Z niższych lig do Ekstraklasy. Ryzyko czy życiowa szansa?

21.11.2021

W ostatnim czasie było kilka zmian trenerów w naszej Ekstraklasie. Wśród nich szkoleniowcy, którzy przed chwilą pracowali na najniższym z centralnych szczebli. Teraz mogą swoje pomysły wprowadzać w życie będąc na świeczniku. Powiew świeżości na karuzeli trenerskiej to jedno. Dla nich szansa na rozpędzenie kariery.

Dawid Szulczek w rozmowie z katowickim Sportem powiedział, że mógł odejść z Wigier Suwałki, gdy przyjdzie oferta z najwyższej ligi. Nowy trener Warty Poznań powiedział, że Ekstraklasie się nie odmawia. Młody szkoleniowiec ma rację, dlatego wybrał ofertę Zielonych, mimo trudnej sytuacji w tabeli. Na początku obecnego roku wspominał w wywiadzie dla FutbolNews, że najlepiej przejmować drużyny zimą. Wówczas w Polsce jest najwięcej czasu na pracę. Teraz jednak dostał szansę nieco wcześniej. Miał chwilę czasu podczas przerwy reprezentacyjnej. Debiut już za nim. Teraz cztery mecze na koniec jesieni, a później półtora miesiąca przerwy. Najpierw czas na analizy do końca roku, później okres przygotowawczy, czyli złoty czas dla nowych trenerów. Będzie okazja spokojnej pracy.

Marek Gołębiewski takiego komfortu nie ma. Legia Warszawa gra, co trzy dni. Do końca roku jeszcze dziewięć spotkań! Przynajmniej tyle, bo w zanadrzu jest jedno zaległe spotkanie, którego terminu nie ustalono. Tam czasu na codzienną pracę nie ma. Zima będzie czasem odpoczynku po morderczej jesieni.

Ryzyko? Raczej szansa życia

Obaj trenerzy jeszcze pół roku temu mierzyli się na drugoligowym froncie. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, w okolicach 12 lutego spotkają się w Ekstraklasie. Obaj podjęli się niełatwych zadań. Marek Gołębiewski przejął Legię w kryzysie skacząc na bardzo głęboką wodę. Dawid Szulczek ruszył na ratunek Warcie Poznań. Jednak w obu przypadkach trudno mieć jakiekolwiek wątpliwości.

Przyjmijmy na chwilę negatywny scenariusz dla obu trenerów. Marek Gołębiewski zostaje zwolniony z Legii przed końcem sezonu. W CV wpis o pierwszym zespole warszawskiego klubu będzie widniał już na zawsze. W najbliższym czasie będzie najcenniejszym przy okazji kolejnych prac. To jednak spora różnica. Wcześniej najcenniejsze było prowadzenie drugoligowej Skry Częstochowa, teraz klub grający w europejskich pucharach, którego nazwa otwiera wiele drzwi. To samo Dawid Szulczek. Nawet, gdy nie uda mu się utrzymać Warty w Ekstraklasie, to nadal będzie pierwszym trenerem urodzonym po 1990 roku, który dostał w niej szansę pracy. Także wpis do CV bardzo cenny, a zebrane doświadczenie pomoże w kolejnych latach.

Nieoczywiste kandydatury

To nie byli trenerzy, którzy spadli trzy razy z Ekstraklasy, potem dwukrotnie do niej wrócili i w międzyczasie siedem razy wyrzucani z kolejnych klubów. Dla większości kibiców, mowa o anonimowych nazwiskach. Pracowali przez wiele lat na to, by znaleźć się w tym miejscu. Nadal jednak meczów Skry, a ostatnio Legii II oraz Wigier Suwałki raczej tłumy kibiców nie odwiedzały. Przeciętny Kowalski jeszcze nie miał okazji ich poznać. Wybór takich kandydatur to ryzyko przede wszystkim dla zatrudniających.

Środowisko domaga się nowych twarzy i świeżej krwi. Jednak, jeśli tym nowym nie pójdzie dobrze, to będą głosy, że trzeba było kogoś sprawdzonego i doświadczonego. Jak pójdzie, to będą pytania, dlaczego nikt nie chce zatrudniać młodszych i mniej znanych trenerów. Zawsze będzie jakieś „ale”. Teraz jednak trzymajmy kciuki za obu panów i ich najbliższe mecze w nowych miejscach pracy.