Marek Saganowski: Motor jest w pełni przygotowany, by walczyć w pierwszej lidze

31.03.2022

Marek Saganowski to były piłkarz Legii Warszawa i reprezentacji Polski. W 2016 roku rozpoczął swoją przygodę trenerską jako asystent trenera rezerw „Wojskowych”. Pod koniec 2020 roku Saganowski podjął się pierwszego samodzielnego wyzwania w Lublinie, gdzie musi mierzyć się ze sporymi oczekiwaniami kibiców. Zespół ze stolicy Lubelszczyzny do niedawna rozgrywał swoje mecze w III lidze, a dziś wszyscy myślą już o awansie na zaplecze PKO BP Ekstraklasy. Czy Motor ma potencjał, by rywalizować z pierwszoligowymi drużynami? Jak duże znaczenie miało dołączenie do drużyny Jakuba Koseckiego? O to wszystko zapytaliśmy szkoleniowca żółto-biało-niebieskich Marka Saganowskiego. 

***

Motor pokonał w miniony weekend rezerwy Lecha. Jest pan zadowolony z postawy zespołu w tym spotkaniu? Czy zauważył pan jakieś większe mankamenty, coś co trzeba w najbliższym czasie poprawić?

Jestem zadowolony. Jest to piąty mecz z rzędu, który wygrywamy i to nas naprawdę cieszy. Zwłaszcza, że były to naprawdę ciężkie spotkania. Mankamentów też oczywiście jest sporo. Na pewno zbyt często przepuszczaliśmy przeciwników pomiędzy liniami. Lech nie miał za wiele klarownych sytuacji i na pewno szkoda tej bramki straconej w ostatniej minucie. Wydaje mi się, że był to problem z koncentracją bloku defensywnego i na coś takiego na pewno nie powinniśmy sobie pozwolić. Jeśli chodzi o ofensywę, to i w pierwszej i drugiej połowie za dużo było nerwowości przy rozgrywaniu piłki i za mało skuteczności.

A jak pan oceni egzekucję stałych fragmentów gry? W meczu z rezerwami Lecha Motor miał aż 11 rzutów rożnych, z czego trzy udało się zakończyć strzałem.

To świadczy o tym, że byliśmy konkretniejsi jeśli chodzi o sytuacje w ofensywie. Oczywiście nie za każdym razem ze stałych fragmentów gry będzie nam się udawało dochodzić do strzału. Najważniejszy jest serwis, czyli rozegranie stałego fragmentu gry. Mieliśmy jedną sytuację, kiedy w pierwszej połowie Tomek Swędrowski uderzył i bramkarz wybił piłkę przed siebie. Zabrakło naprawdę niewiele, by Michał Fidziukiewicz strzelił wtedy bramkę. Generalnie jesteśmy zadowoleni.

Lublinianie stracili w tym sezonie najmniej goli w lidze, na wiosnę tylko dwa, z czego tego sobotniego dość pechowo. Trudno ukryć, że w poprzednim sezonie wyglądało to o wiele gorzej. Co było kluczem do poprawy gry w defensywie?

Teraz mamy do dyspozycji zupełnie inny blok defensywny. Z tamtej linii obrony został w tej chwili tylko Cichocki. Wcześniej „Cichy” nie grał. Gramy innymi zawodnikami, obraliśmy też trochę inny styl grania, bardziej skoncentrowany na balansie niż w tamtym sezonie. Kluczem są jednak personalia. W czerwcu dokonaliśmy gruntownego przewietrzenia szatni i teraz to jest po prostu inny zespół niż w tamtym sezonie.

Czy drużyna Motoru w obecnym kształcie jest gotowa by walczyć z drużynami z 1. Ligi? 

Na pewno. Drużyna Motoru jest w tym momencie w pełni przygotowana, by walczyć w pierwszej lidze.

W ostatnim czasie na medal spisują się również zmiennicy…

To również świadczy o tym, że wietrzenie szatni się udało. Nie mamy 11-12 zawodników, spośród których możemy wybierać. Mam do dyspozycji ponad dwudziestu piłkarzy, z których każdy jest gotowy żeby grać. Świadectwem tego może być to, że mecz z Hutnikiem Kraków rozpoczęliśmy parą stoperów Błyśko – Najemski, a dzisiaj rozpoczynamy już mecz z parą Cichocki – Zbiciak. Cała grupa jest naprawdę dobrze przygotowana, jest duża rywalizacja i mam nadzieję, że wszyscy czują się sprawiedliwie traktowani.

Jak duże znaczenie miało dla drużyny dołączenie Jakuba Koseckiego? Mecz z rezerwami Lecha był jego drugim spotkaniem, a sam piłkarz mocno przyczynił się do końcowego sukcesu.

Właśnie w takich momentach potrzebowaliśmy zawodnika klasy Kuby. W meczu z rezerwami Lecha potwierdził, że spełnia nasze wymagania. Kuba jest doświadczony, w kluczowych momentach potrafi wziąć na siebie grę i zadecydować o rezultacie. W meczu z Lechem właśnie to pokazał. Przypominam, że na pewno nie jest jeszcze w swojej optymalnej formie i ta jego dyspozycja będzie wzrastać z meczu na mecz. Na pewno w przyszłości Kuba będzie tworzył jeszcze więcej takich sytuacji. Jeśli chodzi o osobowość i szatnię myślę, że każdy z zawodników przyzna, że Kuba jest bardzo pozytywną osobą i bardzo szybko dogadał się z resztą chłopaków.

Mecz z Lechem był również szczególny dla Michała Fidziukiewicza, który zdobył swojego pierwszego gola na wiosnę. Sądzi pan, że po takim nazwijmy to przełamaniu jego dorobek bramkowy będzie się systematycznie powiększał?

Ostatnio ktoś nam zarzucał, że jesteśmy tylko oparci na postawie Fidziukiewicza i że jeśli Fidziukiewicz nie strzela, to Motor nie wygrywa. W październiku ubiegłego roku może rzeczywiście tak było. Dzisiaj jednak mamy zawodników takich jak Swędrowski, Moskwik, Sędzikowski, także ta siła rażenia na pewno się trochę rozłożyła. Na tym nam zależało. Jakby nie było „Fidziu” strzelił już siedemnaści bramek i liczymy, że będzie powiększał swój dorobek.

Jakie perspektywy rysują się przed drużyną? Jesienią utrapieniem były remisy. Przed Motorem starcia z dziewięcioma rywalami. Z siedmioma z nich Motor tracił punkty jesienią. Czy w dalszej części sezonu zobaczymy drużynę, która będzie w stanie poprawić dorobek punktowy z jesieni?

Na pewno już pokazaliśmy, że jesteśmy w stanie. Jesteśmy o wiele bardziej skonsolidowaną drużyną. Na pewno musimy patrzeć przez pryzmat wyjazdów jakie mamy, bo mamy Garbarnię, mamy Chojnice, Wigry Suwałki, Stal Rzeszów… To są zespoły, z którymi ciężko nam się grało, ale u siebie. Czasem bywa tak, że z takimi zespołami zdecydowanie łatwiej gra się na wyjazdach niż u siebie. Zobaczymy jak będzie, życie nas na pewno zweryfikuje.

 

ROZMAWIAŁ: MATEUSZ MAZUR