I liga: Pojedynek łodzi podwodnych z Olsztyna i Katowic

06.10.2018
kurs 3.00
I liga
Stomil Olsztyn - GKS Katowice
X

Stomil i GKS Katowice różnią się, jeśli chodzi o sytuację finansową i organizację w obu klubach, ale łączy jedno. Obie drużyny niczym łodzie podwodne dryfują prawie na dnie pierwszoligowej tabeli. Ekipę z Olsztyna oprócz kłopotów finansowych tłumaczy również to, że z powodu remontu swojego stadionu w dwunastu dotychczasowych kolejkach tylko dwa razy zagrali na własnym boisku.

Po raz pierwszy dopiero 22 września i powrót do domu okazał się dla Stomilu udany, bo po serii pięciu kolejnych porażek na wyjazdach podopieczni trenera Kamila Kieresia pokonali 2:1 Odrę Opole. Wydawało się, że olsztynianie wreszcie odwrócą złą kartę, ale w kolejnych spotkaniach przegrali 0:2 z Chrobrym w Głogowie oraz 0:1 z Wartą Poznań u siebie.

Zwłaszcza ta druga porażka na własnym stadionie była dużym rozczarowaniem dla kibiców i przede wszystkim piłkarzy, co po meczu nie krył bramkarz olsztynian, Piotr Skiba. – Dajemy dupy. Gramy, niby mecz pod kontrolą, wszyscy mówią, że to kwestia czasu jak strzelimy gola, a my dostajemy gonga z niczego. Po raz szósty, czy siódmy tak się dzieje. Nikt za piękną grę nie przypisuje punktów, tylko za to co jest w sieci. Warta strzeliła o jedną bramkę więcej i wywozi z Olsztyna trzy punkty.

Golkiper Stomilu jednocześnie zauważył, co przede wszystkim szwankuje w grze jego zespołu: – Podchodzimy do szesnastego metra i pojawia się niemoc. My chyba dobrze gramy, ale jest ta nieskuteczność. Za taką grę artystyczną nie daje punktów. Z przodu jest niemoc, z tyłu zawsze błąd się przytrafi. Taka to jest liga, że kopnięcie do przodu powoduje chaos u przeciwnika i wpada bramka. Może my tak powinniśmy tak grać? Pałować do przodu i liczyć na błąd. My chcemy grać w piłkę, a nikt z nami nie chce grać w piłkę. To jest tak różnica.

Podobne nastroje panują w zespole z Katowic. GKS to obok Termaliki największe rozczarowanie pierwszej części sezonu na zapleczu Ekstraklasy. Pod wodzą trenera Jacka Paszulewicza przebudowany latem zespół (sprowadzono m.in. takich zawodników jak Arkadiusz Woźniak, Jakub Wawrzyniak, Grzegorz Piesio) miał wreszcie skutecznie powalczyć o powrót do krajowej elity.

Tymczasem z każdym kolejnym meczem GieKSa coraz bardziej rozczarowywała. W efekcie po 10. kolejce i remisie 2:2 z Odrą u siebie (po czterech wcześniejszych porażkach) Jacek Paszulewicz pożegnał się z posadą trenera katowiczan. Zastąpił go Jakub Dziółka, który ma już za sobą trzy mecze w roli trenera GKS. Jego nowi podopieczni wszystkie spotkania grali u siebie i jedynie w Pucharze Polski po rzutach karnych wyeliminowali Pogoń Szczecin (remis 1:1).

W lidze katowiczanie zaliczyli również remis 1:1 z Puszczą i przegrali 1:2 z Termaliką. Czyli na razie efekt „nowej miotły” na trenerskiej ławce nie zadziałał w Katowicach. A teraz zespół z Górnego Śląska czeka trudne spotkanie, bo jak zapowiada wspomniany Piotr Skiba, Stomil jest zdeterminowany żeby wygrać to spotkanie.

– Nieważne jak, ale musimy to wygrać. Musimy od początku wyjść i zapierdzielać, nie będzie się dla nas liczył styl. Nie będą nas obchodzić komentarze, że graliśmy słabo. Musimy punktować, bo się obudzimy w ręką w nocniku, bo nie po to się trenuje i wylewa poty podczas treningu, żeby przeżywać takie spotkania jak z Wartą – powiedział bramkarz Stomilu.

W tym meczu trudno wskazać faworyta, co widać w notowaniach bukmacherów. Firma Totolotek wystawiła kurs 2.70 na wygraną Stomilu, 3.00 na remis i 2.65 na zwycięstwo GKS-u. Analitycy wzięli też pod uwagę słabą skuteczność obu drużyn, bo na typ poniżej 2.5 gola wystawili kurs wynoszący tylko 1.60.

Naszym zdaniem to spotkanie najpewniej zakończy się podziałem punktów, patrząc na obecną formę i skuteczność obu zespołów. Stawiamy typ X po kursie 3.00 z oferty firmy Totolotek.