Czy Paulo Sousa zasłużył na świąteczny prezent?

23.12.2021

Święta Bożego Narodzenia to czas rozdawania prezentów. W dzieciństwie niejednokrotnie usłyszeliśmy zdanie, iż na prezent trzeba sobie zasłużyć. W związku z bożonarodzeniowym nastrojem, nawiążemy do tego stwierdzenia w kontekście Paulo Sousy i ocenimy prawie rok pracy Portugalczyka w naszej kadrze.

Dość długo oczekiwaliśmy zmiany w reprezentacji. Pewną czarę goryczy przelały listopadowe mecze w 2020 roku, kiedy to Polska przegrała 0:2 z Włochami oraz 1:2 z Holandią. Wydawało się, że to jest właściwy i jednocześnie ostatni moment na zmianę selekcjonera. Ówczesny prezes PZPN – Zbigniew Boniek nie wyglądał jednak na człowieka, który zdecyduje się podjąć jakieś kroki w tym kierunku. Wiele wskazywało na to, że Jerzy Brzęczek poprowadzi naszą kadrę przynajmniej w pierwszych meczach eliminacyjnych do mistrzostw świata.

Zbigniew Boniek zaskoczył. W połowie stycznia 2021 roku media obiegła informacja o zakończeniu pracy Brzęczka w reprezentacji. Rozpoczęły się spekulacje. Kto zostanie następcą? Padało wiele nazwisk. Trafił… włoski dziennikarz. To Gianluca Di Marzio poinformował, że Paulo Sousa przejmie naszą kadrę.

Jeszcze przed pierwszą konferencją prasową 51-latka w roli selekcjonera reprezentacji Polski, wszyscy dokładnie prześwietlili CV portugalskiego trenera. Drużyny pokroju Swansea, QPR, Basel, Fiorentina czy Bordeaux nie mogły robić wielkiego wrażenia. Oczywiście był to poziom wyżej niż szkoleniowcy z naszego kraju, ale wielu kibiców czy ekspertów oczekiwało głośniejszego nazwiska lub osobę, która ma większe doświadczenie w pracy z kadrą.

W związku z takim wyborem Zbigniewa Bońka, pojawiło się wiele pytań, na które nie mogliśmy otrzymać odpowiedzi. Główne z nich brzmiało: Jak Paulo Sousa poradzi sobie w roli selekcjonera. Czy udźwignie pracę w naszej kadrze? Jakie ma informacje dotyczące biało-czerwonych?

Przeciętny debiut

Czasu na eksperymenty nie było. Paulo Sousa zadebiutował jako selekcjoner reprezentacji Polski podczas starcia z Węgrami w ramach eliminacji mistrzostw świata. Był to istotny mecz w kontekście walki o drugie miejsce w grupie. Murowanym faworytem do bezpośredniego awansu była oczywiście Anglia.

Remis 3:3 został odebrany dość chłodno. Przeciętnie wyglądała nasza defensywa, która składała się z trzech środkowych obrońców. Warto przypomnieć, że Paulo Sousa od razu zdecydował się na formację 3-5-2. To ustawienie pozostaje w naszej kadrze do dziś. Po podziale punktów w potyczce z Węgrami przyszedł czas na wygraną z Andorą, która z racji poziomu przeciwnika, nie mogła nam zbyt wiele powiedzieć. Na zakończenie marcowego zgrupowania, reprezentacja Polski przegrała 1:2 z Anglią.

Czy wyniki pierwszych spotkań Sousy były złe? Najbardziej pasuje tutaj słowo rozczarowanie. Remis z Węgrami skomplikował sprawę awansu z drugiego miejsca. Martwiły również stracone gole. Na większe wnioski miał przyjść jeszcze czas.

W spotkaniach poprzedzających Euro 2020, reprezentacja Polski zremisowała 1:1z Rosją oraz 2:2 z Islandią. W tym momencie zaczęły pojawiać się pewne obawy. Kolejne mecze bez czystego konta. Brak widocznych schematów, które powinny zostać wdrożone przed startem turnieju. Nastroje wśród kibiców były po prostu kiepskie. Nikt nie oczekiwał wielkiego boom.

Rozczarowujący turniej

Przygodę z Euro 2020 rozpoczęliśmy od porażki 1:2 ze Słowacją. Nadchodzący mecz z Hiszpanią nie dawał zatem większych szans na awans. Biało-czerwoni zaskoczyli, notując istotny remis z ekipą Luisa Enrique. Zdobyty punkt pozostawiał nadzieje w kontekście awansu do fazy pucharowej.

Happy endu nie było. Przegrany pojedynek ze Szwecją 2:3 zakończył przygodę reprezentacji Polski z mistrzostwami Europy. Tym samym Podopieczni Paulo Sousy zdobyli raptem jeden punkt, tracąc aż sześć goli w trzech meczach. Trudno było znaleźć jakieś pozytywy z występu naszych piłkarz na tym turnieju. Zaczęły się natomiast pojawiać pytania: Czy Paulo Sousa jest odpowiednią osobą na tym stanowisku?

Atmosferę podgrzewał fakt, iż w Polskim Związku Piłki Nożnej nastąpiła istotna zmiana. Funkcję prezesa objął Cezary Kulesza. Sousa otrzymał jednak szansę poprowadzenia kadry do końca eliminacji. W teorii bilans pięciu zwycięstw, jednego remisu i jednej porażki wydaje się pozytywnym wynikiem. W praktyce Polska dwukrotnie pokonała San Marino, Albanię, wygrała z Andorą, a także zremisowała z Anglią. Najważniejszy mecz drugiej części eliminacji nie potoczył się po naszej myśli. Biało-Czerwoni przegrali na PGE Narodowym z Węgrami i podchodzili do losowania w barażach jako ekipa nierozstawiona.

Dotychczasowy bilans Paulo Sousy w reprezentacji Polski jest zatem następujący: sześć zwycięstw, pięć remisów, cztery porażki. Bilans bramkowy: 37:20. Biało-Czerwoni zdołali dwukrotnie pokonać Albanię, Andorę oraz San Marino. Przez rok nasza kadra nie potrafiła wygrać z wyżej notowanym rywalem lub przeciwnikiem na podobnym poziomie.

Trzeba powiedzieć sobie wprost. Statystyki w żadnym stopniu nie przemawiają za Portugalczykiem. Pamiętajmy jednak, że chęć zmiany selekcjonera wynikała również z niezadowalającego stylu gry naszej kadry. Czy w tym aspekcie nastąpiła poprawa? Można mieć ogromne wątpliwości. Trudno nie odnieść wrażenia, iż ta ekipa cały czas poszukuje swojej tożsamości. To niepokojące, gdyż w przyszłym miesiącu minie rok, odkąd Paulo Sousa jest selekcjonerem tej kadry.

Uśmiecha się szczęście?

Skoro nie ma jeszcze zadowalających wyników, a styl również pozostawia wiele do życzenia, to chociaż jeden aspekt może sprzyjać Sousie – szczęście. Choć Biało-Czerwoni byli nierozstawieni w barażach, to trafili na Rosję, a ewentualnym przeciwnikiem w ostatecznym starciu będzie zwycięzca pojedynku Szwecja – Czechy. Nikt tutaj nie chce ogłaszać łatwego zwycięstwa Polaków w tych dwóch meczach. Trzeba jednak przyznać, iż piłkarze Sousy mogli trafić znacznie gorzej.

I właśnie wspomniane losowanie baraży jest prezentem, który otrzymał Sousa. Czy Portugalczyk na niego zasłużył? Można z tym polemizować. Taki obrót spraw ma jednak jeden, bardzo ważny plus. W przypadku ewentualnego niepowodzenia, nie będzie już większych wątpliwości w kontekście pracy Sousy w naszej kadrze.