To już nie jest biało-zielony tramwaj. Czy Lechia Gdańsk może jeszcze powalczyć o europejskie puchary?

05.03.2021

To bez wątpienia najdziwniejsza i najbardziej zaskakująca metamorfoza w PKO BP Ekstraklasie tej wiosny. Lechia Gdańsk rok 2021 zaczęła od porażki z Jagiellonią Białystok i remisu z Wartą Poznań. Później doszła jeszcze klęska w 1/8 finału Fortuna Pucharu Polski z I-ligową Puszczą Niepołomice. Gdy eksperci zaczęli się zastanawiać, czy gdańszczanie nie będą czasem musieli drżeć o utrzymanie, ci wygrali trzy kolejne mecze i dziś są tuż za podium ekstraklasy.

Skąd ta nagła przemiana Lechii? I na co stać jeszcze gdański zespół tej wiosny? Spytaliśmy o to byłego piłkarza, a także trenera „Biało-zielonych”, Bogusława Kaczmarka.

Gdański minimalizm

Były asystent Leo Beenhakkera w reprezentacji Polski, nagły awans Lechii w tabeli bezpośrednio wiąże z poziomem ligi polskiej. – O czym to może świadczyć? Przede wszystkim o tym wszystkim, co nazywamy polską piłką w wydaniu ekstraklasy. A jaki jest jej poziom, nie trzeba nikogo przekonywać. To poziom depresji na Żuławach albo tej holenderskiej – mówi w rozmowie z „FutbolNews.pl” Bogusław Kaczmarek.

Mimo zwycięstw i znacznego awansu w tabeli, nie słychać głosów zachwytu nad grą Lechii. Najczęściej powtarzane słowo w kontekście gry gdańszczan to „minimalizm”. Wspomniał o tym przed dwoma tygodniami w rozmowie z „FutbolNews.pl”, Marek Papszun podkreślając, że biało-zieloni w meczu z jego Rakowem Częstochowa stworzyli sobie zaledwie jedną bramkową okazję. Podobnego zdania są również gdańscy fani.

– Piłka nożna jest grą błędów i trzeba te błędy przeciwnika wykorzystywać – krótko odpiera te zarzuty „Bobo” i zauważa co innego. – W zespole jest w końcu odpowiedni balans. Lechia ma w lidze piąte miejsce, zarówno w liczbie bramek zdobytych (25), jak i w liczbie bramek straconych (22).

Żołnierz Kuciak

W ogniu krytyki podopieczni Piotra Stokowca znaleźli się również po meczu ze Stalą Mielec. Beniaminek PKO BP Ekstraklasy na bramkę Lechii oddał bowiem aż 30 strzałów! Tylko dzięki znakomitej postawie Dusana Kuciaka, Lechiści nie tylko uniknęli pogromu, ale także wrócili nad Motławę z trzema punktami.

– Kuciak to od wielu lat najlepszy bramkarz w polskiej ekstraklasie. Wielokrotnie w różnych rozgrywkach ratował Lechii skórę, a mecz w Mielcu był tego afirmacją. Jeżeli ostatnia drużyna w tabeli oddaje na bramkę 30 strzałów, przy znikomej liczbie uderzeń rywala, to coś tu nie gra. Nie wiem zresztą czy pan słyszał, co Słowak powiedział po porażce z Puszczą Niepołomice? Stwierdził bowiem, że sami musimy wyjść z tego g…. Jak ma się w swoich szeregach takiego żołnierza, trener wówczas ma ułatwione zadanierozpływa się Kaczmarek nad rolą Kuciaka, nie tylko na boisku.

Bogusław Kaczmarek jednak podkreśla, że Lechia Gdańsk to jednak nie tylko Kuciak. – W zespole wciąż jest wielu graczy, wiodących w ekstraklasie. W formie cały czas jest Flavio Paixao, który potrafi strzelić gola, mając pół sytuacji. Teraz do pomocy doszedł mu Łukasz Zwoliński, który wrócił po kontuzji, więc też siła ognia powinna być większa.

Komfort Stokowca

Siłą Lechii tej wiosny zdaniem Kaczmarka, jest przede wszystkim brak radykalnych zmian w zespole na przestrzeni ostatnich miesięcy. – Niewiele w tej drużynie się ostatnio zmieniło. Kiedyś użyłem takie sformułowania, że Lechia to taki biało-zielony tramwaj – jedni wsiadają, drudzy wysiadają. I tyczyło się to nie tylko obsługi, czyli piłkarzy, ale także trenerów. W tej chwili Piotr Stokowiec ma ten komfort, że pracuje w Gdańsku już kolejny sezon. Doskonale zna tą drużynę, wie na co stać poszczególnych piłkarzy – przyznaje „Bobo”.

Biorąc pod uwagę powyższe okoliczności, zdaniem Bogusława Kaczmarka, Lechię stać na miejsce w pierwszej trójce. – Od dawna zresztą powtarzam, że ta liga powinna się nazywać 3xL, a więc ton powinny nadawać w niej Legia Warszawa, Lech Poznań i Lechia Gdańsk. Nie mam nic przeciwko Pogoni Szczecin czy Rakowowi Częstochowa, ale uważam, że właśnie te trzy drużyny mają największy potencjał – dodaje były trener.

Fot. YouTibe/Ekstraklasa