Szymon Lewkot: Lepiej czuję się jako defensywny pomocnik

03.02.2022
Ostatnia aktualizacja 18 lutego, 2022 o 14:15

W pierwszej drużynie Śląska Wrocław zadebiutował w 2020 roku. Sezon później stał się podstawowym piłkarzem w składzie Jacka Magiery, chociaż częściej na boisku występował jako obrońca. Sam mówi o sobie, że jest pomocnikiem, ale gra w defensywie doskonale go rozwija. Mowa oczywiście o Szymonie Lewkocie, z którym porozmawialiśmy przed startem rundy wiosennej w PKO Ekstraklasie. 

Jesteś chłopakiem urodzonym we Wrocławiu. Zawsze chciałeś grać w Śląsku?

Często jestem o to pytany, na pewno to super sprawa dla mnie. Nie ma co ukrywać, od dziecka chciałem grać dla tego klubu. Chodziłem na mecze przeważnie z tatą i zawsze patrząc z trybun na boisko mówiłem sobie, że kiedyś chcę tam się znaleźć. Bardzo się cieszę, że mi się udało.

Samo granie w piłkę zaczęło się u ciebie dość późno. 

Tak, było to późno, zwłaszcza patrząc na dzisiejsze realia. W klubie zacząłem trenować dopiero od gimnazjum, więc musiałem mieć wtedy jakieś 12 czy 13 lat. Uczęszczałem do szkoły sportowej i tam zauważył mnie trener. Jeden trening, drugi i tak już zostało. Wcześniejsze, nazwijmy to, “przeboje”, były raczej krótkie i przyznam, że raz mi się chciało, a raz już mniej. Także zgadza się, granie na poważnie zaczęło się późno, konkretnie od gimnazjum.

Jak istotne było wypożyczenie do Ślęzy Wrocław w 2018 roku?

Na pewno było to bardzo ważne. Na początku miałem większe ambicje, niż zejście do trzeciej ligi, ale muszę powiedzieć, że okazało się to wartościowe. Rozwinąłem się w wielu aspektach, przede wszystkim jeśli chodzi o seniorską grę i odpowiedzialność boiskową. Grało się tam bardzo fizycznie, tego też musiałem się nauczyć. Jak już wspomniałem, niby dopiero trzecia liga, ale dużo mi to dało. Byłem tam w sumie dwa lata, a pamiętam, że na samym początku wcale nie stałem się zawodnikiem podstawowym. W 2020 roku rezerwy Śląska awansowały do drugiej ligi i po namowach klubu postanowiłem wrócić.

Spodziewałeś się, że po powrocie tak szybko zadebiutujesz w pierwszej drużynie na poziomie Ekstraklasy?

Szczerze mówiąc dochodziły mnie głosy, że będę trenować z pierwszą drużyną i mogę dostać szansę, ale nie sądziłem, że przyjdzie mi zadebiutować tak szybko. Po powrocie trenowałem z drugą drużyną tylko miesiąc i po tym czasie przesunięto mnie już na stałe do jedynki. Wszystko potoczyło się dynamicznie, zostałem zgłoszony do Ekstraklasy.

Pamiętasz ten mecz?

Tak, to było wyjazdowe spotkanie z Pogonią Szczecin. Na początku myślałem, że będę się bardzo stresować, ale po prostu wszedłem na boisko i grałem. Brakowało mi trochę pewności siebie. Mogę powiedzieć, że nie zrobiłem może nic wielkiego, ale też nic nie zepsułem. Fajne uczucie, chociaż szkoda, że to były już czasy pandemii i kibiców na stadionie było niewiele. To był dla mnie sygnał, żeby ciężko pracować dalej.

Szymon Lewkot jest defensywnym pomocnikiem czy środkowym obrońcą?

Jestem defensywnym pomocnikiem, ale nie mam żadnego problemu z tym, żeby grać jako obrońca. Jednak przyznam, że najlepiej czuję się w drugiej linii. Trenerowi Magierze bardzo zależało na wyprowadzeniu piłki, dlatego też wiele razy stawiał na mnie w defensywie. Oczekuje tego od wszystkich obrońców. Na początku, z moich pierwszych występów wszyscy byli zadowoleni. Później było trochę trudniej. Mieliśmy taki okres, że cała drużyna grała słabiej, większość piłkarzy znalazła się pod formą. Natomiast nie ukrywam, na początku, było to dla mnie trochę zaskoczenie, że tam gram.

Trener Magiera wie, że lepiej czujesz się jako szóstka?

Pierwsze mecze u trenera Magiery grałem właśnie jako szóstka. Potem zdarzyło się tak, że ktoś wypadł ze składu i trener postawił na mnie w obronie. Zagrałem dobrze, więc chyba uznano, że tam się sprawdzam. Jeżeli chodzi o rozmowy z trenerem, to on jest świadomy tego, że lepiej się czuję w pomocy.

Jednak częściej grałeś, jako defensor. 

Musimy wziąć pod uwagę to, jaka jest konkurencja w pomocy, a także to, że w defensywie ze względu na kontuzje w pewnym momencie mieliśmy niewielu dostępnych zawodników. Poza tym trener wie i ja też wiem, że gra w obronie może mnie tylko bardziej rozwinąć. Jestem tam większa odpowiedzialność, a ja sam musiałem poprawić kilka aspektów swojej gry, w czym pomogła mi właśnie nowa pozycja.

Jak będzie teraz?

W sparingach gram jako szóstka i tak raczej zostanie.

Jakbyś miał określić, jakim trenerem jest Jacek Magiera, to co byś powiedział?

To trener, który przede wszystkim szanuje ciężką pracę u zawodników. Do niemal wszystkiego podchodzi jak perfekcjonista. Widać po nas, że zespół idzie cały czas do przodu. Staramy się grać atrakcyjnie dla kibiców. Teraz doskonale wiedział nad czym musimy popracować w okresie przygotowawczym, aby wykonać kolejny krok naprzód.

Jeśli tak, to zapewne zwrócił uwagę na defensywę. 

Tak, skupiliśmy się na pracy w obronie. Wiemy, że podczas ubiegłej rundy straciliśmy trochę za dużo bramek. Trener jest świadomy tego, czego nam brakuje i wie, do czego dążyć.

Jacek Magiera na początku sezonu mówił, że nic tak nie rozwija jak gra w Europie. Możesz tak powiedzieć ze swojej perspektywy? 

Dla mnie to na pewno świetna sprawa, aby zagrać w Europie. Pierwszy raz mogłem wystąpić w meczach na tym poziomie. Wyjazdy, wyloty, cała otoczka – to było bardzo przyjemne. Czuję, że się rozwinąłem. Wiem, że w ostatnim spotkaniu z Hapoelem popełniłem błąd na samym początku. Potem szybko wpadła druga bramka, mecz się posypał i nie awansowaliśmy. Mieliśmy tam jedną sytuację, być może gdyby Robert ją wykorzystał, to mecz potoczyłby się inaczej.

Długo miałeś z tyłu głowy tego gola, o którym wspomniałeś? Ewidentnie nie dogadaliście się z Matusem Putnockim. 

Te dwie bramki w pierwszej połowie tego meczu szybko podcięły nam skrzydła. Jeśli chodzi o mnie, to na pewno od razu po meczu nie czułem się dobrze, bo wiedziałem, że trochę dołożyłem cegiełkę do tej przegranej. Miałem to z tyłu głowy, rozmawiałem o tym z kilkoma osobami. To nie tak, że od razu o tym zapomniałem, ale trzeba było się podnieść. Trzy dni później zagrałem już z Górnikiem Łęczna.

Wracając do trenerów, to jakie są różnice pomiędzy Jackiem Magierą a Vítězslavem Lavicką? 

Na pewno przede wszystkim trener Magiera stawia na taką jakość piłkarską zespołu i pod tym względem czujemy, że się rozwinęliśmy. Nowy szkoleniowiec też daje więcej szans wszystkim piłkarzom. Wcześniej tego nie było, bo grała raczej jedna jedenastka. Sama taktyka to także aspekt, w którym obaj trenerzy się różnią.

Kto jest liderem szatni w Śląsku Wrocław?

Jesteśmy naprawdę zgraną ekipą w szatni i trudno mówić o jednej osobie. Wszyscy sobie pomagamy, nie ma jednej osoby, która robi wszystko. Tutaj każdy może liczyć na każdego.

Co stało się z wami pod koniec rundy jesiennej? Finisz w wykonaniu Śląska był bardzo słaby i strata do podium zrobiła się duża. 

Na pewno końcówka roku powinna ułożyć się inaczej. Sporo o tym rozmawialiśmy, próbowaliśmy wyciągnąć wnioski. Pod formą był chyba każdy z nas. Myślę, że nie można odmówić nam ambicji i zaangażowania, po prostu piłkarsko wyglądało to źle. Teraz zaczyna się nowa runda i będziemy walczyć o znacznie wyższą pozycję w tabeli. Przepracowaliśmy dobrze ten okres przygotowawczy i jestem pewien, że pokażemy na co nas stać.

Jaki jest cel Śląska? Macie 11 punktów straty do Rakowa. To dużo. 

Od początku chcieliśmy znów powalczyć o miejsce dające prawo gry w Europie i będziemy starać się to osiągnąć do samego końca. Wszystko może się wydarzyć – pokazał to zeszły sezon i ostatnia kolejka, w której zdobyliśmy czwarte miejsce. Będziemy dążyć do tego, co sobie zakładaliśmy. Żałujemy też, że odpadliśmy z Pucharu Polski już w pierwszej rundzie, ale tego nie zmienimy. Jak mówiłem, będziemy walczyć dalej.

A cele Szymona Lewkota na tę rundę są jakie? 

Ja chcę po prostu grać, jak najwięcej, stawać się lepszym zawodnikiem i poprawiać swoje liczby. Mam nadzieję, że rozegram dobrą rundę.

 

fot.  Krystyna Pączkowska/slaskwroclaw.pl