Emmanuel Kumah: W Dubaju jesteśmy po to, żeby trenować

28.02.2021

Emmanuel Kumah jeszcze niedawno grał w środku pola młodzieżowej reprezentacji wraz z Mohammedem Kudusem. Ten drugi obecnie jest piłkarzem Ajaksu, natomiast pierwszy postanowił zaryzykować i zdecydował się na grę w Wieczystej Kraków. Podczas obozu w Dubaju piłkarz w rozmowie dla “FutbolNews.pl” 21-letni Ghańczyk opowiedział o testach w Maladze, występach w kadrze oraz atmosferze w szatni Wieczystej.

***

Skąd dokładnie pochodzisz?

Moja rodzina pochodzi z miejscowości o nazwie Seikwa i w moim domu rodzinnym mieszkały trzy pokolenia – moi dziadkowie, rodzice, starsza siostra i młodszy brat.

Kiedy naprawdę zainteresowałeś się piłką? Ile miałeś wtedy lat?

Mój tata był bardzo dobrym piłkarzem. Co prawda nie miał okazji grać w profesjonalną piłkę nożną, ale zabierał mnie na swoje treningi, dzieląc się ze mną swoją piłkarską pasją. Mogę powiedzieć, że to właśnie przy nim zainteresowałem się tym sportem.

Czyli rozumiem, że od najmłodszych lat piłka była u siebie na pierwszym miejscu?

Tak, od tamtej pory futbol jest dla mnie najważniejszy w codziennym życiu.

Jak wyglądało twoje pierwsze boisko?

To była czysty beton bez trawy (śmiech). Trudno było na nim w jakikolwiek sposób kontrolować piłkę, a gdy upadłeś, miałeś pozdzieraną skórę. Upadki były więc bolesne, ale nie rezygnowałem z marzeń.

Ale domyślam się, że obiekty treningowe Tudu Mighty Jet wyglądały już lepiej?

Może boisko nie wyglądało jakoś rewelacyjnie, ale można było na nich już normalnie pograć. Trafiłem tam w młodym wieku i już jako trzynastolatek otrzymałem szansę gry przeciwko seniorom. Na początku nie było łatwo, ale z czasem się przyzwyczaiłem.

I po kilku latach gry dostałeś swoje pierwsze powołanie do kadry U-20.

To było dla mnie wspaniałe doświadczenie. Po pierwsze mogłem reprezentować mój kraj, co było dla mnie wyróżnieniem, ale także zwróciłem na siebie uwagę skautów z Europy, między innymi z Wisły Kraków.

Zanim przejdziemy do tematu Wisły – twoim partnerem w środku pola był Mohammed Kudus, który obecnie regularnie gra w Ajaksie. To właśnie on był najlepszym piłkarzem w waszym zespole?

Mohammed był wtedy jednym z nielicznych z naszej kadry, którzy trenowali w Europie. Uwielbiałem grać razem z nim w środku pola! Na pewno jest bardzo inteligentnym piłkarzem, który dobrze trzyma piłkę przy nodze i już wtedy miał świetną technikę.

Wtedy akurat grałem z nim w środku, ale nie była to moja nominalna pozycja. Najlepiej czułem się jako ofensywny pomocnik, a moim drugim wyborem było lewe skrzydło. Tak jednak wyszło, że obecnie częściej gram na tej drugiej pozycji.

Koniec końców, ty również wyjechałeś do Europy w młodym wieku. Czy dla ghańskich piłkarzy jest to jedyna szansa na zrobienie kariery?

W Ghanie od lat mamy wielu utalentowanych piłkarzy z dużym potencjałem. Młodzi piłkarze nie mają tutaj jednak wystarczających obiektów i sprzętu. Dlatego marzeniem każdego jest jak najszybszy wyjazd do Europy, najlepiej zaraz po ukończeniu osiemnastych urodzin. Wcześniej nie jest to możliwe ze względu na ograniczenia. Chyba, że któryś z twoich rodziców ma europejski paszport, wtedy sytuacja jest nieco ułatwiona. A ja musiałem trochę poczekać.

Przed transferem do Wisły byłeś na testach w innych europejskich klubach?

Tak, jeszcze jako siedemnastolatek spędziłem trochę czasu na testach w Maladze, ale nie mogłem tam zostać na dłużej z tego powodu, co ci przed chwilą mówiłem. Nie byłem w stanie podpisać umowy z klubem i temat jakoś po prostu przepadł. Przepisy również zatrzymały mój transfer do Bologni – chociaż już miałem skończone osiemnaście lat. Nie mogłem jednak zostać dłużej z powodu ograniczenia liczby piłkarzy spoza Unii Europejskie, mimo szczerych intencji klubu, który chciał mnie zatrzymać.

Potem byłem na testach w Austrii Wiedeń i tam zaskoczył mnie… śnieg! Nigdy wcześniej nie widziałem śniegu, a tam musiałem jeszcze w nim grać. To chyba dlatego mi tam nie poszło (śmiech). Lepiej było w Hoffenheimie, który ściągnął na testy mnie i jeszcze dwóch chłopaków z Ghany. I znowu zasady mnie zawiodły. Później przyszedł jednak Puchar Narodów Afryki U-20, po którym trafiłem do Wisły Kraków.

No właśnie, jak to się stało, że ostatecznie wylądowałeś w Krakowie?

Dowiedziałem się, że podczas meczu reprezentacji do lat 20 przeciwko Algierii zauważyli mnie skauci Wisły – Dariusz Stachowiak i Marcin Kuźba. Najpierw zaprosili mnie na testy, a potem zostałem tam na dłużej.

Z czym miałeś największy problem po przylocie do Polski?

Na pewno z językiem. Od początku pobytu w Wiśle uczyłem się polskiego, ale miałem trudności z przyswajaniu sobie kolejnych słów. Na szczęście teraz znam już już o wiele więcej, dzięki czemu nie mam w zespole problemów z komunikacją.

A jak było z aklimatyzacją w szatni?

Na początku byłem przestraszony, aż bałem się podejść do kogokolwiek (śmiech). Szybko się jednak okazało, że piłkarze Wisły są pomocni. Myślę, że przez ten czas najbardziej pomógł mi Kuba Bartosz, na którego wsparcie od początku mogłem liczyć.

Twoim trenerem w Wiśle był wtedy Maciej Stolarczyk, który obecnie prowadzi młodzieżową reprezentację Polski. Jak wspominasz treningi pod jego wodzą?

Jestem mu wdzięczny, bo to on zdecydował o tym, żebym pozostał w Wiśle na dłużej po zakończeniu testów. Pamiętam, jak od samego początku pracował ze mną nad taktyką i udzielił mi wielu cennych wskazówek. To było dla mnie ważne tym bardziej, że afrykańscy piłkarze po przylocie do Europy często pod względem taktycznym mają największe problemy. Trener Stolarczyk miał zresztą dobre podejście do młodych zawodników. Gdy został zwolniony z Wisły, można powiedzieć że miałem pecha. Teraz jednak ufam trenerowi Cecherzowi i jego sztabowi i mogę być zadowolony z pracy z nimi.

W Wiśle trafiłeś też bez wątpienia na zły moment, przyszła seria porażek i w takich okolicznościach trudno postawić na młodego piłkarza.

Tak, rozumiałem dlatego decyzje trenerów i wiedziałem, że robią to w dobrej wierze. Trudny czas jednak nie sprawił, że atmosfera w zespole się popsuła. Po prostu czuliśmy się zdruzgotani i zmartwieni kolejnymi porażkami. Wyniki jednak nie wpłynęły w żaden sposób na nasze relacje.

Jak to się stało, że młodzieżowy reprezentant Ghany, który występował w zespole ekstraklasy, zdecydował się kontynuować karierę w lidze okręgowej?

Przyznam się, że zastanawiałem się trochę nad tą decyzją. Poszedłem jednak na trening i byłem pozytywnie zaskoczony. Jakość gry piłkarzy, pracy sztabu szkoleniowego i klubowa administracja wręcz przerosły moje oczekiwania. Byłem bardzo zadowolony z tego, co zobaczyłem i uznałem, że może właśnie z tym miejscem powinienem się związać.

Poza tym cieszę się, że mogę tutaj grać z tak doświadczonymi piłkarzami jak Peszko, Majewski czy Madejski.

Może mógłbyś się podzielić jakimiś ciekawymi historiami z szatni?

Humor Radka Majewskiego potrafi sprawić, że w naszej szatni zawsze mamy dobrą atmosferę. Ostatnio opowiedział nam historię z czasów, gdy zaczynał grać w Anglii. Jego trener zadał mu pytanie, “jak się masz?”, a ten odpowiedział po trzech tygodniach (śmiech).

Słyszałem, że pod koniec roku zmagałeś się z koronawirusem. Jak przeszedłeś ten czas?

Nie miałem większych problemów, czułem się dobrze. Tym bardziej, że mogłem liczyć na wsparcie zarówno kolegów z zespołu, jak i innych pracowników klubu. Gdy przebywałem na kwarantannie, zrobili mi zakupy i nie brakowało mi jedzenia, napojów ani innych potrzebnych rzeczy.

Miałeś potem problem z powrotem do treningów?

Jeszcze podczas kwarantanny starałem się w domu trenować samodzielnie. Myślę, że to mi pomogło w łatwym powrocie do treningów z drużyną.

Obecnie przebywasz z drużyną na obozie w Dubaju. Pewnie jesteście wszyscy pod wrażeniem warunków, w jakich przebywacie i trenujecie.

To prawda, właściciel Wieczystej robi dla nas niewiarygodne rzeczy! W Dubaju wszystko mamy na miejscu, a treningi przebiegają bezproblemowo. Oczywiście podoba nam się tutaj, ale jesteśmy tu przede wszystkim po to, żeby trenować i na tym się skupiamy. A nie po to, żeby zobaczyć piękno Dubaju.

Jak ci się podoba w Polsce?

Czuję się tutaj naprawdę dobrze. Polubiłem Polaków – są pomocni i nie myślą o tym, skąd pochodzisz, ani jaki masz kolor skóry. Nigdy nie odczułem z tych powodów żadnych nieprzyjemności.

Jakie są twoje najbliższe plany na przyszłość?

Kiedyś moim wielkim marzeniem był transfer do Europy i to się udało – dzięki mojej ciężkiej pracy oraz woli Bożej. Może w przyszłości trafię do silniejszej ligi, może innego kraju. Ale teraz chciałbym się skupić na Wieczystej – pragnę tu grać jak najlepiej,

Poza tym mam plan, żeby pomóc mojemu wujkowi w sprowadzaniu ghańskich piłkarzy do Europy. Wiem, że w tej chwili w jego drużynie gra jeden utalentowany piłkarz, może warto poszukać dla niego jakiejś szansy?

ROZMAWIAŁ: PRZEMYSŁAW CHLEBICKI

Fot. Wieczysta Kraków