„I wsio”. 10 lat temu Legia ograła Spartaka w Moskwie

15.09.2021

To był jeden z najbardziej dramatycznych meczów polskich drużyn w europejskich pucharach w XXI wieku. Po remisie 2:2 w Warszawie, Legia jechała do Moskwy jak na ścięcie. Z jednej strony duet Radović – Ljuboja, a z drugiej bogaty rywal, który zagra u siebie na legendarnych Łużnikach. Jak się okazało, warszawski zespół dokonał niemożliwego i awansował do fazy grupowej Ligi Europy po kapitalnym spotkaniu!

Przy Łazienkowskiej Legia prowadziła dwukrotnie. Radović strzelał gole na 1:0 i 2:1, ale za każdym razem straty odrabiał Ari. Przed wyjazdem raczej nikt nie dawał zbyt wielkich szans drużynie Macieja Skorży. Wynik z pierwszego meczu już od początku był korzystny dla moskwian, ze względu na zasadę goli na wyjeździe. Jednak Spartak nie miał zamiaru utrzymywać remisu z pierwszego meczu. Szybko ruszył do ataków i błyskawicznie wyszedł na prowadzenie. Najpierw Kirił Kombarow, a po kwadransie jego brat, Dmitrij, dali dwubramkową zaliczkę rosyjskiej ekipie. Wówczas wydawało się, że bliżej będzie do pogromu, aniżeli odrabiania strat.

Po chwili jednak nieudany strzał Ivicy Vrdoljaka przerodził się w podanie do Michała Kucharczyka, który z bliska strzelił gola kontaktowego. Tuż przed przerwą Maciej Rybus wykonywał rzut wolny, który… kompletnie zepsuł. Dośrodkowanie lewą – lepszą nogą – nie minęło pierwszego obrońcy. Jednak poprawka prawą nogą idealnie wpadła do bramki Andrija Dikania. Ukraiński golkiper nie miał szans, a warszawski zespół schodził na przerwę z remisem w dwumeczu.

Z drugiej połowy zapamiętamy głównie sytuacje z momentu, gdy na zegarze było 91:03. Wówczas piłka wpadła do bramki Spartaka. Kapitalna główka Janusza Gola po dośrodkowaniu Jakuba Wawrzyniaka. Akcje zapoczątkował kompletnie zapomniany, Izraelczyk Moshe Ohayon. Rosyjski komentator telewizji „Rossija2” skwitował krótko „I wsio – to wszystko”. Wiadomo było, że Spartaka nie będzie stać na strzelenie dwóch goli dających awans. Gospodarze już nie odpowiedzieli, a Legia mogła zacząć świętować pokonanie kilkukrotnie bogatszego rywala.

Janusz Gol allez allez

Ogromna radość i szaleństwo ogarnęła kibiców Legii Warszawa. Mnóstwo fanów pojechało prosto na Okęcie, by witać piłkarzy po zwycięstwie w Moskwie. Zabawa w stolicy trwała baaardzo długo, niemal do samego rana. Jeszcze dłużej kibice zapamiętali bohatera tamtego spotkania – Janusza Gola.

Powstała nawet przyśpiewka na jego część, którą często intonowano przy Łazienkowskiej. Gol Gola do dzisiaj pozostaje w pamięci fanów warszawskiego klubu. Już w najbliższy weekend były pomocnik Legii przyjedzie w gości na Ł3 jako zawodnik Górnika Łęczna. Śmiało można zakładać, że zostanie gorąco powitany przez warszawskich kibiców.