04.06.2021

Polak Węgier dwa bratanki i do szabli, i do szklanki. To powiedzenie znają wszyscy. Wielu naszych rodaków doświadczyło na własnej skórze, jak wygląda braterstwo ze strony Węgrów w praktyce. Na takowe będzie można liczyć podczas Euro 2020, gdy pojedziemy do Budapesztu. Puskas Arena to najnowszy stadion spośród wszystkich gospodarzy turnieju, ale to nie jedyna atrakcja. Stolica Węgier daje mnóstwo możliwości na zwiedzanie i miłe spędzenie czasu.

Na hasło „Polska” albo „Lengyel”, zdecydowanie będzie łatwiej w poruszaniu się i komunikacji z miejscowymi. Sympatia do nas jest widoczna wszędzie, a dzięki temu w wielu sytuacjach można liczyć na ulgowe traktowanie lub jakieś bonusy i profity.

W porównaniu do Rzymu przedstawianego w pierwszym odcinku, mowa o stosunkowo młodym mieście. Formalnie Budapeszt powstał z połączenia Budy na prawym i Pesztu na lewym brzegu Dunaju. Tuż nad samą rzeką znajduje się jeden z najważniejszych zabytków stolicy Węgier. Mowa o największym gmachu parlamentarnym w Europie. Co ciekawe brzegi Dunaju w centralnej części miasta są objęte ochroną i wpisane na listę dziedzictwa UNESCO.

Ponadto Plac Bohaterów wspominający poległych w I wojnie światowej. Zresztą kwestia działań wojennych sprzed ponad 100 lat ma do dzisiaj konsekwencje polityczno-demograficzne dla Węgrów. Po wojnie wszedł w życie traktat z Trianon, który nazywa się „pogrzebem Węgrów”. Na jego mocy Madziarzy utracili 2/3 terytorium, na rzecz Czechosłowacji, Rumunii, Polski, Włoch czy królestwa SHS, a 1/3 narodu znalazła się poza granicami Węgier. Dzisiejsze władze kraju przykładają sporą uwagę do Węgrów zamieszkujących ościenne państwa. Stąd m.in. polityka wspierania rządowego klubów reprezentujących kraj w innych ligach. Mowa o DAC Dunajska Streda na Słowacji, TSK Backa Topola w Serbii, Sepsi Sfantu Gheorge w Rumunii czy NK Osijek w Chorwacji.

Bardzo łatwy dojazd

Budapeszt pod względem komunikacyjnym jest idealnie położonym miastem. Samo serce Europy sprawia, że kibicom nawet z najdalszych jej zakątków mają spore ułatwienie, by tam trafić. Opcji jest sporo. Najpopularniejszą oczywiście będzie za sprawą samolotu. Tutaj punktem obowiązkowym jest jedna z najpopularniejszych tanich linii lotniczych na świecie. Po irlandzkim Ryanairze, na drugim miejscu jest węgierski Wizzair. Lotniskiem macierzystym jest oczywiście port im. Ferenca Liszta w Budapeszcie, skąd można polecieć w dowolny zakątek Europy i nie tylko! Główne budapesztańskie lotnisko łączy z Warszawą nie tylko Wizzair, ale także PLL Lot. Różnica będzie w komforcie oraz cenie. Wydaje się jednak, że przy nieco ponad godzinnym locie z Warszawy, można przemęczyć się w gorszych warunkach, za mniejsze pieniądze.

Z Polski oczywiście dość szybko można dojechać drogą lądową. Z dużych miast na południu Polski – Katowice, Kraków, Rzeszów, Wrocław – podróż powinna zająć od pięciu do siedmiu godzin. Można spotkać trochę utrudnień na drodze, zwłaszcza jadąc ze wschodniej Polski, ale mowa o krótkich odcinkach drogi przed Preszowem na Słowacji. Tu mowa o przejeździe samochodem osobowym, ale warto pamiętać, że z wielu miast można podróżować także transportem zorganizowanym. Poza pociągami, np. autobusy przewoźnika FlixBus oferują trasy do Budapesztu, z różnych polskich miast.

Przemysł porno

Wielu rodowitych budapesztańczyków nie będzie dumna z tego faktu. Stolica Węgier to dzisiaj europejska stolica przemysłu branży pornograficznej. Przez wiele lat to słynne amsterdamskie dzielnice czerwonych latarń czy St. Pauli w Hamburgu uchodziły za symbole seksu współczesnej Europy. Potem coraz głośniej było o Pradze, gdzie zainteresowanie filmami dla dorosłych, a także muzea seksu były bardzo popularne. Jednak w Budapeszt „wygrał” tą walkę z kilku powodów. Przede wszystkim niższe koszty produkcji. Już nie tylko względem USA, ale także innych europejskich państw.

Pionierem w tej specyficznej branży był Gyorgy Gattyan, czyli dzisiaj najbogatszy Węgier. Na przełomie XX i XXI wieku wykorzystał rozwój internetu na swój sposób. Założył serwis streamingu rozbieranych pokazów. W ten sposób szybko zyskał popularność i pieniądze. – Imponujące success story György Gattyána należy więc opowiedzieć raz jeszcze. Pomysł biznesowy, który wywindował go na szczyt, to faktycznie streaming materiałów video. Działający od 2001 r. serwis Livejasmin.com oferuje taką oto usługę: panie lekko traktujące nagość pokazują się na monitorach komputerów panom, którzy lubią na nie popatrzeć. Proste? Tak proste i innowacyjne, że strona generuje największy ruch spośród wszystkich serwisów internetowych kierowanych do dorosłych na świecie. Nie tylko takich. Nawet strony CNN odwiedza mniej osób niż serwis Gattyána – pisał kilka lat temu portal Forsa.pl. Podobno aż 0,5% węgierskiego PKB stanowią dochody z branży porno. W przeliczeniu na konkretne kwoty mowa nawet o równowartości 2 miliardów złotych!

Dwa razy drożej

Nie było takiej przebitki, jak w przypadku Petersburga, ale tanio też nie było. W Budapeszcie pierwotnie stadion miał kosztować 100 miliardów forintów, czyli około 1,3 miliarda złotych. Ostatecznie stanęło, na kwocie niemal dwukrotnie większej – 190 miliardów węgierskiej waluty. Dla porównania mowa o kwotach wyższych od podobnych gabarytowo Allianz Arenie w Monachium czy Emirates w Londynie. Był także droższy o kilkaset milionów złotych od warszawskiego Narodowego, mimo że planowano kwotę mniejszą… mniej więcej o połowę. Inflacja oraz opóźnienia zrobiły swoje przy końcowych kosztach.

Cytując klasyka „czy warto było szaleć tak”? Nie bardzo było wyjście. Poprzednik bardziej straszył swoim wyglądem i przede wszystkim nie był typowo piłkarskim obiektem. Na poprzedniku działo się wiele, w tym m.in. reprezentacja Polski kończył eliminacje do Euro 2004, gdy pokonała Madziarów. Na nic się  to zdało, wobec wygranej Łotwy w Szwecji. W jego miejscu powstał nowy, bez lekkoatletycznej bieżni, co dzisiaj nie dziwi. Jednak nie było takie oczywiste kilka lat temu, gdy Budapeszt był gronie pięciu kandydatów do organizacji Igrzysk Olimpijskich w 2024 roku. Ostatecznie kandydatura Viktora Orbana została wycofana, co pomogło w powstaniu tylko piłkarskiego stadionu.

W momencie oddania do użytku został drugim największym obiektem budowlanym w stolicy, ale nie brakowało kontrowersji wokół niego. Chodzi o infrastrukturę dookoła stadionu. Ogromnym minusem jest niewielka liczba miejsc parkingowych – około 500. To ma zachęcać do korzystania z publicznych środków transportu kibiców przybyłych na obiekt.

Dużo ważnych meczów

Trzeba przyznać, że Puskas Arena, jak na stadion bez gospodarza klubowego, przyjęło sporo ważnych meczów w tym sezonie. Rozpoczęło się od Superpucharu Europy i meczu Bayernu z Sevillą. Powrót Ferencvarosu do Ligi Mistrzów i wylosowanie Juventusu oraz Barcelony sprawiło, że z tymi rywalami Fradi grali na swoim narodowym. Przy pierwszej okazji, nawet z kibicami. Tam odbywały się także angielsko-niemieckie starcia w ramach 1/8 finału Ligi Mistrzów. Przepisy covidowskie uniemożliwiały normalną rywalizacje w parach RB Lipsk-Liverpool i Borussia Gladbach-Mancheter City, więc aż cztery spotkania odbyły się w Budapeszcie. Podobnie jak dwa mecze Ligi Europy. W ramach 1/16 finału Wolfsberger zagrał z Tottenhamem, a rundę później Molde z Granadą.

Europejskich pucharów nie zabraknie w Budapeszcie. Za dwa lata odbędzie się tam finał Ligi Europy, chociaż według pojemności stadionu, mógłby się starać o decydujące starcie nawet w Lidze Mistrzów.

Mecze Euro w Budapeszcie:

15 czerwca: Węgry – Portugalia
19 czerwca: Węgry – Francja
23 czerwca: Portugalia – Francja
27 czerwca: 1/8 finału

Czy jest szansa na występ Polski? Jak najbardziej i oczywiście chodzi o mecz 1/8 finału. W nim spotka się zwycięzca grupy C(Holandia, Austria, Ukraina, Macedonia Płn.) z trzecim zespołem z grup (D, E i F). Potrzebny byłby duży zbieg korzystnych okoliczności, ale w teorii wszystko możliwe. Zresztą nasza kadra przed chwilą – w marcu – miała okazje gościć na Puskas Arenie. Po szalonym meczu zremisowaliśmy 3:3, który można było dwojako rozpatrywać. Warto jednak pamiętać, że na tym obiekcie debiutował w roli selekcjonera Paulo Sousa.