Michał Helik zaliczył falstart. Nieudany debiut nowego reprezentanta

25.03.2021

Michał Helik dość zaskakująco wyszedł w pierwszym składzie na mecz z Węgrami. Co można powiedzieć o jego występie? Krótko mówiąc, piłkarz Barnsley po prostu zaliczył falstart.

Zaskakujące, choć zasłużone powołanie

Michał Helik w ostatnich miesiącach z każdym meczem udowadniał, że krytykujący jego transfer do Anglii po prostu się mylili. W barwach Barnsley 25-latek od początku sezonu gra regularnie. Chociaż na początku miał kilka trudniejszych momentów, od grudnia wyraźnie się rozkręcił. Dwa gole z Huddersfield w Boxing Day, a potem kolejne trzy oraz liczne dobre recenzje sprawiły, że forma byłego piłkarza Cracovii coraz bardziej nas interesowała. Nic dziwnego – w końcu kibice Barnsley przyznali mu nawet tytuł piłkarza miesiąca.

Powołanie od Paulo Sousy mogło być zaskakujące, gdyż wcześniej prawie nikt nie typował Helika do kadry. Portugalczyk jeszcze bardziej zaskoczył, wystawiając piłkarza w pierwszym składzie, choć wcześniej mówiło się o Piątkowskim i Dawidowiczu.

Problemy Helika od samego początku

Patrząc na statystyki, nie był to najgorszy mecz w wykonaniu reprezentacyjnego debiutanta. Dwa na trzy wygrane pojedynki powietrzne, 88 procent w celności podań, tylko sześć strat… Chciałoby się powiedzieć – nie najgorzej. Liczby jednak nie znajdują odzwierciedlenia w rzeczywistej postawie 25-letniego obrońcy – Michał Helik był bowiem jednym z najsłabszych na placu gry – patrząc na postawę pod kątem gry całego zespołu.

Często był spóźniony – dowodem na to jest także drugi gol dla podopiecznych Marco Rossiego, gdy piłkarz nie przypilnował Adama Szalaia. Kilka razy wybijał piłkę do przodu, ale niemal za każdym razem niecelnie. Poza tym było widać jego niezrozumienie z Janem Bednarkiem czy Bartoszem Bereszyńskim. Trudno piłkarzowi zaliczyć na konto pierwszego gola dla Węgier – tutaj zawinił Jan Bednarek, ale widać było, że Helik w tej sytuacji też miał problem z powrotem i wracał w zasadzie „koszulka w koszulkę” z Bartoszem Bereszyńskim.

Glik dodał pewności kadrze Sousy

Zmiana w 58. minucie była jak najbardziej słuszna. Paulo Sousa wprowadził za piłkarza Kamila Glika i od razu widać było większe zdyscyplinowanie w defensywie. Może to też nie był wybitny mecz obrońcy Benevento, ale podczas jego podań było widać pewność. Zresztą weteran polskiej kadry stracił piłkę zaledwie raz. Może po prostu jego postawa wynikała też z tego, że lepiej zna Jana Bednarka i Bartosza Bereszyńskiego.

Kubeł zimnej wody w debiucie

Można powiedzieć, że dla Michała Helika mecz z Węgrami okazał się chrztem bojowym. Po tym spotkaniu raczej trudno się spodziewać kolejnych szans w reprezentacji w najbliższym czasie. No, może poza najbliższym meczem z Andorą. Czy Paulo Sousa zmieniając Helika zrozumiał swój błąd, czy bał się czerwonej kartki dla podopiecznego? Bardzo możliwe, że i jedno, i drugie. Na pewno jednak nowy piłkarz polskiej kadry nie może zaliczyć tego meczu do udanych.