Barcelona: Xavi w roli światełka w tunelu

06.03.2022

Gdyby zapytać w grudniu kibica Barcelony o nastrój, raczej byłby najgorszy od kilku lat. Dzisiaj to samo pytanie może mieć kompletnie inną odpowiedź. Jakie zmiany zaszły już na Camp Nou, a jakie zajdą w najbliższej przyszłości? Czas się przyjrzeć procesowi przemian w Katalonii.

Były mecze lepsze, były gorsze. Początki zawsze bywają trudne. Stąd wyjazdy na Baleary, Grenady, Vitorii czy nawet niedawne derby na RCDE Stadium nie należały do przyjemnych. Udało się z nich przywieźć trochę punktów, ale trudno było się zachwycać „juego de posicion” Xaviego. Gdy buduje się drużynę, zwłaszcza przejętą w środku sezonu, takie mecze będą wpisane w ryzyko zawodowe. Można to nazwać formą „płacenia” frycowego.

Jednak ostatniego tygodnie to zdecydowanie więcej powodów do zadowolenia. 4:2 z Atletico, 4:1 na Mestalla, 4:2 w Neapolu i 4:0 z Athletikiem. Zestaw rywali niełatwy, a tutaj 16 strzelonych goli. Gdyby nie fatalna skuteczność, prawdopodobnie dorzucilibyśmy do tego zestawu domowy mecz z Napoli.

W kadrach względny spokój

Wiele mówiło się o fatalnej sytuacji kadrowej zespołu jakiś czas temu. Polityka transferowa, zaniedbania od wielu lat oraz kontuzje. To sprawiło, że w tym sezonie Barcelona bije rekordy pod względem liczby zaangażowanych zawodników. Łącznie 37 nazwisk to rekord klubu. Wśród nich wielu, których już nie ma, jak choćby Griezmann, Aguero czy Emerson Royal. Jest także mnóstwo graczy kojarzonych głównie z rezerwami. Gavi nadal nosi numer 30, jakby był zawodnikiem drugiej drużyny, chociaż de facto jest graczem pierwszego zespołu. Za takowego traktuje się w pełni także Nico Gonzaleza, który także ma przypisany numer „seniorski”(od 1-25).

Weźmy jednak innych: Alex Balde, Alvaro Sanz, Ez Abde, Illias Akhomach, Ferran Jutgla czy Estanis Pedrola. Ponadto w kadrze meczowej, ale bez gry, znajdowali się choćby Guillem Jaime, Mika Marmol, Arnau Comas, Lucas de Vega, Rey Manaj, nie licząc bramkarzy numer trzy, cztery itd. Na dzisiaj chyba jednak dobicie do „40” nie grozi Xaviemu. Musiałby być kolejny pomór pierwszej drużyny.

Tym bardziej że zimowe okienko transferowe zostało wykorzystane aż nadto i pokazuje, gdzie były duże braki. Ferran Torres, Pierre-Emerick Aubameyang oraz Adama Traore to na dzisiaj podstawowy tercet ofensywny. Ich jeszcze do niedawna nie było. Podobnie jak Daniego Alvesa. Ten ostatni wypełnia dość ciekawą rolę, która ujawniła się najmocniej przeciwko Atletico. Prawy obrońca, który często znajduje się w środkowej części boiska. Zresztą z tego sektora zdobył bramkę na 4:1 przeciwko Los Colchoneros.

Wdrażanie idei trwa

To zapewne najdłuższa składowa procesu. Tak jak model gry to niezamknięta księga, tak wdrażanie prywatnej idei trenera, to również bardzo długa droga. „Juego de posicion” działa z meczu na mecz coraz lepiej, ale na czym polega? To zależy… Różne fazy gry i różne pomysły. Obrona? Wysoki, wręcz bardzo wysoki pressing. Rzecz, która idealnie sprawdzała się w dwumeczu z Napoli. Trudno się dziwić. Włosi lubią rozgrywać piłkę od bramki, podejmując ryzyko, czasem bardzo duże, nawet we własnym polu karnym. O ile na Camp Nou im się to upiekło, o tyle w Neapolu było paliwem dla Katalończyków. Ale to tylko wierzchołek góry lodowej. O samej defensywie można byłoby napisać rozprawkę znacznie dłuższą niż cały ten tekst…

O ofensywie zapewne jeszcze dłużej. Kluczem oczywiście będzie funkcjonowanie drugiej linii. Tutaj w zależności od nazwisk, wiele może się zmieniać. Nadal kluczem jest Sergio Busquets. Może już nie daje tyle, ile jeszcze kilka lat temu, ale to nadal geniusz. Tutaj Xavi ma ogrom spokoju, skoro na dwa pozostałe miejsca ma trzech graczy – Frenkie De Jong, Gavi i Pedri. Warto jednak zerknąć na poniższego tweeta, który pokazuje w jaki sposób zarządzają przestrzenią zawodnicy znajdujący się w linii pomocy. Przykład graficzny oraz wideo zdecydowanie więcej wyrażą, aniżeli jakikolwiek opis.

Zawsze będą rezerwy

W tym aspekcie kierujemy się do zdrowia poszczególnych piłkarzy. Zajechany w poprzednim sezonie Pedri, już funkcjonuje na pełnych obrotach. Warto jednak mieć w pamięci lekcje z tej historii. Zwłaszcza że przed chwilą Gavi mówił o przemęczeniu sezonem. Prawie 2500 minut dzisiaj dla chłopaka, który jeszcze w ubiegłym sezonie grał w zespole juniorów, to ogrom. Na tym etapie poprzedniego sezonu zaledwie liznął – dwukrotnie – występów w rezerwach. Teraz gra pierwsze skrzypce w topowym klubie europejskim i reprezentacji.

Pedri się wykaraskał z kontuzji przemęczeniowych. Nadal jednak bardzo kruche zdrowie jest Ansu Fatiego. Przejął „10” po Leo Messim, ale niestety nie ma możliwości udowadniać, że mu się należała. Ciągłe urazy i kontuzje mocno hamują rozwój tego utalentowanego ofensywnego gracza. Podobnie zresztą, jak Memphis Depay, który z krótką przerwą, był niedostępny przez dwa i pół miesiąca.

Młodzież

O zasobach La Masii pisaliśmy na początku października. Wtedy zaznaczaliśmy rocznik 2004, który jest jednym z najbardziej utalentowanych w akademii. Jednak 2006 to również miejsce, w którym nie brakuje talentów. Drużyna Cadete A ma w swoich szeregach m.in. Lamine’a Yamala, który jest rok młodszy. Czy kolejne perełki dostaną szansę? Na każdego przyjdzie czas. Jednak z Xavim u steru można być o to spokojniejszym. Z drugiej strony nie chcemy nijak zabierać pojedynczych zasług Ronaldowi Koemanowi. W końcu to u niego debiutowali Pedri oraz Gavi. Ktoś powie, że takich talentów ślepiec by nie zauważył. Z drugiej strony mało zawodników z rocznika 2004 biega po boiskach najlepszych lig i największych klubów europejskich.

Barcelona nie ma tak naprawdę dzisiaj wyboru. Jedynym ratunkiem, by klub stał się nieco zdrowszy, jest stawianie na akademię. Tam są talenty i zawodnicy dający nadzieje na lepszą przyszłość. Chłopaki z akademii już dostają szansę. Robią też transfery młodych graczy – mówił w październiku Futbol Newsowi Jacek Kulig, polski skaut.

Hiszpańska droga

W ostatnich dniach hiszpańskie media głośno informowały o wyścigu Realu i Barcelony po jedną z lokalnych perełek. Mowa o Pablo Torre. W kwietniu skończy 19 lat, a już dzisiaj mówi się, że to kolejna „10”, którą lada moment świat pozna na dobre. Dzisiaj zawodnik Racingu Santander. Lada moment ma jednak trafić na Camp Nou. Jednym z głównych argumentów ma być kwestia agencji. AC Talent prowadzi interesy młodego gracza z Kantabrii. To ta sama agencja, która pracuje z Gerardem Pique czy Xavim. Zresztą w portfolio agencji jest wielu innych graczy związanych obecnie lub w przeszłości z Barceloną – Ivan Rakitić, Carles Perez, Juan Miranda, Samuel Umtiti czy Jandro Orellana.

Zresztą Torre to nie rodzynek, jeśli chodzi o cele transferowe Barcelony na hiszpańskim rynku młodych graczy. Arnau Martinez(2003 – Girona), Alberto Moleiro(03 – Las Palmas), Alejandro Frances(02 – Real Saragossa), Chuki(04 – Valladolid) czy Noel Lopez(03 – Deportivo La Coruna). Pierwszy z nich był już La Masii, ale via L’Hospitalet trafił do Girony, w której zadebiutował w dorosłej piłce. Drugiego do transferu mógłby przekonać Pedri. Jako ciekawostkę można dodać, że ostatniego mogli poznać młodzi piłkarze Pogoni Szczecin. Noel Lopez zszedł z pierwszego zespołu na rewanżowy mecz UEFA Youth League, gdy Depor ograło Portowców 4:0, odrabiając straty z pierwszego meczu.

***

Ten tekst jest zdecydowanie w optymistycznym – dla Barcelony – tonie. Nie oznacza to jednak, że przed Blaugraną łatwa droga do powrotu na szczyt LaLiga. Nadal trzeba odbudować kadrę, która w niektórych miejscach nie przystoi niezwykle utytułowanemu klubowi. Tym bardziej takiemu, który ma świeżo w pamięci ogromne sukcesy sprzed kilku lat. Czasy Messiego, Neymara już minęły, ale Xavi może pokazać, że inna droga też jest możliwa. Droga z gwiazdami kreowanymi przez klub na nowo.