Serce chciało Niemcy, rozum wybrał Węgry – dlaczego Orban nie zagrał dla Polski?

24.03.2021

W 2017 roku media nad Wisłą żyły sprawą Williego Orbana i jego ewentualną możliwością gry w reprezentacji Polski. Ile zabrakło aby Orban rywalizował teraz z Janem Bednarkiem i Kamilem Glikiem o miejsce na środku obrony naszej drużyny narodowej? Okazuje się, że bardzo dużo.

Wystarczyło jedno zdanie, jedna luźna wypowiedź, aby w Polsce ruszyła lawina domysłów i spekulacji, której nie dało się już zatrzymać. W 2017 roku Orban był już cenioną postacią w RB Lipsk i coraz pewniej poczynał sobie w Bundeslidze. I wtedy właśnie, w rozmowie z magazynem „Kicker” przyznał, że nie wyklucza występów w biało-czerwonych barwach. Kwestia wyboru drużyny narodowej przez stopera była jednak bardziej skomplikowana.

Bez prostych ścieżek

Orban to syn Węgra i Polki, ale urodzony w Kaiserslautern. Wychowanek „Czerwonych Diabłów” rozważał więc możliwość występów nie dla dwóch, ale aż trzech reprezentacji. I nie trudno zgadnąć, która dla niego była priorytetowa. Tym bardziej, że w latach 2014-2015 rozegrał dwa spotkania w niemieckiej młodzieżówce (z Holandią i Włochami) za kadencji Horsta Hrubescha. Na tym jednak się skończyło, gdyż na dłuższą metę nie był w stanie wygrać rywalizacji z takimi piłkarzami jak Matthias Ginter, Dominique Heintz czy Niklas Suele.

W tamtym czasie jednak występował na zapleczu Bundesligi, w barwach 1.FC Kaiserslautern. Wkrótce przeniósł się do RB Lipsk, z którym szybko awansował do niemieckiej elity, samemu stając się jednym z czołowych obrońców ligi naszych zachodnich sąsiadów. Jego marzenia o grze dla Niemiec nie były zatem bezpodstawne. – Niemcy byłyby moim pierwszym wyborem. W przypadku Węgier lub Polski pewnie szybciej dostałbym szansę, ale nie jestem tego typu osobą, która wybiera najprostszą ścieżkę – powiedział w 2017 roku we wspomnianej już rozmowie z „Kickerem”.

Nowe twarze

Czas jednak leciał, a wymarzone powołanie od Joachima Loewa nie przychodziło. W tym samym czasie uaktywnili się Węgrzy. Do Orbana wydzwaniał selekcjoner „Madziarów”, notabene Niemiec, Bernd Storck, ale piłkarz prosił o czas do namysłu, cały czas wierząc, że Loew zmieni zdanie. Do niczego takiego nie doszło. W 23-osobowej kadrze „Die Mannschaft” na mundial w Rosji znaleźli się Jerome Boateng, Matts Hummels, a także dobrzy znajomi Orbana z młodzieżówki, a więc Ginter i Suele. To dla gracza „Byków” był znak, że nigdy w swojej karierze przed meczem nie posłucha utworu „Das Deutschlandlied”.

Sprawą Orbana zaczęto żyć także w Polsce. Z jednej strony wśród środkowych obrońców w tamtym czasie Adam Nawałka naprawdę mógł wybierać i przebierać. Żelaznym duetem stoperów w eliminacjach MŚ 2018 byli bohaterowie EURO 2016 – Kamil Glik i Michał Pazdan. Na środku defensywy z powodzeniem mógł występować również Artur Jędrzejczyk. Coraz pewniej w Southampton FC poczynał sobie Jan Bednarek, zaś w ekstraklasie furorę robił Jarosław Jach z Zagłębia Lubin. Z drugiej strony, zwracała uwaga niepokojąco duża liczba goli stracona przez biało-czerwonych w kwalifikacji do rosyjskiego czempionatu. W 10 meczach Polacy stracili aż 14 bramek. Zwycięzca żadnej innej grupy nie dysponował tak fatalnym bilansem. Nic dziwnego zatem, że Nawałka szukał do obrony nowych twarzy.

Inna filozofia

Ze strony PZPN też nie było jednak specjalnego parcia, aby Orban zagrał dla Polski. Zapytany przez TVP Sport o kwestię gry dla ojczyzny jego matki, Willy odparł: – Nie było dotąd żadnego kontaktu ze strony polskiego związku, dlatego nie myślałem o grze dla Polski.

Również Zbigniew Boniek wykluczył taką możliwość. – Nie ma żadnego tematu. My mamy inną filozofię, wedle której w reprezentacji Polski chcemy grać wyłącznie Polakami. Problem mamy z tym, że w Niemczech mieszka obecnie wielu naszych rodaków, mówiących w naszym języku, a Niemcy chcą nam ich najzwyczajniej w świecie zabrać. Gdy przyszedłem do związku to powiedziałem jasno: Obraniak, Perquis, Boenisch i Polański są Polakami, grają dla kadry i my ich nie dotykamy, natomiast nie będziemy robili Polaka z kogoś obcego tylko dlatego, że jest dobry – powiedział „Zibi” w programie „Cafe Futbol”, co raz na zawsze zamknęło temat Orbana.

W październiku 2018 obrońca „Die Rotten Bullen” podjął decyzję o występach dla ojczyzny swojego ojca i od tego czasu, rozegrał 18 meczów dla „Madziarów”.

Niemcy, Węgry, Polska

W 2017 roku PZPN był pasywny i faktycznie nie wykazywał większego zainteresowania Orbanem. Trzy lata wcześniej jednak futbolowa centrala uważnie patrolowała jego występy i czyniła starania, aby grał dla nas. Wszystko za sprawą matki piłkarza. – Skontaktowała się z nami i powiedziała, że jej syn chciałby występować dla naszej młodzieżówki. To był bodajże 2014 rok, Willi łapał się jeszcze rocznikowo do zespołu u-21. Trener Marcin Dorna o nim wiedział i chciał go w drużynie – przyznał w rozmowie z „WP Sportowe Fakty”, Maciej Chorążyk, odpowiedzialny w PZPN za wyszukiwanie graczy z polskimi korzeniami.

Wkrótce jednak wyszło na jaw, że matka piłkarza, wyjeżdżając do Niemiec, zrzekła się polskiego obywatelstwa. W świetle prawa zatem Orban nie miał polskich korzeni i paszport musiałby otrzymać z nadania prezydenta. – To delikatna polityczna sprawa, państwo nie patrzy przychylnie na osobę, która zrzeka się obywatelstwa. Gdy okazało się to przeszkodą nie do przeskoczenia, sprawa wyhamowała, a mama zawodnika zwątpiła – dodał Chorążyk.

Mając zatem na uwadze wszelkie okoliczności tej sprawy, kolejność reprezentacyjnych priorytetów Orbana była następująca: Niemcy, Węgry, Polska.