Spotkanie pomiędzy Wisły Kraków z Lechem Poznań zakończyło się remisem 1:1, ale nie obyło się bez kontrowersji. Głos w sprawie dyskusyjnej decyzji podjętej przez sędziego Tomasza Kwiatkowskiego zabrał między innymi jeden z właścicieli “Białej Gwiazdy” Jarosław Królewski.
Można co prawda mówić, że popełniając błąd w ostatniej minucie spotkania Wisła Kraków sama zaprzepaściła szanse na odniesienia zwycięstwa nad Lechem Poznań, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że do porażki Wisły mocno przyczynił się sędziujący to spotkanie Tomasz Kwiatkowski, który anulował bramkę Josepha Colley’a z 55. minuty spotkania. Pomeczowe analizy poddały w wątpliwość słuszność decyzji arbitra.
To jak to było z tym drugim golem @WislaKrakowSA… Słusznie nieuznany? 👀
📺 Oglądamy tutaj: https://t.co/bWDlwcTOI6 pic.twitter.com/wo0tExc39x
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) March 13, 2022
Właściciel Wisły mówi o kradzieży
Do kontrowersji związanych ze spotkaniem odniósł się w mediach społecznościowych jeden z właścicieli Wisły Kraków – Jarosław Królewski. – Warto nazywać rzeczy po imieniu. To jest zwykła, pospolita kradzież, za którą w końcu ktoś powinien zapłacić. Trzeba być kretynem w swoim fachu, aby w takiej sytuacji odwołać gola. Błazenada stosowana. Brawo drużyna za walkę, fani za doping. Walczymy dalej – napisał.
Królewski nie poprzestał jednak na tym i po chwili dodał: – Widząc liczbę błędów VAR w ostatnim sezonie, przydałaby się modyfikacja pracy sędziów w wozie naszpikowanym kamerami. Trzeba dołożyć 3 koła ratunkowe: pytanie do publiczności (zerknięcie okiem na TT), telefon do przyjaciela i 50/50, czyli rzut monetą – gorzej nie będzie – gorzko skwitował.