Gdyby babcia miała wąsy #13: Dać trenerom pracować! Odcinek drugi…

27.10.2021

Czesław Michniewicz właśnie zakończył pracę przy Łazienkowskiej. Absolutnie nie chcemy kopać dołków przy następcy, wszak Marek Gołębiewski to jeden z ciekawszych trenerów pracujących z niższych ligach. Zastanawiamy się jednak, co by było, gdyby dotychczasowy trener dostał szansę na wyjście z kryzysu.

Casus Żurawia

Można od razu przywołać casus Dariusza Żurawia. Trener Lecha Poznań w ubiegłym sezonie rozpoczął kapitalnie. Lech świetnie oglądało się w eliminacjach europejskich pucharów. Jak było dalej? Wszyscy pamiętają. O wyniki w fazie grupowej trudno mieć pretensje. Te były o skandaliczne podejście do meczu w Lizbonie i wystawienie drugiego garnituru. W lidze od początku nie było kolorowo, a mimo tego Żuraw długo wytrwał na stanowisku. Duet Piotr Rutkowski i Karol Klimczak zdecydował się na zwolnienie dopiero w kwietniu, gdy było dawno za późno na walkę o puchary w kolejnym sezonie.

Dać wyjść z kryzysu, w który sami wpadli

Czesław Michniewcz jesienią ubiegłego roku wyciągnął Legię z kryzysu po pracy Aleksandara Vukovicia. Wówczas kompletnie nieudane eliminacje pucharów oraz średni okres w lidze przelał czarę goryczy. Teraz Michniewicz wytrwał nieco dłużej na stanowisku. Nadal to jednak 399 dni, które na nikim wrażenia nie robią. Zwłaszcza, że czasu na budowę zespołu wbrew pozorom nie miał tak wiele.

Oczywistym jest, że obecne wyniki Legii – poza europejskimi pucharami – są powodem do wstydu. Zdają sobie z tego sprawę piłkarze, trenerzy i cała legijna społeczność. Wiadomo jednak, że przy Łazienkowskiej jest zbyt dużo jakości piłkarskiej, by takie wyniki utrzymywały się na dłużej. Jednak trzeba spojrzeć na to z innej strony.

W pierwszej części felietonu o braku szans dla trenerów na wyjście z kryzysu cytowaliśmy Pawła Ścieburę. Ówczesny trener GKS-u Jastrzębie na naszych łamach dość trafnie podsumował temat. – Z reguły zwalnia się i zatrudnia po to, żeby zażegnać kryzysy. Nikt nie zwalnia, gdy wszystko idzie dobrze. Kluczem jest cierpliwość. Kluby, które stawiają na stabilizacje i cierpliwość w budowaniu modelu gry czy założeń w zespole, na tym zyskują. Nie mówię o nas, ale wystarczy spojrzeć na Kostę Runjaicia. Dzisiaj jest wiceliderem Ekstraklasy, a miał trudne momenty w Pogoni Szczecin. Postawiono tam na konsekwentną pracę i ona dzisiaj przynosi konkretne profity – mówił w lutym tego roku. Zresztą Runjaić do dzisiaj pracuje przy Twardowskiego, mimo że bywał krytykowany w tym sezonie.

Celnie Kosowski

W ostatnich dniach głośno było na temat ekscesów pozasportowych kilku piłkarzy Legii. A to „grupa baletowa”, a to podziały w szatni. Kary, niesnaski itd. Wszystkie brudy, jakimś cudem, zaczęły wychodzić dopiero w przededniu i po zwolnieniu trenera. Kamil Kosowski w swoim felietonie dla Przeglądu Sportowego dość celnie trafił w kierunku zasług trenera dla Legii. – Jego kadencję oceniam dobrze. Zdobył z zespołem mistrzostwo Polski, wprowadził do Ligi Europy, zarobił dla klubu mnóstwo kasy. Powinęła mu się noga w lidze i myk, już go nie ma. Szkoda, bo ja dałbym mu szansę na poprawę wyników – pisał były reprezentant Polski. Za przykład podał Piast Gliwice i Waldemara Fornalika z ubiegłego sezonu. Ponadto wytknął, że zażyłe kontakty Dariusza Mioduskiego i Stanisława Czerczesowa nie pomogły w budowaniu autorytetu dotychczasowego trenera w szatni.

***

Od wygranych ze Spartakiem czy Leicester Czesław Michniewicz nie został lepszym trenerem. Podobnie, jak po porażkach w Radomiu, Wrocławiu czy Gliwicach nie jest także słabszym szkoleniowcem. W Legii zrobił swoje – zgarnął mistrzostwo, zarobił pieniądze i zrealizował cele na jesień. Przy okazji są perturbacje – bardzo duże! – w lidze. Niestety, za pierwsze były brawa, za drugie jest zwolnienie i brak szansy na poprawę. Czy zasłużył? Na pewno! Teraz jednak chętnie przyjrzymy się szansie, którą dla odmiany dostał Marek Gołębiewski. Jeśli nie znacie nowego szkoleniowca warszawskiego klubu, poznajcie go w naszym wywiadzie sprzed roku. Wówczas prowadził drugoligową Skrę Czestochowa.