Którym reprezentantom Polski przydałby się śmigus-dyngus?

04.04.2021

Śmigus-dyngus to nieodłączna tradycja związana ze świętami wielkanocnymi. Z tej okazji warto rozważyć, komu z polskich reprezentantów przydałby się zimny prysznic albo kubeł zimnej wody. Tym bardziej, że jesteśmy świeżo po zakończonych spotkaniach kadry Paulo Sousy.

***

Michał Helik – piłkarz Barnsley niedawno zaliczył swoje dwa pierwsze występy w polskiej kadrze. Przeciwko Węgrom jednak uczestniczył w stracie pierwszego gola – choć to fakt, że to trafienie może mieć na sumieniu przede wszystkim Jan Bednarek. Z kolei podczas meczu z Anglią 25-letni obrońca sprokurował rzut karny. No dobrze, pierwsze koty za płoty, ale za marcowe zgrupowanie należy mu się porządny dyngus.

Arkadiusz Milik – patrząc na ostatnie jego mecze w barwach reprezentacji, można powiedzieć, że prosi się o kubeł zimnej wody. Owszem, przeciwko Anglii zanotował asystę przy golu Jakuba Modera, ale napastnika trzeba rozliczać z goli. Od 2016 roku piłkarz Olympique Marsylia nie zdobył więcej niż jednej bramki w kadrze w roku kalendarzowym. Kubeł zimnej wody z okazji Lanego Poniedziałku jest tu zasłużony? Jeszcze jak!

Krzysztof Piątek – piłkarz Herthy Berlin zdobył bramkę w spotkaniu z Węgrami. A co było potem? Można go pochwalić za ustawienie na boisku, ale absolutnie nie za skuteczność. Zarówno przeciwko Andorze jak i Anglii nasz napastnik po prostu nie błyszczał, dlatego może wiadro pełne wody mogłoby go nieco zmobilizować.

Arkadiusz Reca – chociaż uczestniczył przy jednej z bramek przeciwko Węgrom, większość jego decyzji była po prostu nieudana. Przegrane pojedynki, niepotrzebne straty – także na własnej połowie. A sam wpływ na grę ofensywną? Nie tracił piłki tylko wtedy, gdy miał trochę miejsca.

Sebastian Szymański – z jednej strony zaliczył sporo kontaktów z piłką, z drugiej był po prostu nieefektywny. Niewiele razy mogliśmy w jego grze dopatrzyć się zagrań, które mogłyby zaskoczyć rywali. Bardziej zaskakiwały one jego kolegów z pola, gdyż w nieoczekiwanych momentach podawał piłkę do tyłu. Wiele wynika z tego, że w kadrze nie gra na pozycji ofensywnego pomocnika, jak w Dynamie Moskwa. Mimo to, należy od niego oczekiwać więcej. Śmigus-dyngus!

Wojciech Szczęsny – trzeba przyznać, że w reprezentacji miał lepsze mecze niż podczas marcowego zgrupowania. A po powrocie do Juventusu już zdołał zaliczyć dwie bramki na swoje konto w spotkaniu z Torino. Oczywiście zdajemy sobie sprawę z tego, że może był to krótkotrwała obniżka formy, aczkolwiek w tym roku bramkarz miał już kilka wzlotów i upadków. Za ostatnie dni zimny prysznic jednak mu się przyda!

Piotr Zieliński – co tu dużo mówić, pod wodzą nowego selekcjonera jeszcze nie pokazał pełni swoich umiejętności. Oczywiście cały czas w niego wierzymy, ale nie z myślą, że “coś mu się przestawi w głowie”, a z tym, że Paulo Sousa znajdzie dla niego odpowiednią rolę w reprezentacji. W marcowych meczach kadry jednak nie zachwycał nas swoją formą, dlatego śmigus-dyngus!

Kamil Grosicki – zaliczył znakomite wejście w spotkaniu z Andorą, ale to wszystko, czym nas uraczył w ostatnim czasie. Śmigus-dyngus przydałby się tu jednak po to, żeby następnym razem nasz reprezentant nie czekał na zmianę klubu do ostatniego dnia okna transferowego. W końcu wierzymy, że jeszcze może grać w piłkę na niezłym poziomie, a kadra może mieć z jego doświadczenia sporo pożytku.

Jan Bednarek – w meczu z Anglią był jednym z najlepszych na boisku, ale z Węgrami to jemu można zaliczyć na konto pierwsze trafienie rywali. Poza tym w barwach Southampton ostatnio nie błyszczy, ale w zasadzie tak, jak reszta defensywy jego zespołu. Dlatego niewątpliwie przydałby mu się dyngus. Jedno wiaderko powinno jednak wystarczyć.