Odwrócone role, czyli hit Juve – Milan znowu błyszczy

19.09.2021

Kilkanaście lat temu mecze Milanu z Juventusem były największym hitem włoskiej piłki. W ostatnich sezonach zdecydowanym faworytem tych starć była Stara Dama. Teraz rossoneri pod wodzą Stefano Piolego rosną z każdym miesiącem, a nawet każdym spotkaniem. Tym bardziej warto zasiąść do niedzielnego klasyku Serie A.

Odmienne nastroje

Co prawda w środku tygodnia to Juventus zgarnął komplet punktów w Lidze Mistrzów, to jednak nadal po obu stronach barykady są inne nastroje. Juve pokonało zaledwie Malmo, czyli zrobiło coś, co było absolutnym obowiązkiem.

Kibice Milanu zapewne nie mieli wielkich oczekiwań na powrót do Ligi Mistrzów. W końcu nie było ich w tych rozgrywkach osiem lat, a na dzień dobry dostali Liverpool na wyjeździe. Mimo tego mogli pokusić się o niespodziankę na Anfield. Ante Rebić i Brahim Diaz dali prowadzenie do przerwy. Ostatecznie lepszy okazali się The Reds 3:2. Trudno powiedzieć, by to zmąciło humory fanom Milanu. Wszystko dlatego, że póki co robią swoje. Trzy mecze w lidze i trzy zwycięstwa. Było 1:0 z Sampdorią, było 4:1 z Cagliari, a ostatnio przyszło 2:0 nad Lazio Maurizio Sarriego.

Milan po trzech kolejkach był wiceliderem – po wygranej Interu spadł na trzecie miejsce – a ich najbliższy rywal jest bliższy szorowania po dnie tabeli niż górnej części. Jeden punkt w trzech spotkaniach to gigantyczna kompromitacja i falstart bianconerich. 1:2 na San Paolo z Napoli można zrozumieć. W końcu to wyjazd do drużyny czołówki. O tyle 2:2 w Udine i 0:1 u siebie z beniaminkiem Empoli to po prostu kompromitacje. Na dzisiaj trudno znaleźć zawodnika Juventusu, który by nie zawiódł chociaż raz. W całym ligowym galimatiasie trzeba przyznać, że faza grupowa poszczęściła się turyńczykom. Malmo ograne, a przecież poza Chelsea jest jeszcze Zenit. Krótko mówiąc nawet w słabej formie awans do 1/8 finału będzie obowiązkiem.

Kadrowe rozterki

Obaj trenerzy mają trochę bólu głowy przy ustalaniu składów na to spotkanie. Stefano Pioli nie będzie mógł skorzystać z duetu napastników Olivier Giroud oraz Zlatan Ibrahimović. To oznacza, że na szpicy zobaczymy osamotnionego Ante Rebicia. Włoskie media ponadto awizują za jego plecami tercet Alex Saelemaekers, Brahim Diaz oraz Rafael Leao. Ponadto goście muszą sobie radzić bez Davide Calabrii. Na prawej obronie wystąpi zatem wychowanek Romy – Alessandro Florenzi.

Znacznie lepiej wygląda sytuacja Massimiliano Alegriego. Trener Juventusu nie będzie mógł skorzystać z Arthura w środku pola. Tyle że kadrowe ubytki to jedno, a forma piłkarzy drugie. Najgorzej wygląda sprawa z Wojciechem Szczęsnym. Nadal to numer jeden zespołu, ale już sama dyskusja na temat jego pozycji musi oznaczać, że nie jest dobrze. Zawalił z Udinese, zawalił z Napoli. Początek sezonu, w połączeniu z meczami reprezentacji to naprawdę trudny okres dla Szczęsnego. Zresztą koledzy z linii defensywy wcale tej pewności całemu zespołowi nie dodają.

Role się odwracają

Aż jedenaście kolejnych meczów pomiędzy tymi drużynami nie był w stanie wygrać Milan. W 2016 roku rossoneri wygrali w 9. kolejce Serie A 1:0, a kilka miesięcy później sięgnęli także po Superpuchar Włoch. Niby tylko pięć lat minęło od tamtych wydarzeń. Ale gdy zajrzymy do składów, możemy się przestraszyć, jakby to była inna epoka. Po stronie Milanu Gabriel Paletta, Andrea Bertolacci czy Juraj Kucka. W Juventusie biegali jeszcze Stefano Sturaro czy Stephan Lichsteiner. Co ciekawe triumf w superpucharze Milanu i obecną sytuacje łączy jeszcze jeden zawodnik. Manuel Locatelli. Wtedy powoli wchodził do klubu, który… ostatecznie go wypuścił i do dzisiaj mocno tego żałuje.

Juventus po 2016 roku zazwyczaj lał Milan aż przykro było patrzeć. Dziewięć kolejnych zwycięstw, w których milaniści strzelili ledwie cztery gole. Tyle że nawet, gdy w 2020 roku przyszły dwa pucharowe remisy, to… jeszcze obowiązywała zasada bramek wyjazdowych i Juventus z nich skorzystał. W końcówce sezonu 2019/2020 Milan ograł Juventus 4:2 u siebie dokonując wielkiej rimonty. Rabiot i Ronaldo dali prowadzenie tuż po przerwie Starej Damie. Po godzinie gry do strzelania zabrali się gospodarze i rozbili rywala. Ibrahimović, Kessie, Leao i Rebić. Trzech z nich dzisiaj ma szansę powtórzyć ten wyczyn!

W ubiegłym sezonie znacznie lepsi byli goście. Najpierw Juventus na San Siro wygrał 3:1 po koncercie Federico Chiesy – dwa gole – oraz stemplu Westona McKenniego. Jednak tydzień po majówce Milan zszokował znacznie bardziej. Tak jak we wspomnianym 4:2, Brahim Diaz oraz Ante Rebić, a na koniec Fikayo Tomori i skończyło się na 3:0. Mogło być więcej, ale Franck Kessie przegrał pojedynek z jedenastego metra ze Szczęsnym.