Gdyby babcia miała wąsy #17: Legia i spadek. Czarny scenariusz dla warszawian i… ligi

13.02.2022

Kończymy sezon po 20. kolejkach i uznajemy za finalną tabelę obecny stan rzeczy. Scenariusz science-fiction? Patrząc na wydarzenia sprzed dwóch lat już niekoniecznie. Ale to oznaczałoby spadek urzędującego mistrza. Legia Warszawa może wylecieć z Ekstraklasy. Co to by oznaczało dla ligi? Fatalne informacje!

To jest prawdopodobnie tekst, którym narazimy się wszystkim dookoła. Wiadomo, że Legia Warszawa ma w skali kraju najwięcej fanów i antyfanów. Pierwsi skrytykują za dopuszczenie myśli o ewentualnym spadku warszawian z ligi. Drudzy za kolejne argumenty, które pokażą, że relegacja tej ekipy byłaby naprawdę negatywnym zjawiskiem pod kątem marketingowo-finansowym.

Domyślamy się jednak, że wielu tych, którzy nie lubią Legii, będą jej życzyć, jak najgorzej. To w świecie kibiców jest normalne. Kibic Lecha chce żeby jego klub był mistrzem, a Legia spadła z ligi i na odwrót. Podobnie będzie pomiędzy fanami Wisły i Cracovii, Lechii oraz Arki czy Górnika Zabrze i Ruchu. Taka jest rzeczywistość. Można się na nią obrażać, a można z tym żyć. Warto jednak głębiej zastanowić się, co taki spadek mógłby oznaczać dla ligi, czyli dla każdego jej uczestnika.

Nowy kontrakt telewizyjny

W tym roku dowiemy się, kto pokaże Ekstraklasę od sezonu 2023/2024. Kilkuletni kontrakt może być najwyższym w historii i znowu pobić rekord. Może, ale weźmy pod uwagę sytuacje, w której Ekstraklasa odbywa się… bez Legii Warszawa. To skłoniłoby potencjalnych nadawców do znacznej renegocjacji umów i ofert. Nie ma co się oszukiwać, Legia to przecież marka sama w sobie. W zdecydowanej większości przypadków jest pokazywana w telewizyjnym prime-time. Kilka dni temu Ekstraklasa razem z Canalem+ ogłosiły terminarz 24. kolejki. W niej Legia Warszawa spotka się ze Śląskiem Wrocław w… poniedziałek 7 marca. Niby tylko poznaliśmy dzień i godzinę, a wywołało sporo emocji. W końcu stołeczna ekipa praktycznie nie grywała w pierwszy dzień tygodnia. Piątki się zdarzały w miarę często. Sobota i niedziela to jednak najczęstsze terminy. To już pokazuje, jak warszawski klub jest traktowany przez telewizje.

Dlatego brak Legii, musiałby się wiązać z renegocjowaniem umowy. Canal+ wykupując prawa brał ligę z dobrodziejstwem inwentarza. Jednak nikt przy zdrowych zmysłach nie liczył się z ewentualnym spadkiem klubu z absolutnego topu i dominatora ostatniej dekady. Z drugiej strony Polsat musiałby sięgnąć głębiej do kieszeni w przypadku opłat za I ligę. Tam również mogłoby dojść do sporych negocjacji. W końcu inaczej się płaci za produkt, w którym 34 razy w sezonie ma się największe klubowe audytorium w Polsce!

Puste trybuny

Weźmy pod uwagę, że księgowa każdego klubu lubi domowe mecze z Legią Warszawa. Słowo klucz: frekwencja. Zawsze mecz przeciwko mistrzowi Polski przyciąga najwięcej kibiców na stadion. Weźmy frekwencje z tego sezonu. Przytaczamy liczbę kibiców – za portalem 90minut.pl – z wyjazdowych meczów Legii:

Wisła Kraków 23717
Śląsk Wrocław 21997
Lechia Gdańsk 23574
Piasat Gliwice 4755
Górnik Zabrze 23103
Cracovia 10214
Wisła Płock 3100
Zagłębie Lubin 5237

Wisła Kraków więcej kibiców zgromadziła na derbach z Cracovią. W pozostałych przypadkach to były tego sezonowe rekordy i wyniki znacznie ponad średnią widzów! Brak meczów Legii mógłby uniemożliwić wszakże zrobienie obecnej średniej, a także zabrałby zarobek z najlepszego dnia meczowego. O ile w Lubinie czy Gliwicach nie byłoby to dużą stratą, o tyle w Zabrzu, Wrocławiu, Gdańsku czy Krakowie wiązałoby się to ze znacznie mniejszym utargiem i mniejszymi wpływami do klubowej kasy.

Mniejsza rywalizacja = gorsza otoczka

Nazwa Legia Warszawa poza tym, że przyciąga na trybuny, to także rywalizacja. Mecze Lecha z Legią urosły do rangi klasyków, podobnie jest w przypadku starć z Wisłą Kraków. Od wielu lat rywalizacja kibicowska na linii Legia – Jagiellonia także urosła do czegoś więcej niż zwykłej niechęci między fanami w Warszawie i Białymstoku. Szczególnie w tym drugim mieście. Zabranie takiej rywalizacji na 12 miesięcy to zawsze strata wizerunkowa. O takich meczach więcej się mówi, na takie mecze chodzą kibice i takie mecze chce pokazywać telewizja, a w nich reklamować się potencjalni sponsorzy. System naczyń połączonych, który działa na wszystkich i we wszystkich kierunkach.

Sportowo strata dla ligi

Można legionistów lubić lub nie, ale to w dużej mierze, dzięki nim nie było jeszcze absolutnej tragedii w rankingu krajowym UEFA. Trochę punktów w minionej dekadzie zdobyli. Oczywiście większość tych występów przestało się liczyć. W końcu pod uwagę europejska centrala bierze pięć ostatnich sezonów. W tym czasie była jedna faza grupowa Ligi Europy, ale kilkukrotnie warszawianie meldowali się w ostatnich rundach kwalifikacji. Te może wysoko nie były punktowane, ale… to i tak były najlepsze występy wśród polskich ekip. Dlatego Legia Warszawa wiele dała klubom, które teraz weszły i wchodzą do pucharów – Pogoń Szczecin czy Raków Częstochowa.

***

Już dzisiaj Legia Warszawa zagra z Wartą Poznań. Mimo że mowa o spotkaniu drużyn ze strefy spadkowej, Canal+ i Ekstraklas wyznaczyły to spotkanie na 17:30 w niedzielę. Krótko mówiąc prime-time telewizyjny. To ważny mecz w kontekście walki o utrzymanie. Ekipa Aleksandara Vukovicia lada moment zagra także z Bruk-Bet Termaliką Nieciecza, więc za kilka tygodni będziemy znacznie mądrzejsi czy powyższy scenariusz może się ziścić, czy historycznego spadku nie będzie.