Najlepszy hiszpański napastnik, który nie jest gwiazdą. Gerard Moreno w Polsce, a za chwilę przeciwko nam

26.05.2021

Hiszpania była prekursorem gry z fałszywą „9” jeszcze w czasach, gdy mieli kim straszyć w pierwszej linii. Dzisiaj typowych napastników coraz mniej, ale La Furia Roja doczekała się snajpera z prawdziwego zdarzenia. Strzela mnóstwo goli, ale nadal nie może się przebić do mainstreamu. Gerard Moreno lada moment będzie postrachem dla polskiej defensywy na Euro, ale najpierw zechce wygrać coś… w Polsce. Zerkamy na gwiazdę Villarrealu przed finałem Ligi Europy.

W 2015 roku 1,5 miliona euro, a trzy lata później jakieś trzynaście razy tyle. To kwoty transferów za Hiszpana. Najpierw z Villarrealu do Espanyolu, a później w drugą stronę. Jedni i drudzy odzyskiwali piłkarza, którego mieli wcześniej u siebie. Przed chwilą Gerard Moreno zgarnął – po raz drugi – Trofeo Zarra, czyli nagrodę dla najlepszego hiszpańskiego strzelca LaLiga. Wcześniej taka sztuka udawała się Davidowi Villi(4), Iago Aspasowi(3) i Aritzowi Adurizowi(2). Na dzisiaj wydaje się, że zostają w Hiszpanii, może sięgnąć po kilka kolejnych nagród. W tym sezonie wyprzedził Iago Aspasa i Rafę Mira o… dziesięć goli. Strzelał w większej liczbie meczów niż Luis Suarez, a pod względem średniej goli na mecz i minut potrzebnych na jedno trafienie – 0,7 i 121 – był gorszy jedynie od Leo Messiego!

Niezbędny dla Villarrealu

Gerard Moreno rozegrał w tym sezonie 33 mecze ligowe. W 2/3 występów – 21 spotkań – miał bezpośredni udział przy strzelanych golach i zapisywał na swoim koncie bramkę lub asystę. Pozostałe dwanaście kończył bez punktów do klasyfikacji kanadyjskiej. W tych meczach, gdy pomagał w zdobywaniu bramek Villarreal osiągnął bilans: 12 zwycięstw, 5 remisów i 4 porażki. Krótko mówiąc 41pkt w 21. spotkaniach, a więc 1,95pkt/mecz. Jednak, gdy Gerard Moreno nie strzelał i nie asystował, wówczas wyniki Żółtej Łodzi Podwodnej wyglądały znacznie gorzej – dwie wygrane, cztery remisy i sześć porażek, czyli 10 punktów na przestrzeni dwunastu meczów – 0,83pkt/mecz. Z takim rezultatem po prostu nie utrzymaliby się w LaLiga!

W Lidze Europy to wygląda jeszcze lepiej. W fazie grupowej Unai Emery nie dał mu pograć nawet godziny we wszystkich spotkaniach. Jednak od wiosny rozpoczęło się poważne granie i tam Gerard Moreno jest zdecydowanym liderem. Zresztą wystarczy zerknąć na poniższy rozkład jego osiągów:

RB Salzburg – asysta
RB Salzburg – 2 gole
Dynamo Kijów – 2 asysty
Dynamo Kijów – 2 gole
Dinamo Zagrzeb – gol
Dinamo Zagrzeb – gol
Arsenal – asysta
Arsenal(0:0)

6 goli i 4 asysty, czyli udział przy dziesięciu bramkach na przestrzeni siedmiu spotkań! W przypadku napastników często jesteśmy zakładnikami liczb, czemu poniekąd trudno się dziwić. Jest jedno „ale”. U Katalończyka nie zachwycamy się tylko suchymi statystykami. – Paradoks tego sezonu jest taki, że jeden z najlepszych meczów zagrał przeciwko Athletikowi Bilbao. Villarreal tylko zremisował, Gerard nie zaliczył ani gola, ani asysty. Koncert jaki dał, był czymś naturalnym dla rozgrywającego niż napastnika. To chyba najlepiej oddaje jego obecne możliwościpisaliśmy w lutym w tekście poświęconym gwiazdom drugiego szeregu LaLiga.

Wolny elektron

Dzisiaj częściej go można spotkać w roli prawego napastnika w 4-3-3. Zadania napastnika, skrzydłowego i rozgrywającego w jednym. Zresztą Gerard po prostu szuka sobie wolnych stref na boisku. Jeśli widzi takowe z boku boiska, zejdzie. Jeśli w środku, również tam podąży. Wydaje się, że reprezentacja Hiszpanii mogłaby być idealnym miejscem dla niego, gdyby zagrać nim jako fałszywą “9”, czy jako uzupełnieniem dla kogoś wysokiego i silnego z przodu, jak Alvaro Morata – pisaliśmy we wspomnianym tekście. To jednak nie jedyna rola. Często Villarreal wychodził w ustawieniu bliższym 4-4-2. Wówczas Gerard występuje w roli jednego z dwóch napastników. Również i w tym przypadku ma do dyspozycji większą wolność. Zresztą wystarczy wrzucić kilka heatmap z jego występów w tym sezonie.

Tak to wyglądało dla przykładu w meczach z Arsenalem(0:0) czy Athletikiem w domu. To o czym była mowa wyżej – Gerard Moreno grający bliżej linii bocznej. Podobne mapy moglibyśmy znaleźć z wielu innych meczów, jak choćby przy okazji starć z Barceloną czy Levante z końcówki sezonu. Ale dla kontrastu warto zobaczyć, jak to wyglądało kilka dni temu w Valdebebas. Ostatnia kolejka sezonu, mecz z Realem Madryt.

W tej sytuacji bardziej możemy mówić o grze „10”, aniżeli „9”. Zresztą na mapie średnich pozycji znajdował się „poniżej” Carlosa Bakki, z którym stworzył duet napastników. Tego należy się trzymać. Gerard to piłkarz, którego nie można ograniczać. Niezwykle kreatywny, rozumiejący wydarzenia boiskowe. Bardzo lubi zejść niżej po piłkę i ruszyć z akcją z dala od bramki. Wówczas może się rozpędzić i mocno zdezorganizować obronę rywala dynamicznym wejściem.

Transfer za duże pieniądze?

Z jednej strony mowa o gościu, który w tym sezonie miał bezpośredni udział przy 42. golach, licząc wszystkie mecze w klubie i reprezentacji. A z drugiej nadal jesteśmy przy piłkarzu, o którym przeciętny kibic nie zająknie się w kontekście wśród największych gwiazd LaLiga. Gerard Moreno nadal nie funkcjonuje w głowach zwykłych kibiców. Powodów może być wiele, ale głównym jest aktualny klub. Villarreal mimo osiąganych wyników to nadal nie jest Real, Barcelona czy Atletico. Pod względem zainteresowania nawet nie mówimy o poziomie Sevilli, Valencii czy Athletiku.

Po rozegraniu kapitalnego sezonu ligowego, czas zrobić dwa stemple. Pierwszy w Gdańsku, a kolejne podczas Euro. Kilka meczów, na które będzie patrzyła cała Europa może dać przepustkę do większego klubu, zainteresowania i oczywiście pieniędzy. Mimo 29 lat na karku, to nadal powinien być łakomy kąsek dla wielu ekip przy wzmocnieniach w ataku!