„W Jagiellonii brakuje odpowiedniego kierunku”

14.02.2022

Jagiellonia Białystok pokonała w poniedziałek Górnika Zabrze i oddaliła się od strefy spadkowej. Jednak w całym sezonie, jak do tej pory, zespół z Podlasia w większości zawodzi. Jakie są tego powody? O co Jaga będzie grać do końca rundy wiosennej? O te kwestie zapytaliśmy doskonale znającego białostocki klub Jakuba Seweryna, dziennikarza Sport.pl.

Bartłomiej Płonka, FutbolNews.pl: Zgodzisz się, że Jagiellonia to w tym sezonie jedna z najmniej wyrazistych drużyn w lidze? Z czego to wynika? 

Jakub Seweryn, Sport.pl: Zgodzę się. A powodów takiej sytuacji jest kilka. Po pierwsze, nieudane wprowadzenie systemu 3-5-2 przez Ireneusza Mamrota. Jagiellonia grała mało ofensywnie i pomimo posiadania piłki nie potrafiła podkręcić tempa gry, wobec czego jej ataki były monotonne i proste do odczytania. To też wynikało w dużej mierze ze słabszej gry środka pola, gdzie jest największy problem Jagi w tym sezonie. Będący głównym reżyserem gry Martin Pospisil po dobrym meczu rozgrywa trzy słabe lub bardzo słabe. Nie pozyskano ani klasowego napastnika (sprzedając też Puljicia), ani alternatywy dla wspominanego Pospisila, wobec czego Jagiellonia nie ma wielu piłkarzy ofensywnych, którzy byliby groźni dla rywala. Tym bardziej, gdy poważnej kontuzji doznał Jesus Imaz, a liczne urazy trapią Bartosza Bidę.

Dość szybko dobiegła końca misja trenera Marmota. Można powiedzieć, że klub w porę przyznał się do błędu?

Nie upatrywałbym całego problemu w trenerze Mamrocie. To zbyt duże uogólnienie. Jego powrót był od początku bardzo ryzykowny, ale to nie tak, że zły Mamrot rozłożył Jagiellonię. Ta od dłuższego czasu nie może wejść na dobre tory, jeszcze od końca pierwszej kadencji Mamrota (lata 2017 – 2019 – przyp. red.). Kwestia budowania drużyny, koncepcji w Jagiellonii jest bardziej skomplikowana i nie jest przypadkiem, że zespół opiera się na zawodnikach sprowadzonych już dobrych kilka lat temu.

Ireneusz Mamrot zagubił się w swojej karierze? Ostatnie trzy miejsca pracy to pasmo niepowodzeń.

Tu trzeba by było zapytać samego trenera. W Arce nie było tak źle, biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności, ale w ŁKS i Jagiellonii trenerowi poszło bardzo kiepsko. On sam musi sobie odpowiedzieć na pytanie, dlaczego tak się stało.

Do Jagiellonii trafił Piotr Nowak. Jakie cele postawiono przed szkoleniowcem?

Trudno powiedzieć, nie zostało to do końca określone. Jagiellonia chciałaby być w górnej połowie tabeli, ale poza zmianą trenera cały klub robi niewiele, żeby tam się znaleźć. Tu jest problem, a nie w osobie trenera lub jednego czy drugiego zawodnika. Myślę, że głównym zadaniem trenera Nowaka będzie koniec końców to, żeby ta drużyna po kilku latach stagnacji zaczęła się rozwijać.

Zauważyłeś jakieś pozytywny w grze Jagi podczas porażki w Niecieczy?

Oczywiście. Druga część spotkania w wykonaniu Jagiellonii była naprawdę dobra – drużyna zagrażała rywalowi, grała odważnie i na dobrej intensywności. Z kolei cała defensywa, z 17-letnim Matysikiem na czele, poza głupimi rzutami karnymi, pozwoliła rywalom na stworzenie jednej groźniejszej sytuacji. To też jakiś plus.

Sporo mówi się, że ten sezon jest dla Jagiellonii przejściowy. Jakie nadzieję mogą mieć kibice na to, że ten stan zmieni się w przyszłej kampanii i Jagiellonia powalczy o powrót do czołówki?

Od kilku lat mówi się o sezonach przejściowych, ale żeby mieć sezon przejściowy, to trzeba mieć w tym budowaniu drużyny jakiś konkretny cel i spójną koncepcję, według której będzie się podążać. W Jagiellonii tego nie ma. Jest odbijanie się od ściany do ściany, od pomysłu do pomysłu. Nie ma konkretnego (dobrego) kierunku, w którym miałby podążać ten klub. A że sytuacja finansowa jest nieco gorsza, niż w poprzednich latach, nie można oczekiwać od Jagiellonii powrotu do czołówki. Ale to Ekstraklasa – tu nigdy nic nie wiadomo.