Peter Wennberg 🇸🇪: „Nasza mentalność polega na zaufaniu i współpracy „

22.06.2021

Peter Wennberg w Szwecji jest uważany za jednego z najlepszych trenerów młodych piłkarzy. Przed dekadę pracował w AIK Solna, gdzie na kolejne szczeble piłkarskiej kariery wchodzili między innymi obecni reprezentanci kraju, Alexander Isak i Robin Quaison. Z kolei w pierwszym zespole ze Sztokholmu miał okazję prowadzić innego kadrowicza, Kristoffera Olssona. Aktualnie Wennberg zresztą sam jest selekcjonerem – od dwóch lat prowadzi bowiem reprezentację Szwecji U-18.

W rozmowie dla “FutbolNews.pl” Peter Wennberg opowiedział o piłkarskich początkach piłkarzy, którzy ostatnio zremisowali ze Hiszpanią, a także pokonali Słowację oraz opowiedział o szwedzkim modelu szkolenia. Kiedy Alexander Isak zrozumiał, że może zrobić wielką karierę? Co ma wspólnego IKEA z futbolem? Co jest główną siłą obecnej kadry „Niebiesko-Żółtych?

***

Kiedyś brałem udział jako dziennikarz w turnieju dla dzieci i młodzieży w wieku do 15 lat. Patrząc na szwedzkie drużyny, rzuciła mi się w oczy dyscyplina taktyczna, szczególnie w defensywie. Pytanie do pana, jako trenera od lat pracującego z młodzieżą – w Szwecji już od najmłodszych lat dzieci są uczone taktyki?

To jest zapisane w naszym szwedzkim DNA, nie tylko piłkarskim. Jesteśmy jedynym krajem, który organizuje spotkania o… spotkaniach! Może zabrzmiało to dziwnie, ale na każdym kroku szukamy tego złotego środka. Drogi pomiędzy wszystkimi rozwiązaniami, którą nazywamy “lagom”. W “lagom” każdy otrzymuje określoną rolę i zadania. Strukturyzacja, organizowanie i znajdowanie logicznych rozwiązań to nie tylko IKEA, to cecha szwedzkiego społeczeństwa. Wpływa to na piłkę nożną oraz sposób, w jaki rozwijamy zawodników. Znajomość metod zbiorowych i konkretnych ról indywidualnych to główny sposób na edukację piłkarską w naszym kraju.

I jak widać, przynosi on efekty, patrząc choćby na Alexandra Isaka, Kristoffera Olssona i Robina Quaisona, którzy trenowali pod pana wodzą.

Podczas mojego dziesięcioletniego pobytu w AIK Solna powierzono mi kilka kluczowych ról, między innymi dyrektora technicznego, asystenta trenera w pierwszej drużynie oraz głównego szkoleniowca drużyn kategorii U16-U19. Wspólnie wykonaliśmy kawał dobrej roboty, dzięki której kilku zawodników i trenerów wskoczyło na wyższy poziom. Cała trójka była jednak rozwijana na nieco innych poziomach w AIK. Isak trenował w klubie od dziecka, podobnie jak Quaison, który w wieku kilku lat do nas trafił. Inaczej sytuacja wyglądała w przypadku Olssona, którego formowaliśmy już w pierwszym zespole. Każde z powyższych nazwisk to jednak dowód na to, że dobry klub – taki jak AIK, może być katalizatorem rozwoju zawodnika, niezależnie od wieku i etapu życia. W tym klubie każdy codziennie doskonali swoje umiejętności, AIK to ciągła nauka!

Zapytam pana teraz o poszczególnych piłkarzy. Zacznę od najbardziej znanego z tego grona, Alexandra Isaka. Widziałem jego występy jeszcze zanim trafił do Borussii Dortmund, w młodzieżowej reprezencji. Jakie były jego początki w pana drużynie i jakie było jego podejście do treningów?

Alexander ma swoją historię, ale większość z piłkarskich karier jest oparta na przemyślanych konstrukcjach. Mogę powiedzieć, że było kilka ważnych punktów, nad którymi pracowaliśmy by go rozwinąć. Moja odpowiedzialność za niego rozpoczęła się, gdy ukończył piętnaście lat, w 2014 roku. Początkowo grał w drużynie U16, ale już po dwóch miesiącach naszej współpracy trafił do zespołu U19, gdzie stał się podstawowym napastnikiem. Mieliśmy na niego konkretny pomysł, jednak najpierw zapytaliśmy go o to, w jaki sposób on sam chciałby pracować, żeby stawać się jak najlepszym.

W 2015 roku grał w czterech zespołach młodzieżowych – U16, U17, U19 i U21, ale wszędzie miał się koncentrować na swoich indywidualnych umiejętnościach. Trenerom zespołu do lat siedemnastu poleciłem jednak, żeby ustawiali go na pozycji środkowego pomocnika, żeby mógł lepiej poznać równowagę między atakiem i obroną. Z kolei w drużynie U19 grał na pozycji napastnika, podobnie jak w U16, gdzie naszym celem było rozwinięcie jego zdolności przywódczych wśród rówieśników. Za to do zespołu U21 trafił po to, by mieć kontakt z zawodnikami pierwszej drużyny, by ocenić jego osobowość i umiejętności. W najstarszej kategorii daliśmy mu jednak wolną rękę, starając się zainspirować go do odważnej gry.

Praca wokół Alexandra była przez nas bardzo dokładnie zaplanowana – chcieliśmy go dobrze przygotować do kolejnych zadań. To przyniosło efekty – już na początku 2016 roku poleciłem go trenerom pierwszego zespołu. Powiedziałem im: “jeśli postawicie na niego, będzie najlepszym napastnikiem AIK w tym sezonie”. I tak też się stało.

Wspomniał pan, że ważne w prowadzeniu Alexandra Isaka było rozwijanie jego osobowości. Co można było powiedzieć o jego charakterze, gdy był nastolatkiem?

Alexander ma przekonującą osobowość. Potrafi współpracować, a przy tym jest uważny – koncentruje się na tym, co może jeszcze zmienić w swojej grze. Pamiętam jednak jego początki – gdy na początku przechodził obok sali treningowej, nieśmiało mówił “cześć” i szedł dalej. Pewnego dnia zadzwoniłem do niego i powiedziałem: – Alex, planujemy tutaj twoją przyszłość. Powinieneś wykazać większe zainteresowanie niż tylko przywitanie się. Jeśli będziemy planować dla ciebie trening nurkowania w basenie zamiast gry w piłkę nożną, po prostu zanurkujesz, nie zadając sobie pytania “dlaczego?”. To ty odgrywasz główną rolę w swoim życiu, nie my”.

Potem już za każdym razem przychodził do nas przed treningiem i pytał nas dokładnie o nasze plany. Po pewnym czasie zaczął już w dużej mierze samodzielnie pracować nad sobą, analizować swoją postawę i tworzyć własny piłkarski projekt. Wtedy wiedziałem, że rozpoczyna się coś wyjątkowego.

A jakim zawodnikiem w młodym wieku był Robin Quaison?

Mając na myśli jego styl gry i charakter, można powiedzieć że w drużynie był swego rodzaju “influencerem”. Robin zawsze przejawiał świetne cechy przywódcze i był wzorem do naśladowania dzięki podejściu, a nie tylko słowom. Brał odpowiedzialność za siebie i otaczających go ludzi. Jako piłkarz zawsze szukał wolnej przestrzeni. Jego obroty z piłką, zwody, zdolność do zmiany kierunku gry – teraz to wszystko jest bardzo widoczne. Zresztą pracowaliśmy z nim podobnie, jak z Isakiem – często grał w pomocy, blisko piłki. Dużo trenowaliśmy, aby mógł poradzić sobie z naciskiem w z tyłu, biegał z piłką i wygrywał powierzchnię.

Jak sam pan wspomniał, z Kristofferem Olssonem pracował pan już w pierwszym zespole. Co wyróżniało go na tle kolegów?

Jego transfer do AIK był świetnym ruchem. To piłkarz, który od najmłodszych lat wyróżniał się w swojej kategorii wiekowej na tle innych Szwedów i był zawsze uważany za zawodnika z wielkim potencjałem. Dzięki temu trafił do Arsenalu. Potem grał w Midtjylland, zanim w 2017 roku wylądował w AIK. Gdy do nas przyszedł, widziałem po nim konsekwencję taktyczną, ale brakowało mu płynności w grze. Na początku nie wszystko szło mu łatwo i dobrze – walczył, szarpał, ale brakowało mu pewności siebie. Miałem okazję pracować z nim nad zagadnieniami mikrotaktycznymi, głównie na pojedynkach “1 na 1” oraz kryciu strefą “4 na 4” oraz zachowaniu w fazie przejściowej między grą z piłką i bez niej. Myślę, że szlifowanie z nim taktycznych szczegółów okazało się sposobem, żeby poczuł piłkarskie flow. Ważne były także ćwiczenia z krótkimi przedziałami czasowymi, które rozwinęły jego instynkt w wychodzeniu do piłki.

Na pewno jednak zdarzali się panu zawodnicy, którzy byli wielkimi talentami, ale ostatecznie nie zrobili wielkich karier. Co wtedy zazwyczaj idzie nie tak?

Dziękuję bardzo za to pytanie, bo przyznam się, że mnie ono prześladuje! Piłka nożna to nie tylko wielkie nadzieje, ale także wiele zrujnowanych marzeń. Dlatego chodząc do pracy na co dzień, nie tylko chcę być trenerem, ale też zwykłym człowiekiem. Zawsze sobie myślę, że za dwadzieścia lat chciałbym spotkać tych ludzi na ulicy i będą mi mogli spojrzeć w oczy z szacunkiem. Ale nigdy nikomu nie obiecuję, że będą gwiazdami. Obiecuję im tylko możliwości, jakimi są na pewno radość z gry, miłość do piłki i ciężka praca.

Utrzymuje pan kontakt z byłymi podopiecznymi?

Raczej nie, nawet staram się trzymać z daleka, nie jestem sentymentalny. Skupiam się na kolejnych misjach. Oczywiście, jeśli piłkarze piszą do mnie z prośbą o radę, gdy zmagają się z różnymi dylematami, staram się im pomóc. Z reguły jednak nie interesuję się tym, co już zostawiłem za drzwiami. Gdy piłkarz zaczyna się wybijać, każdy chce być w centrum uwagi. Ale moja praca raczej kończy się, gdy włączają się kamery.

Przejdźmy teraz do tematu pana pracy z reprezentacją Szwecji do lat osiemnastu. Co jest dla pana najważniejsze w prowadzeniu tej drużyny?

Być jak najlepszym ambasadorem szwedzkiej piłki i poprowadzić ją do przodu na arenie międzynarodowej. Chciałbym inspirować piłkarzy, trenerów oraz kluby do współpracy i dawać przykład innym, dbając o nasz potencjał w jak najlepszy sposób. Mam nadzieję, że moja praca z kadrą doprowadzi do rozwoju naszego futbolu, ale musimy wygrać jak najwięcej meczów.

A co może dać pan swoim podopiecznym jako selekcjoner?

Mogę obiecać edukację, nic więcej. Myślę, że na to pytanie bardziej będą mogli odpowiedzieć moi zawodnicy za jakiś czas. W młodzieżowym futbolu nie chodzi o produkcję, tylko o wspieranie tych zawodników. Mam nadzieję, że wielu z moich obecnych podopiecznych wskoczy potem na poziom U21, a potem zagra w pierwszej reprezentacji.

Na koniec chciałbym zadać kilka pytań odnośnie szwedzkiej kadry na Euro 2020. Przed turniejem dużo się mówiło o tym, że nie zagra na nim Zlatan Ibrahimović, który wrócił do reprezentacji po latach. Jak pan uważa – czy ten piłkarz mógłby przydać się drużynie?

Tak, ale tylko jeśli on i selekcjoner Janne Andersson zgodziliby się na określone warunki współpracy. Zlatan ma jednak cechy, które mówią same za siebie. Dzięki doświadczeniu zdobył dużą piłkarską mądrość i jego zasługi dla naszego futbolu są ogromne.

Czego spodziewano się w Szwecji przed Euro?

Przynajmniej wyjścia z grupy. Szwecja ma silną obronę, jest niebezpieczna w grze z kontrataku. Nasza kadra ma też mocną psychikę i ducha zespołu oraz kilku piłkarzy, którzy dzięki indywidualnym umiejętnościom są w stanie w pojedynkę wygrywać mecze. Trafiliśmy do interesującej grupy, ale podeszliśmy do niej skrupulatnie, nikogo nie lekceważąc.

Jakie były reakcje w kraju po pierwszych meczach grupowych?

0:0 z Hiszpanią to dobry wynik. Sposób, w jaki graliśmy w piłkę, podzielił jednak kibiców. Ludzie zadawali wtedy pytania, czy lepiej kontrolować grę, a może lepiej rywala, który prowadzi grę. Na Twitterze wybuchła wojna opinii z obu stron! Potem jednak wygraliśmy ze Słowacją. A u nas gdy wygrywamy, to znaczy, że wszystko jest dobrze. Gdy jednak tracimy punkty pojawia się wiele tematów do dyskusji, gdyż wiele osób twierdzi, że jest źle.

Co według pana jest największą siłą szwedzkiej kadry w tym momencie?

W ofensywie na pewno jest to gra z kontrataku. Poza tym, myślę że trudno jest się przygotować mentalnie na taki zespół, jak Szwecja. Ustawienie zespołu Janne Anderssona w obronie sprawia, że rywale mają bardzo mało miejsca z przodu i jednocześnie mają świadomość, że ich błędy mogą zostać wykorzystane. Nasza mentalność polega na ciężkiej pracy, zaufaniu do zespołu i współpracy. Myślę, że właśnie w ten sposób można najłatwiej opisać naszą reprezentację.

ROZMAWIAŁ: PRZEMYSŁAW CHLEBICKI