjnych pieniędzy. Jak donosiło L’Equipe, w przypadku PSG to tylko 9% budżetu, ale kluby jak Nimes, Angers czy Reims zakładają, że wpływy z telewizji będą stanowiły… 60-70%!

Ostatecznie MediaPro zakończyło współpracę z Ligue1 wypłacając 100 milionów euro odszkodowania za ten sezon, a prawa do końca rozgrywek przejął Canal+. Dziennikarze RMC Sport ustalili, że kluby mogą liczyć na łączną kwotę 670 milionów euro za sezon 2020/2021, czyli ledwie 60% bazowej kwoty.  W międzyczasie w styczniu związek piłkarzy(UNFP) zaapelował do graczy o zgodę na obniżkę pensji. Mówi się, że cała liga przez sytuacje z koronawirusem i zamieszaniem telewizyjnym straci ponad 800 milionów euro. Dla niektórych może to być gwóźdź do trumny.

Skoro brakuje z jednego źródła, trzeba będzie wzmocnić inne. W tym przypadku mowa o sprzedaży zawodników. Koło się jednak domyka w momencie, gdy zagraniczne kluby dobrze wiedzą o sytuacji Francuzów, więc ceny na pewno nie wzrosną. Zwłaszcza w okresie, gdy wszyscy tną wydatki, jak tylko mogą.

Wiele osób zastanawia się, dlaczego liga francuska jest taka, siaka i jeszcze różne opinie o niej krążą. Ja bym do takich słów nie przykładał zbytniej wagi. Ktoś obejrzał jeden czy dwa mecze i tak mówi, a to niesprawiedliwe. Popatrzmy, ilu zawodników gra w Premier League, Serie A, Bundeslidze czy LaLidze z przeszłością w Ligue1. Można ich liczyć w setkach! Francja z Brazylią to dwa państwa dające najwięcej zawodników do lig TOP5mówił w wywiadzie dla Futbol News Piotr Wojtyna. Jeden z pierwszych trenerów N’Golo Kante.

***

Wróćmy jednak do tematu – środkowych obrońców. Czas zadać konkretne pytanie…

Czego oczekujemy od stoperów?

Uporządkujmy od wymagań wobec zawodników grających przed bramkarzem. Pozycja newralgiczna, na której wielu trenerów niechętnie sprawdza młodych graczy. Dlaczego? Jedna z najbardziej odpowiedzialnych funkcji w zespole pod względem piłkarskim i nie tylko. Środkowi obrońcy, nie licząc bramkarzy, najwięcej widzą. Mają przed sobą całe boisko i większość zawodników, dlatego mogą podpowiadać. Przyjęło się, że mowa o doświadczonych graczach, którzy trochę pograli. Czy aby na pewno? Ten mit upada we Francji.

Upamecano z Salzburga do Lipska trafił na początku 2017 roku. Wówczas miał niecałe 19 lat. Pół roku na adaptacje, ale już na 19. urodziny – w październiku – był podstawowym zawodnikiem. Aymeric Laporte zadebiutował u Marcelo Bielsy w Bilbao w wieku 18 lat. Początkowo wydawało się, że będzie to pojedyncza szansa w Lidze Europy, ale szybko wskoczył do składu i zaczął grać. Wesley Fofana w grudniu skończył 20 lat, a na jego koncie ponad 50 meczów dla Saint-Etienne czy Leicester. Kurt Zouma był w podobnym wieku, gdy trafiał do Chelsea. Jules Kounde jest dwa lata starszy, a zaraz dobije do 150. występów w profesjonalnej piłce.

Wcześniej Clement Lenglet czy Samuel Umtiti jako 23-latkowie trafiali do Barcy, podobnie zresztą jak Lucas Hernandez zamieniający Atletico na Bayern. Ale Raphael Varane miał z kolei 18 lat, gdy został piłkarzem realu Madryt. Łatwo nie miał, bo chwilę musiał poczekać zanim z Sergio Ramosem stworzyli duet stoperów na lata.

Siła

Ligue1 uchodzi także za najbardziej fizyczną spośród najmocniejszych lig. Wcale to nie jest przytyk, bo gdyby tak było, nikt by nie brał tylu graczy stamtąd. Giorgio Chielini zarzucał Guardioli, że przez niego coraz więcej obrońców, którzy potrafią wyprowadzać piłkę, ale… nie potrafią bronić. Chcą być na siłę eleganccy, a brakuje im takiego podostrzenia, które czasem po prostu jest konieczne na tej pozycji. – Aspekt fizyczny wchodzi w grę. Dochodzi też umiejętność gry w piłkę, bo nowoczesny środkowy obrońca musi dobrze czuć się z piłką przy nodze – dodawał Wojtyna. Patrząc na francuskich stoperów, widzisz silnych facetów, ale każdy z nich to piłkarz pełną gębą. Wyglądają, jak atleci, ale nie mają najmniejszych kłopotów przy rozegraniu.

Szybkość kluczem!

W większości przypadków mówimy o niezwykle szybkich piłkarzach. To jest dzisiaj kluczowa cecha na tej pozycji, zwłaszcza gdy mówimy o topowych klubach. Najlepsi chcą bronić wysoko, a to zawsze ryzyko. Mówił to zresztą w wywiadzie dla Futbol News trener GKS-u Tychy, Artur Derbin poruszając kwestię wysokiego preesingu. – Żeby przeciwnik popełnił błąd po naszych skokach pressingowych, to też trzeba wypracować. Drużyna musi odpowiednio zsynchronizować takie skoki, zaskoczyć przeciwnika i odebrać piłkę. Dodam tylko, że to podejmowanie pewnego ryzyka. Nie mówię tu o obronie niskiej, gdy okopujemy się w okolicach własnego pola karnego, będąc w kompakcie i zamykając konkretne przestrzenie. Chodzi o podejście wysoko, gdy się otwieramy. Parę razy trzeba odebrać i parę razy trzeba się przekonać, że w przypadku niepowodzenia nasi obrońcy zostają 1 na 1. Muszą dysponować odpowiednią szybkością i wtedy obrona musi być jakościowa, a nie ilościowa – wspominał szkoleniowiec tyszan.

Nie sposób, nie przyznać racji. Skoro masz za plecami przestrzeń kilkunastu, a częściej kilkudziesięciu metrów, musisz być przygotowany do wielu pojedynków biegowych. Ustawieniem można zneutralizować pewne atuty rywala, ale jeśli nie masz odpowiednich parametrów biegowych oraz umiejętności w bronieniu, wówczas jesteś bez szans.

Zagłębie obrońców? Cały kraj!

Patrząc na ligę hiszpańską od wielu lat wiadomo, że najlepszych lewych obrońców można wyłowić w Valencii, wielu ciekawych prawych obrońców grało/gra w Realu Sociedad, a Barcelona wychowuje środkowych pomocników. Być może to zasługa szkolenia pod konkretny profil, być może kwestia geografii albo po prostu przypadek. Czy jest zatem miejsce, w którym najlepiej wychowuje się środkowych obrońców?

Laporte dorastał w Kraju Basków. Najpierw po francuskiej stronie, później po hiszpańskiej. Lucas Hernandez to także hiszpańska szkoła piłkarska. William Saliba, Kurt Zouma i Wesley Fofana do dużej piłki poszli z Saint-Etienne, choć drugi urodził się po sąsiedzku w Lyonie, a trzeci w Marsylii.

Upamecano trafił do Salzburga z Valenciennes, Samuel Umtiti i Mouctar Diakhaby z Lyonu ruszyli do Barcelony i Valencii. Clement Lenglet do Sevilli przyjechał z Nancy. Raphael Varane wyciągnięty z Lens, Jules Kounde z Bordeaux, Mohamed Simakan w świat pójdzie ze Strasbourga, mimo że podobnie jak Fofana urodził się w Marsylii. Abdou Diallo zaliczył długą drogę zanim trafił do PSG, ale z Francji wyjeżdżał jako gracz Monaco. Innym wychowankiem klubu z księstwa jest Benoit Badiashile, który dzisiaj stanowi o sile ich defensywy. Latem w to samo miejsce trafił Axel Disasi, ale w jego przypadku mowa o transferze ze Stade Reims i latach spędzonych w Paris FC. Tuż obok, w wielkim PSG, do gry przygotowani zostali Presnel Kimpembe, Dan-Axel Zagadou czy Tanguy Nianzou. Tylko pierwszy dostał swoją szansę na miejscu, pozostali bardzo szybko uznali, że znajdą sobie lepsze miejsce do rozwoju. Nie wybrali byle czego, ale Borussię Dortmund i Bayern.

Ligue1 i Ligue2 dają podobnie

Możemy wymieniać dalej. Evan N’Dicka wytransferowany z Auxerre, Jean-Clair Todibo i Issa Diop z Tuluzy, Malang Sarr z Nicei. Były przykłady dwóch drugoligowców powyżej i jest kolejny.  Nawet takie Sochaux, które dzisiaj jest w Ligue2 może pochwalić się dwoma zawodnikami, których puściło w świat. Najpierw był to Ibrahima Konate, a niedawno Lacroix. Jednak w przypadku tego pierwszego trzeba uczciwie przyznać, że do miasta Peuguota trafił z Paris FC, gdzie mógł spotkać Disasiego. Mniej znany Moussa Niakhate pierwsze kroki stawiał w Lille, ale to z Metz trafił do Niemiec. A w kolejce czeka Bafode Diakite z Tuluzy. Przed chwilą skończył 20 lat, gra w Ligue2, ale zapewne to jego ostatnia runda w

Był Strasbourg, była Tuluza, Bordeaux, był Kraj Basków, Sochaux, Lyon i okolice, Lille czy Paryż. Krótko mówiąc niemal wszystkie możliwe kierunki we Francji.

Chętnych wielu, miejsca cztery

Skoro wyliczyliśmy tylu obrońców, to kogo wziąć do reprezentacji finalnie? W tym głowa Didiera Dechampsa, by wybrać czwórkę w najwyższej formie i najlepiej pasujących do koncepcji. Raphael Varane czy Presnel Kimpembe to pewniacy, ale dlaczego takimi nie mają być Upamecano, Lucas? Może do formy – i zdrowia – wróci duet z Barcelony. Może następni zaczną grać na miarę kadry Les Bleus. Przecież Aymeric Laporte, mimo że od trzech lat regularnie gra w Manchesterze City nadal… nie zadebiutował w kadrze. Marcelo Bielsa mówił, że Laporte jest za dobry technicznie na środkowego obrońcę, co zresztą przyznawał także Pep Guardiola. I co? Kilka razy ławka i od prawie czterech lat wszystkie mecze kadry ogląda w telewizji.

Dla Deschampsa to wielka wygoda. Może korzystać do woli i w zasadzie pod każdy system znajdzie wykonawców. Znajdzie zarówno wysokich i silnych, jak i niższych oraz zwinnych. Może pozwolić sobie dosłownie na wszystko. Czy zdecyduje się na duet czy tercet środkowych obrońców, jest po prostu zabezpieczony.