Kane zapewnia zwycięstwo Tottenhamowi w szalonym meczu na Etihead

19.02.2022

Za nami spotkanie, które bez żadnych wątpliwości określić można mianem hitu Premier League. Walka o trzy punkty toczyła się do ostatnich sekund, ale na koniec górą był Tottenham. Trzy punkty drużynie „Kogutów” zapewnił Harry Kane, który trafił do siatki w piątej minucie doliczonego czasu gry. 

Oko za oko…

Spotkanie na Etihead rozpoczęło się od mocnego uderzenia. Zanim jeszcze obecni na stadionie kibice rozsiedli się na swoich miejscach, Tottenhamowi udało się wyjść na prowadzenie. W czwartej minucie spotkania „Koguty” przypuściły szybki atak na bramkę rywali. Harry Kane zagrał idealnie w tempo do Sona. Koreańczyk wyczekał aż Ederson znajdzie się na murawie i odegrał piłkę do Kulusevskiego, który wpakował piłkę do pustej bramki i tym samym zdobył swoją pierwszą bramkę w Premier League. Futbolówka przemknęła pomiędzy nogami bezradnego Cancelo.

Spotkało się to z błyskawiczną reakcją podopiecznych Pepa Guardioli, którzy ruszyli do ataku i starali się jak najszybciej zniwelować stratę. W 17. minucie bliski szczęścia był Cacncelo, jednak jego uderzenie zza pola karnego minęło słupek bramki strzeżonej przez Hugo Llorisa. Nie minęły dwie minuty a boczny obrońca „The Citizens” ponownie stanął przed wielką szansą na zdobycie bramki. Górą w pojedynku z Portugalczykiem był jednak bramkarz Tottenhamu, a na dodatek sędzia liniowy uniósł w górę chorągiewkę.

Wydawało się, że arbiter nie zdążył jeszcze opuścić uniesionej uprzednio w górę chorągiewki, a podopieczni Pepa Guardioli znów mieli bardzo groźną sytuację. W słupek bramki gości trafił bowiem Ilkay Gundogan. „The Ctizens” nie dawali za wygraną. Stwarzali sobie kolejne sytuacje, z których każda stwarzała zagrożenie pod bramką rywali. Upór piłkarzy Pepa Guardioli przyniósł efekty, bowiem w 33. minucie na listę strzelców wpisał się Gundogan. Gospodarzom mocno pomógł tutaj Hugo Lloris, który odbił centrostrzał Sterlinga wprost pod nogi Niemca.

Pierwsza połowa spotkania wyglądała tak, jak wszyscy mogliśmy się spodziewać. Manchester City prowadził atak pozycyjny i starał się stopniowo przesuwać coraz bliżej bramki Tottenhamu. „Koguty” natomiast ograniczyły się do wyprowadzania kontrataków. Od momentu trafienie Gundogana do ostatniego gwizdka sędziego w pierwszej połowie żadnej z drużyn nie udało się już jednak trafić do siatki.

Kane zapewnia trzy punkty

Początek drugiej połowy wyglądał dokładnie tak samo jak pierwsza część spotkania. Manchester City atakował i stopniowo starał się zagarniać dla siebie pole gry, natomiast Tottenham skupiał się na atakach z zaskoczenia. Taktyka ta poskutkowała już w 59. minucie gry. Długie podanie Harry’ego Kane’a do Sona zostało przecięte przez obrońców, jednak piłkę zagarnął Sessegnon. Anglik odegrał do Koreańczyka, a ten dośrodkował w pole karne idealnie na nogę Kane’a, który umieścił piłkę w siatce. Tottenham ponownie wyszedł na prowadzeniu w tym spotkaniu.

Pięć minut później Kane ponownie stanął oko w oko z Edersonem. Angielski napastnik znalazł się po podaniu Sona sam na sam z bramkarzem. Kibice Tottenhamu powoli rozpoczynali świętowanie, ale golkiper Manchesteru City wyszedł zwycięsko z pojedynku z napastnikiem „Kogutów” i fani gości musieli jeszcze wstrzymać się z radością.

Z biegiem czasu Tottenham stawał się jednak coraz bardziej konkretny w swoich atakach. Pep Guardiola posłał w bój Ryiada Mahreza, ale nawet on nie potrafił wspomóc ofensywy „The Citizens”. Manchester City stopniowo tracił kontrolę nad meczem. W 74. minucie do siatki trafił Harry Kane, jednak Kulusevski, który podawał angielskiemu napastnikowi znajdował się na pozycji spalonej i sędzia gola nie uznał. Bramka dla Tottenhamu wisiała jednak w powietrzu.

Kiedy wydawało się, że żadna z drużyn nie zdoła już trafić do siatki i to goście dopiszą po tym meczu do swojego konta trzy punkty, Romero zagrał piłkę ręką we własnym polu karnym. Po analizie VAR sędzia nie miał najmniejszych wątpliwości i wskazał na jedenasty metr boiska. Do stojącej futbolówki podszedł Ryiad Mahrez i pewnie zamienił rzut karny na gola.

Po tym ciosie Tottenham nie miał prawa się już podnieść, a jednak. Wystarczyły zaledwie dwie minuty a „Koguty” ponownie objęły prowadzenie w meczu. Na głowę wchodzącego w pole karne Harry’ego Kane’a idealnie dośrodkował Kulusevski. Angielski napastnik nie miał prawa pomylić się w takiej sytuacji i piłka ponownie zatrzepotała w siatce „The Citizens”. Emocji nie brakowało do ostatnich sekund, ale Manchester City nie potrafił już odpowiedzieć na cios zadany przez Kane’a. Spotkanie zakończyło się wynikiem 2:3.

Manchester City – Tottenham 2:3 (1:1)

0:1 Kulusevski 4′

1:1 Gundogan 33′

1:2 Kane 59′

2:2 Mahrez 90+2′

2:3 Kane 90+5′