Piękny gol Szysza nie pomógł Zagłębiu. Legia wygrywa na otwarcie rundy wiosennej

04.02.2022

Fantastyczna bramka Patryka Szysza nie pomogła Zagłębiu w wyrwaniu chociażby jednego punktu mistrzom Polski. Dwie bramki, które Legia zdobyła w pierwszej części spotkania i jedna, którą dołożyła w drugiej, zapewniły „Wojskowym” ważne zwycięstwo na otwarcie rundy wiosennej PKO BP Ekstraklasy. 

Trzęsienie ziemi w końcówce

Spotkanie rozpoczęło się dość spokojnie. Wyglądało to jakby obie drużyny nie do końca jeszcze wybudziły się z zimowego snu. Pierwszą groźniejszą akcję, a zarazem pierwszy strzał na bramkę przyniosła jedenasta minuta, kiedy w polu karnym na bramkę Zagłębia uderzał Kacper Skibicki, jednak 20-latek trafił tylko w boczną siatkę.

Piłkarze Legii wyszli na mecz mocno zmotywowani. Już w pierwszych minutach Mateusz Wieteska i Josue ukarani zostali żółtymi kartkami, przez co nie będą mogli wystąpić w kolejnym spotkaniu. Pięknym za nadobne odpłacali się „Wojskowym” także podopieczni Piotra Stokowca, którzy również często dopuszczali się fauli.

Im bliżej końca pierwszej połowy, tym częściej do głosu dochodzili piłkarze Zagłębia. Legia atakowała coraz rzadziej i z mniejszym przekonaniem, natomiast „Miedziowi” uderzali na bramkę Artura Boruca z coraz większą częstotliwością. Żadna z drużyn nie była jednak blisko zdobycia pierwszej bramki.

W 40. minucie spotkania Legia przeprowadziła szybki atak. Sprytem wykazał się Josue, który z łatwością minął obrońcę i uderzył na bramkę Hładuna. Lot piłki przeciął jednak powracający po wypożyczeniu Maciej Rosołek i skierował futbolówkę w światło bramki. „Wojskowym” udało się przełamać początkowy marazm i na pięć minut przed końcem pierwszej połowy objąć prowadzenie w meczu.

Kiedy wydawało się, że piłkarze Zagłębia zejdą do szatni z jedną bramką straty, Legia w dość szczęśliwy sposób umieściła piłkę w siatce. Ściślej rzecz biorąc piłkę w siatce umieściło Zagłębie, bowiem do własnej bramki futbolówkę skierował Bartosz Kopacz, który próbował przeciąć dośrodkowanie Kacpra Skibickiego. Piłkarze zeszli więc do szatni przy wyniki 2:0 dla Legii.

Przemiana Zagłębia

Druga połowa rozpoczęła się od mocnego uderzenia. I to dosłownie. Pod pole karne Legii zapędził się Bartosz Kopacz, który tuż przed linią wyznaczającą szesnasty metr został sfaulowany. Stały fragment został sprytnie rozegrany przez Chodynę, który zagrał piłkę do znajdującego się tuż obok Patryk Szysza. Ten, wypuścił sobie piłkę i huknął wprost pod poprzeczkę bramki strzeżonej przez Artura Boruca. Zrobiło się 1:2.

Od momentu bramki Szysza w Zagłębie wstąpiły nowe siły. W „Miedziowych” obudziły się uśpione w pierwszej połowie pokład kreatywności i jakości piłkarskiej. Podopieczni Piotra Stokowca grali na o wiele większym luzie i teraz to Legia sprawiała wrażenie drużyny, która została zupełnie zdominowana. Świadczyła o tym również statystyka strzałów na bramkę, w której przeważali piłkarze Zagłębia.

Przewaga w statystykach na niewiele się jednak zdała, bowiem jedyną drużyną, która w tym meczu strzelała jeszcze bramki była Legia Warszawa. W 88. minucie spotkania dzieła zniszczenia dopełnił wprowadzony na boisko w drugiej połowie Paweł Wszołek, który tym samym ustalił wynik spotkania.

Zagłębie Lubin – Legia Warszawa 1:3 (0:2)

0:1 Rosołek 40′

0:2 Kopacz (sam.) 45+1′

1:2 Szysz 49′

1:3 Wszołek 88′