Oni ruszyli z kopyta. Kto zaskoczył na plus w ligach TOP5?

30.10.2021

Lada moment zbliżymy się do 1/3 sezonu w najlepszych europejskich ligach. To czas, by podsumować pierwsze wyniki. Szukamy zatem tych ekip, które oglądamy z przyjemnością i sięgają po wyniki ponad stan.

Duet hiszpański

Tutaj moglibyśmy wiele drużyn podłączyć pod nasze rozważania. Real Sociedad prowadzi? Od kilku lat to drużyna pukająca do bram Ligi Mistrzów. Trudno mówić o wielkim zaskoczeniu Basków. Gdyby taka sytuacja miała miejsce w marcu, wówczas można mówić o sporej niespodziance. Na starcie to jeszcze nie jest ten etap. Podobnie zresztą, jak postawa Sevilli czy Betisu będących w TOP4. Ale już ekipy na miejscach pięć i siedem możemy podłączyć pod grono zaskoczeń in plus.

Rayo Vallecano to przecież beniaminek. Od wielu lat kojarzyliśmy ten zespół z walką o utrzymanie w LaLiga lub zwycięstwami na zapleczu. Teraz wrócili z kopyta. Nadal grają na Campo de Vallecas, które lata świetności ma dawno za sobą. To obiekt, który w Polsce nie wyróżniałby się nawet w II lidze, a co dopiero mówimy o drugiej najlepszej lidze świata. Mimo tego Błyskawice zachwycają. Pokonali Barcelonę, pokonali Athletic Bilbao, a przegrywali jedynie z ekipami pierwszej siódemki! To wszystko przy dużym udziale… Radamela Falcao. Kolumbijczyk kilka lat temu był wielką gwiazdą LaLiga w barwach Atletico. Wydawało się, po przygodzie w Galatasaray będzie powoli odcinał kupony. 35-latek ma jednak kapitalne „wejście” do ligi. Na jego koncie już cztery gole, w tym te zwycięskie ze spotkań, które wymienialiśmy. Ewidentnie liga potrzebowała jego, a on jej. Jeśli ktoś potrafi strzelać, to w każdym wieku będzie to robił.

Drugim kandydatem Osasuna na siódmym miejscu. Dwa przegrane mecze to efekt wpadek z Valencią i Betisem u siebie. Zespół, który słynął z bycia ekipą własnego podwórka, teraz odwraca tendencje. W ubiegłym sezonie jeszcze było 26 do 18 punktów na korzyść tych zdobytych na El Sadar. Teraz jednak mamy ciekawą sytuacje. U siebie ledwie 6 oczek, a na wyjazdach 13 w pięciu spotkaniach. Dopiero na Santiago Bernabeu zatrzymali się po czterech kolejnych triumfach! To wielki paradoks, bo na dzisiaj są najlepiej punktującym zespołem poza domem w LaLiga.

Zaskoczenie wśród faworytów

W Serie A nie ma żadnych „nieproszonych gości” w czołówce. Dlatego za jedyne zaskoczenie uznajemy Napoli. Rozpoczęli sezon od ośmiu kolejnych wygranych. Dopiero Roma na Olimpico była w stanie ich powstrzymać. Luciano Spaletti tknął nowego ducha w drużynę spod Wezuwiusza. Efektem tego 28 na 30 możliwych punktów oraz bardzo szczelna defensywa – 3 stracone gole. W kapitalnej formie jest Victor Osimhen czy Kalidou Koulibaly w obronie. Niestety w całym tym ambarasie na minusie jest Piotr Zieliński. Covid, kontuzja nieco wyhamowały jego boiskowe wyczyny, którymi błyszczał w ubiegłych rozgrywkach.

Polski rodzynek

Nad Sekwaną wiceliderem jest Lens. Drużyna Przemysława Frankowskiego w ubiegłym sezonie walczyła o europejskie puchary do końca jako beniaminek. W teorii drugie sezony dla beniaminków są trudniejsze. Praktyka jednak pokazuje, że nie muszą takowe być. Drugie miejsce to niemal jak mistrzostwo, skoro przed nimi tylko PSG z Neymarem, Mbappe i Messim w składzie. Mamy też sporą radość w dużym udziale Frankowskiego. Nasz wahadłowy kilkukrotnie już zapisywał się w protokole meczowym jako strzelec lub asystent.

Drugim nieoczekiwanym gościem są gracze Angers. Ubiegły sezon zakończony na 13. miejscu, teraz start znacznie lepszy. Szósta lokata po jedenastu kolejkach, choć trzeba pamiętać, że ścisk tabeli nieco ją spłaszcza. Co to oznacza? Ewentualna porażka w ten weekend może wiązać się ze spadkiem w tabeli do… drugiej dziesiątki. Tak czy siak na dzisiaj są przed Monaco, Lyonem czy mistrzem z Lille.

Wyniki dorównały grze

Cały ubiegły sezon eksperci od ligi angielskiej śmiali się z Brighton. Drużyna, której statystyka expected goals wskazywała na czołówkę ligi, musiała zadowolić się jednym z ostatnich bezpiecznych miejsc. Teraz jednak są już w czołówce. Piąte miejsce może zadowalać ekipę Jakuba Modera. To chyba największa niespodzianka początku rozgrywek, jeśli tak to można oceniać. Czwarte miejsce West Hamu trudno traktować w tych kategoriach. W końcu mowa o drużynie, która kilka miesięcy temu zakończyła rozgrywki na szóstej lokacie, mając do końca szansę na Ligę Mistrzów.

Atak z drugiego szeregu

Za naszą zachodnią granicą trudno za sensacje uznać piąte miejsce dla Unionu Berlin. Stołeczny zespół w końcu awansował do europejskich pucharów w ubiegłym sezonie. Dlatego też ich piąta lokata nie może tak dziwić. Co innego w przypadku Freiburga.

Ich meczów może nie ogląda się z wielką przyjemnością. Dziewięć spotkań i bilans 14:6 to nie jest najlepsza zachęta dla przeciętnego kibica. Jest jednak do bólu skutecznie, skoro dysponują najszczelniejszą defensywą w lidze. Sześć straconych goli to o dwa mniej od Bayernu, który ma dość drogą i ekskluzywną linię defensywną. Christian Streich znacznie poprawił – póki co – ten element gry w zespole. Ubiegły sezon to 1,5 gola traconego na mecz, a teraz zaledwie 0,66. To wystarczyło, by z dziesiątego miejsca przemieścić się w kierunku podium. Jak długo uda się to utrzymać? Trudno powiedzieć, jednak nie przewidujemy raczej miejsca ani w Lidze Mistrzów, ani w europejskich pucharach dla ekipy z Fryburga. Na plus także będące tuż za Unionem drużyny, które w ubiegłym sezonie walczyły o utrzymanie. Mowa o Koeln oraz Mainz.

***

Często na początku sezonu sypią się niespodzianki, które w trakcie rozgrywek zanikają. Teraz można mówić o pojedynczych przypadkach w najlepszych ligach. Liczymy jednak, że ekipy obecne w górnej części tabeli tam się utrzymają, a z czasem… może dołączą nowe. Więcej niespodzianek, więcej emocji!