Kevin Friesenbichler 🇦🇹: „Austriacka kadra jest najlepsza od lat”

07.06.2021

Kevin Friesenbichler swego czasu był uważany za jednego z najbardziej utalentowanych austriackich młodych piłkarzy. Jak jednak sam przyznał, podjął w swojej karierze kilka złych decyzji i jako 27-latek wciąż nie zanotował występu w pierwszej reprezentacji. W międzyczasie zaliczył jednak polską ekstraklasę, gdzie przez jeden sezon przebywał na wypożyczeniu w Lechii Gdańsk.

W rozmowie dla “FutbolNews.pl” Kevin Friesenbichler podzielił się wspomnieniami związanymi z meczem Polska-Austria na Euro 2008. Piłkarz opowiedział także o swoim pobycie w Bayernie, Benfice i Lechii Gdańsk, kontakcie z Davidem Alabą i Marcelem Sabitzerem oraz treningach pod wodzą Jerzego Brzęczka. 27-latek wyznał również, czy chciałby jeszcze zagrać w Polsce.

***

Pochodzisz z piłkarskiej rodziny. Czyli domyślam się, że od dziecka wiedziałeś, co będziesz robić w życiu?

To prawda, mój ojciec i wujek też byli profesjonalnymi piłkarzami i dość wcześnie byłem pewny tego, że też chciałbym pójść tą drogą. W wieku czternastu lat opuściłem rodzinny dom i wyjechałem do Wiednia, a potem do Niemiec, i tak dalej…

Gdy zaczynałeś, miałeś piłkarskich idoli spośród austriackich piłkarzy?

Kiedyś moim idolem na pewno był Fernando Torres – jak sobie pomyślę, jak to dawno było… (śmiech) A jeszcze wcześniej podziwiałem brazylijskiego Ronaldo. Ale z Austrii, hmm… Przyznam się szczerze, że gdy byłem dzieckiem i nastolatkiem, bardziej śledziłem międzynarodowy futbol niż austriacki. Piłka nożna w Austrii w tamtych latach nie była na wysokim poziomie. Oczywiście, widziałem dużo występów mojego ojca, ale już je pamiętam jak przez mgłę.

A pamiętasz atmosferę, która panowała w Austrii w 2008 roku, gdy twój kraj był gospodarzem mistrzostw Europy?

Wszyscy byli bardzo podekscytowani tym turniejem. Było sporo kibiców na ulicach – czy to Austriaków, czy ludzi z innych państw. Pamiętam jak dużo osób w kraju śledziło każdy mecz, nie tylko naszej reprezentacji, ale także inne – gromadzili się przed telewizorami, ale też na stadionach. Każdy chciał tam być i czuć atmosferę mistrzostw. Austria dobrze się przygotowała do tego turnieju pod względem organizacyjnym. Sportowo było trochę gorzej – odpadliśmy bardzo szybko.

Rozczarowanie z powodu szybkiego pożegnania z Euro w Austrii było duże?

Myślę, że mogło być lepiej niż tylko jeden punkt na koncie i jedna zdobyta bramka. Reprezentacja Austrii prezentowała dobry futbol, ale nie to nie wystarczyło. Nawet mimo, że w naszym składzie było kilku piłkarzy z silniejszych lig.

Pamiętasz mecz z Polską?

Tak, prawdę mówiąc to jedyny mecz Austrii na Euro 2008, który utkwił mi w pamięci. Pamiętam, że oglądałem ten mecz w strefie kibica, gdzie było mnóstwo ludzi. W trakcie spotkania wszyscy byli rozczarowani, gdyż przegrywaliśmy prawie do samego końca. Niektórzy się spodziewali, że w meczu z Polską Austriacy mają największe szanse na to, żeby zdobyć trzy punkty. Skończyło się remisem, więc nie wyszło najgorzej. Ale przed meczem z Niemcami nie było już wielkich nadziei na wyjście z grupy.

Porozmawiajmy teraz o twoich piłkarskich losach. Już wspomniałeś, że jako nastolatek trafiłeś do Niemiec, do Bayernu. Jak wspominasz tamten czas?

Grałem wtedy w reprezentacji Austrii U-16 i moje dobre występy zostały zauważone przez Bayern. Na transfer zgodziłem się praktycznie bez zastanowienia. Mogłem poznać inny świat, inny futbol. Trenowaliśmy więcej niż wcześniej w Austrii, ale przystosowałem się szybko. Cieszę się, że spędziłem tam cztery lata i miałem okazję trenować z takimi piłkarzami jak Robben, Schweinsteiger czy Van Buyten. To była dla mnie wielka przyjemność, przebywać w szatni na co dzień obok tych zawodników i byłem bardzo wdzięczny za tę szansę.

Otrzymałeś jakieś rady od Robbena, Schweinsteigera czy Van Buytena?

Wszyscy byli naprawdę pomocni i młodzi zawodnicy mogli na nich zawsze liczyć. Ale osobiście przyznam, że najlepszy kontakt spośród piłkarzy pierwszego zespołu miałem z Davidem Alabą, który w końcu też jest Austriakiem. Można powiedzieć, że on mnie trochę wprowadzić do wielkiego świata – zapoznał mnie lepiej z resztą zespołu. Poza tym, często jedliśmy razem lunche i obiady.

W rezerwach twoim trenerem był Erik ten Haag, który słynie z dobrych relacji z młodymi zawodnikami. Jak wspominasz tę współpracę?

To świetny trener i miałem z nim bardzo dobre relacje. Zawsze się pytał, czy u mnie wszystko w porządku, czy mam jakiś problem. Był pomocny i otwarcie mówił, co powinienem poprawić w swojej grze i czego ode mnie wymaga. Dzięki temu strzelałem wtedy w niemal każdym meczu. Myślę, że właśnie pod jego wodzą miałem swój jak na razie najlepszy czas w karierze. Bez dwóch zdań – to do tej pory najlepszy trener, z którym pracowałem.

Powiedziałeś, że w pewnym momencie byłeś blisko pierwszej drużyny, zresztą notowałeś niezłe liczby w zespole U-19 oraz w rezerwach. Ostatecznie jednak nie zagrałeś w oficjalnym meczu w głównym zespole Bayernu.

Trenowałem z pierwszym zespołem i miałem okazję wystąpić w kilku sparingach. Po czterech latach pobytu w Bayernie zaproponowano mi nawet profesjonalny kontrakt. Chciałem jednak zrobić krok do przodu i grać częściej, a w Bayernie nie miałem perspektyw na to, żeby być na stałe w pierwszej drużynie. Uznałem wtedy, że muszę odejść, żeby dalej się rozwijać i przeniosłem się do Benfiki. Po latach jednak uważam, że nie była to dobra decyzja.

Co poszło nie tak?

Przeszedłem do Benfiki dlatego, że wcześniej mogłem liczyć tylko na grę w drugim zespole. Tutaj spodziewałem się więcej, a wyszło tak, że nie przebiłem się do pierwszej drużyny. Już na początku trafiłem do rezerw i pomyślałem sobie: “coś tu nie gra”. No dobra, zagrałem tam sześć meczów, w których strzeliłem osiem goli i pomyślałem, że może będzie lepiej. Nic z tego. Wtedy zdałem sobie sprawę z tego, że popełniłem błąd i chciałem odejść, przynajmniej na wypożyczenie, gdzie indziej. I tak wylądowałem w Polsce.

Trafiłeś do Lechii Gdańsk. To był dla ciebie lepszy czas niż wcześniej?

Tak, to był dla mnie udany okres. Wtedy tak naprawdę zadebiutowałem w profesjonalnym futbolu, bo wcześniej grałem tylko w drugich zespołach. Myślę, że dużo się tutaj nauczyłem – szczególnym wyzwaniem okazała się walka z obrońcami, którzy w wielu zespołach ekstraklasy w tamtym czasie byli wysocy i masywni. A ja, gdy przechodziłem do Lechii byłem chudy i ważyłem tylko 73 kilogramy. Dobrze, że tam trafiłem – stałem się silniejszy i poznałem dorosły futbol.

Szkoda mi trochę kontuzji, która mnie dopadła w trakcie sezonu. W każdym razie, w zespole oraz w Gdańsku czułem się dobrze.

Z kim trzymałeś w szatni Lechii?

Najbardziej z Danielem Łukasikiem, Antonio Colakiem – z którym mówiliśmy w jednym języku i Bruno Nazario.

W sezonie, w którym grałeś w Lechii doszło jednak do kilku zmian trenerów. Z którym z nich pracowało ci się najlepiej?

Zdecydowanie z Jerzym Brzęczkiem. To fajny facet, z którym zawsze dobrze mi się rozmawiało i myślę, że innym piłkarzom Lechii w tamtym czasie także. Potrafił mi wyjaśnić, jakie są moje zadania na boisku i łatwo było mi przyswoić sobie jego wskazówki. Zresztą spędził wiele lat w Austrii, dobrze znał niemiecki, co też pewnie pomogło w naszych relacjach.

Odejdźmy już od tematu Lechii i porozmawiajmy o austriackiej kadrze. Zacznę jednak od tego, że miałeś okazję do tej pory zagrać w młodzieżowych reprezentacjach. 

Zdobyłem trochę bramek w kadrze U-21 i mieliśmy serie, że wygrywaliśmy mecz za meczem. Tyle tylko, że nigdy nie udało nam się awansować na mistrzowskie turnieje. Niestety zwykle pojedyncze porażki decydowały o tym. Teraz marzę o pierwszej kadrze – mam już co prawda 27 lat, ale wierzę, że jeszcze przyjdzie na mnie czas.

Miałeś okazję dobrze poznać kogoś z obecnych reprezentantów, poza Davidem Alabą?

Od dziesiątego do szesnastego roku życia chodziłem do jednej klasy z Marcelem Sabitzerem. Był zresztą wtedy moim bliskim przyjacielem, spędzaliśmy razem dużo czasu. Graliśmy razem w Austrii Wiedeń, potem w Admirze Wacker, w młodzieżowych reprezentacjach. Rozegraliśmy wiele dobrych meczów – on asystował, ja strzelałem i jakoś nam szło. Niestety od pięciu-sześciu lat rozmawiamy rzadko, ale trzymam za niego kciuki!

Czego się spodziewasz po austriackiej kadrze na Euro 2020?

To bardzo dobry zespół, który ma szansę na to, by wyjść z grupy. Myślę jednak, że wszystko będzie tutaj zależało od pierwszego meczu. Jeśli z Macedończykami Austria wygra, 1/8 finału będzie już o krok.

Jak kibice w Austrii podchodzą do tego turnieju?

Myślę, że będą uważnie śledzić te mistrzostwa. Obecna austriacka kadra jest najlepsza od lat, dlatego możemy mieć nadzieję na dobry występ. Do tej pory dwa razy nie wyszliśmy z grupy, ale tym razem może być inaczej. Kiedy, jak nie teraz?

Kto według ciebie może okazać się kluczową postacią waszej reprezentacji?

Według mnie, dużo będzie zależało od Davida Alaby. Gra w najlepszym klubie z całego zespołu i myślę, że wobec niego są największe oczekiwania.

Na koniec jeszcze pytanie o twoją przyszłość – w tym miesiącu wygasa twój kontrakt ze Sturm Graz. Co dalej?

Szczerze mówiąc, jeszcze nie wiem. Teraz jednak chciałbym spróbować swoich sił poza Austrią. Może wrócę do Polski? Kto wie. Zobaczymy, co przyniesie przyszłość.

ROZMAWIAŁ: PRZEMYSŁAW CHLEBICKI