Legia Warszawa wróciła na fotel lidera ekstraklasy!

Legia Warszawa po krótkiej przerwie wróciła na pozycję lidera PKO BP Ekstraklasy. Zespół wygrał 5:2 z Wisłą Płock, chociaż pod koniec pierwszej połowy triumf podopiecznych Czesława Michniewicza nie był jednak pewny na sto procent.

“Nafciarze” mieli postraszyć faworytów

Faworytem tego spotkania była bez wątpienia Legia, aczkolwiek płocczanie w dobrym stylu rozpoczęli rok. Podopieczni Radosława Sobolewskiego pokonali kolejno Zagłębie i Lecha, w dodatku bez utraty bramki. Mimo że obaj rywale “Nafciarzy” ostatnio są bez formy, Wisła mogła zasługiwać na pochwały. Oba zwycięstwa nie wzięły się bowiem z przypadku.

Tymczasem Legii zdarzało się tracić punkty z zespołami z dołu tabeli, a ostatnio drużyna grała w kratkę. To mogło dawać nadzieję rozpędzonym gościom na to, żeby wywalczyć choćby punkt w sobotnim pojedynku.

Nadzieje Wisły zmalały w drugiej połowie

Spotkanie rozpoczęło się dla Legionistów bardzo udanie. Mimo braku Tomasa Pekharta, zespół w 40. minucie prowadził już 3:0. Kluczową postacią okazał się tutaj Filip Mladenović, który najpierw wykorzystał rzut karny, potem asystował przy golu Bartosza Kapustki, a następnie po raz drugi skierował piłkę do bramki. Pod koniec pierwszej połowy w obronie Legii zrobiło się jednak nerwowo, co doprowadziło do dwóch skalpów gości. Najpierw Cezarego Misztę pokonał Dusan Lagator, a gola kontaktowego zdobył Filip Lesniak. Te dwa gole mogły zasiać niepewność w szeregach gospodarzy.

Po przerwie Legioniści udowodnili jednak, dlaczego bardziej zasłużyli na trzy punkty. Na początku drugiej połowy znakomitą akcję przeprowadził Bartosz Kapustka, który w dobrym momencie dograł piłkę do Luquinhasa, który wykorzystał dogodną sytuację. To zresztą Brazylijczyk ustalił wynik spotkania. Wówczas błąd obrony wykorzystał Kacper Kostorz, który trzy minuty wcześniej pojawił się na placu gry. 21-latek dostrzegł kolegę z zespołu w polu karnym, który miał przed sobą pustą bramkę.

Reakcja na grę defensywną okazała się kluczowa?

Można powiedzieć, że w szeregach Legionistów na pochwały zasłużyli najbardziej Bartosz Kapustka, Filip Mladenović i Luquinhas. Cała trójka miała wpływ nie tylko na wynik, ale na całą postawę zespołu w ofensywie. Trudno spośród tej trójki wybrać najlepszego piłkarza meczu, ale ich współpraca na połowie rywala w tym meczu przebiegała wzorowo. Należy jednak trochę zganić obronę Legii za brak koncentracji pod koniec pierwszej połowy. Czesław Michniewicz jednak zareagował w przerwie – Pawła Wszołka zastąpił Artem Szabanow, który miał więcej zadań z tyłu aniżeli były piłkarz Queens Park Rangers.

Tymczasem “Nafciarzy” należy pochwalić za ambitną postawę w pierwszej połowie. Mało który zespół przegrywający 0:3 potrafi zaatakować. Owszem, Wisła Płock słynie ze skuteczności z kontrataku i umie odrabiać straty, co pokazała choćby w meczach poprzedniej rundy z Lechem czy Piastem. W drugiej połowie zespół jednak nie potrafił wykorzystać swoich atutów i miał poważne problemy z ustawianiem się na lewej stronie. Na uwagę może zwrócić także problem z komunikacją w defensywie, co Legioniści w tym meczu wykorzystali z nawiązką.

Legia znów liderem

Dzięki temu zwycięstwu Legioniści wrócili na pierwsze miejsce w lidze. Zespół Czesława Michniewicza ma na koncie 36 punktów – o jeden więcej niż druga Pogoń. Z kolei “Nafciarze” zajmują aktualnie dziewiątą lokatę, gromadząc 22 punkty. W następnej kolejce Legia zagra na wyjeździe z Górnikiem, natomiast Wisła Płock zmierzy się u siebie z Wisłą Kraków.

Legia Warszawa – Wisła Płock 5:2

Mladenović 10’k., 40’, Kapustka 16’, Luquinhas 49’ – Lagator 43’, Lesniak 45+2’

Fot. screen Canal+Sport