11.06.2021

Mówi się o nim, że to jedno z najbardziej liberalnych miast w Europie i na świecie. Tam można w zasadzie… wszystko. Dużo turystów, dużo napływowych pracowników, drogo oraz kolebka współczesnego futbolu. Amsterdam, czyli miasto nieograniczonych możliwości. Także miejsce, w którym turystów jest prawie dwadzieścia razy więcej od miejscowych w skali roku!

W poprzednim odcinku pisaliśmy o Kopenhadze, która według wielu przejęła status światowej stolicy rowerów od Amsterdamu. Jednak największe i najważniejsze holenderskie miasto nadal jest jednym z prekursorów promowania rowerowego stylu życia. Zwłaszcza, że według wielu statystyk, rowerów jest więcej niż… mieszkańców Amsterdamu! Zresztą tam nawet piesi muszą się liczyć z tym, że rower może mieć w wielu miejscach pierwszeństwo przed nimi.

Co ciekawe Amsterdam w angielskiej wikipedii jest określany mianem Wenecji północy. A przecież dokładnie w ten sam sposób pisaliśmy na temat Petersburga.

Zwiedzać też można

Poza zabawą i wszelkimi używkami, także ci spokojniejsi zwiedzający znajdą coś dla siebie. Z jednej strony Amsterdam uchodzi za tygiel narodowościowy. Mówi się, że w mieście, które liczy sobie nieco ponad milion mieszkańców, znajdziemy ludzi z całego świata. Jednak Amsterdam nadal ma w sobie bardzo dużo – jakkolwiek to zabrzmi – holenderskości. Co konkretnie? Zieleń, klimatyczne kamienice i zaułki, a także kanały. To niemalże wyznacznik miasta. Ile razy w mediach pojawiają się obrazki holenderskich miast, tyle razy jest na nich woda. Czy to chodzi o jeden z największych portów na świecie Rotterdam, czy amsterdamskie kanały.

Dzięki nim miasto jeszcze funkcjonuje! W końcu Holandia to państwo, które w dużej mierze leży poniżej poziomu morza. Amsterdam podobnie, znajduje się 2 metry p.p.m., a sieć ponad 160 kanałów ratuje miasto. Wiele z nich znajduje się od kilkunastu lat na liście światowego dziedzictwa UNESCO, a rejsy po rzece Amstel należą do jednych z największych atrakcji dla turystów.

Jeśli Wrocław jest miastem stu mostów, to w Amsterdamie takowych można zwiedzić setki w samym centrum oraz – podobno – ponad dwa tysiące na przestrzeni całego miasta! Na jednym z najsłynniejszych – Chudym Moście – kręcono sceny do filmu „Diamenty są wszędzie” z Jamesem Bondem.

Miasto muzeów

W Amsterdamie znajdziecie także całą paletę muzeów do odwiedzenia. Wybór jest ogromny. Jeśli interesuje was sztuka, może być narodowe holenderskie muzeum – Rijksmuseum – ale także te poświęcone van Goghowi czy Rembrandtowi. Dla fanów piwa jest „Heineken Experience”. Miłośników historii zainteresuje muzeum Anny Frank. Ponadto wybór jest szeroki, zwłaszcza w dziedzinach, z którymi kojarzymy Holandię. Ser, tulipany, haszysz, seks, prostytucji itd.

„Róbta, co chceta”

Nasze słynne powiedzenie, ma spore wzięcie w stylu życia mieszkańców Amsterdamu i przyjezdnych. Słynne coffee shopy, dzielnica czerwonych latarń i bardzo liberalny stosunek do miękkich narkotyków oraz mniejszości seksualnych sprawia, że wielu ludzi stawia Amsterdam za wzór otwartości.

Jednym z głównych skojarzeń to Dzielnica Czerwonych Latarń. Można powiedzieć, że Amsterdam to miejsce… seks turystyki. Nawet najwięksi obrońcy moralności, często odwiedzają tamte miejsca, by chociaż zobaczyć, jak wygląda w praktyce jedna z najsłynniejszych dzielnic w Europie.

Teraz jednak władze Amsterdamu chcą… przenieść dzielnice poza centrum miasta. Monika Doroszkiewicz, polska przewodniczka po stolicy Holandii mówiła w niedawnej rozmowie z Onetem o tym pomyśle. Kłopot w tym, że 90% zatrudnionych tam kobiet jest przeciwna tym pomysłom. Zatrudnionych, gdyż prostytucja w Holandii jest w pełni legalna, a osoby pracujące w tej branży mają swoje działalności gospodarcze! W tym wszystkim chodzi o zerwanie z łatką miasta, do którego turyści przyjeżdżają się tylko bawić. Erotyka i narkotyki według władz przewyższyły zainteresowanie nad kulturą i sztuką.

Sprawa nie jest łatwa, bowiem turystyka według Doroszkiewicz stanowi około 60% budżetu miasta. Mimo że Amsterdam liczy sobie milion mieszkańców, to przyjezdnych – w normalnych czasach – było nawet dwadzieścia razy więcej w skali roku!

Wielkie lotnisko

Amsterdam Airport Schipol to trzecie największe lotnisko w Europie, a także będące w światowej czołówce. W dodatku jest „domem” dla czterech linii lotniczych. Zajmującej się głównie czarterami oraz wycieczkami Arkefly, towarowej Martinair oraz dwóch z „rodziny królewskiej”. KLM oraz tańszy odpowiednik Transavia. Z tego grona zdecydowanie wyróżnia się KLM, który jest jedną z największych linii w Europie i na świecie, a marka królewskich linii lotniczych jest znana od ponad 100 lat!

Za ich sprawą możemy dostać się do Amsterdamu z Warszawy, Gdańska czy Wrocławia. Warto nadmienić, że pasażerowie tranzytowi linii KLM od 1 czerwca są zwolnieni z obowiązkowego testu PCR na koronawirusa. Nie mogą jednak wychodzić poza strefę tranzytową, a maksymalny czas oczekiwania na przesiadkę wynosi 1 dzień.

Z naszej stolicy dolecimy oczywiście także LOT-em. Niestety przy tych liniach będzie trzeba trochę głębiej sięgnąć do portfela. Zwłaszcza, że ani RyanAir, ani Wizzair nie oferują lotów z Polski do Amsterdamu, a w przypadku Węgrów w ogóle nie ma tego holenderskiego miasta w siatce połączeń! Jeśli zechcemy skorzystać z ofert tanich linii lotniczych, będzie trzeba udać się do Berlina czy Pragi. Stamtąd m.in. easyJet doleci do Amsterdamu. To jednak opcja najlepsza oczywiście dla mieszkańców zachodniej i południowej Polski.

Futbol totalny

Nie licząc niedawnej niespodzianki z obecnością w półfinale LM, dzisiaj Ajax czy inne holenderskie kluby nie mają szans na europejskie trofea. Eredivisie dzisiaj jest siódmą ligą w Europie, a wiedza o niej u przeciętnego kibica nie jest zbyt wielka. Kiedyś zachwycaliśmy się golami Andrzeja Niedzielana dla NEC Nijmegen, ale dzisiaj wymienienie składów PSV, Ajaksu czy Feyenoordu będzie dla średnio zorientowanego sympatyka piłki sporym wyzwaniem. Nie mówimy już o innych klubach, nawet AZ Alkmaar, którego akademia dorównuje najlepszym w Europie.

Jednak Holandia, ze specjalnym uwzględnieniem Amsterdamu, to specjalne miejsce na piłkarskiej mapie Europy i świata. Patron stadionu – Johann Cruyff – zrewolucjonizował piłkę nożną, podobnie jak Rinus Michaels twórca futbolu totalnego. Jeśli więc zachwycacie się Pepem Guardiolą, Marcelo Bielsą, Julianem Nagelsmannem, Jurgenem Kloppem czy wieloma innymi szkoleniowcami musicie wiedzieć, że bez Holendrów, bez Ajaksu i bez Amsterdamu, tego mogłoby nie być!

Drugie Euro

Amsterdam po raz drugi będzie gospodarzem Mistrzostw Europy. Poprzednio oczywiście w roku 2000, gdy organizatorem był duet krajów Beneluksu. Wówczas gospodarze rozegrali trzy z pięciu meczów. W grupie pokonali Czechów i Francuzów, ale w półfinale polegli z Włochami po dogrywce. Ci zaś, po chwili ulegli, Francuzom na De Kuip w Rotterdamie.

Dwadzieścia jeden lat temu stadion lśnił nowością, bo miał ledwie cztery lata, choć… mógł mieć więcej. Holendrzy, a konkretniej Amsterdam, starał się o organizacje Igrzysk Olimpijskich w 1992 roku. Te jednak przypadły Barcelonie, więc budowa obiektu nieco się opóźniła i finalnie powstał w drugiej połowie lat 90. Najpierw jednak trzeba było nieco „odchudzić” widownie oraz usunąć z projektu bieżnie, w końcu to miała być główna olimpijska arena.

Na tamte czasy był architektoniczną i technologiczną perełką. Kto bowiem – jeszcze w XX wieku – marzył o zasuwanym dachu? To był bajer, jakim mogli się poszczycić jeszcze w Gelsenkirchen po chwili. Dzisiaj takie rozwiązanie coraz popularniejsze, ale nadal go nie ma na większości, nawet najnowszych, stadionów.

Historia nie jest długa, ale Amsterdam ArenA – bo tak oryginalnie widniała pisownia stadionu – zdążył już gościć kilka kluczowych imprez. Nie licząc Euro, były także finały europejskich pucharów. W 1998 roku Real Madryt po golu Predraga Mijatovicia pokonał Juventus w finale Ligi Mistrzów. Piętnaście lat później to samo zrobiła Chelsea z Benfiką, tyle że w Lidze Europy. W ostatnich latach najważniejszym meczem było spotkanie Ajaksu z Tottenhamem. Gospodarze mieli na wyciągnięcie finał LM w 2019 roku, ale na przeszkodzie stanął Lucas Moura. Brazylijczyk dał upragniony awans graczom Spurs, a dla holenderskiej ekipy to była – prawdopodobnie – jedyna szansa w najbliższym czasie, na wejście do najważniejszego meczu europejskiej piłki klubowej.

Zmiana nazwy

Warto wspomnieć, że tamto spotkanie odbywało się już na Johan Cruyff Arena. Legenda holenderskiej i światowej piłki odeszła w marcu 2016 roku. Po roku oficjalnie rozpoczęła się procedura zmiany nazwy stadionu, co nie było wcale takie łatwe. Kilka miesięcy pracy biurokratycznej, by w październiku, półtora roku po śmierci Cruyffa, obiekt zmienił swoją nazwę. Hołd dla legendy duży, tym bardziej że wyłączył możliwość zarobkowania. Sprzedaż praw do nazwy to często dochodowa gałąź dla klubu i zarządców obiektów. Tutaj jednak trudno sobie wyobrazić – póki co – taki krok. Cruyff w Holandii, a w Amsterdamie, to prawdziwa świętość!

Mecze Euro na Johan Cruyff Arena:

13 czerwca: Holandia – Ukraina
17 czerwca: Holandia – Austria
21 czerwca: Holandia – Macedonia Północna
26 czerwca: 1/8 finału

Na 100% wiemy, że Polska w tym turnieju nie zagra w Amsterdamie. Jedyną okazją mogłaby być faza pucharowa, ale tam tylko jedno spotkanie. 1/8 finału, gdy zagrają drugie drużyny z grup A i B, czyli zobaczymy dwie ekipy z ósemki: Turcja, Włochy, Walia, Szwajcaria, Dania, Belgia, Finlandia, Rosja.