Czerwona dynastia. Dlaczego nowy kontrakt Jurgena Kloppa to dobra wiadomość dla fanów Premier League?

30.04.2022

Liverpool postanowił zignorować rady pana Sławomira Stempniewskiego i zdecydował się na przedłużenie umowy z Jurgenem Kloppem, który jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, popracuje na Anfield o dwa lata dłużej niż zakładano. Jest to informacja, która powinna ucieszyć nie tylko kibiców „The Reds”, ale również wszystkich miłośników angielskiego futbolu. Za sprawą Jurgena Kloppa i Pepa Guardioli w Premier League narodziły się dwie wielkie dynastie i jeśli nie zdarzy się nic nieprzewidywanego, to wszystko wskazuje na to, że ich rządy będą w najbliższych latach kontynuowane. Nie musi to jednak oznaczać mniejszej liczby emocji. 

Pep Guardiola i Jurgen Klopp to dwaj trenerzy, którzy przychodzili do Premier League jako sprawdzeni w boju fachowcy, zaliczający się do grona najlepszych trenerów świata. Podczas swojej pracy w Manchesterze City i Liverpoolu udowadniają, że sukcesy, które odnosili uprzednio w FC Barcelonie i Borussii Dortmund nie były dziełem przypadku. Starcie dwóch wielkich piłkarskich umysłów doprowadziło do tego, że w tym sezonie możemy do ostatnich kolejek ekscytować się walką o mistrzostwo Anglii, która, bez dwóch zdań, stoi na iście mistrzowskim poziomie.

Oczywiście zawsze miło ogląda się jak drużyny pokroju Leicester niespodziewanie sięgają po mistrzowski tytuł, jednak sezon 2015/16 był przede wszystkim oznaką słabości Premier League jako ligi. Przypomnijmy, że był to okres, w którym przez pięć kolejnych lat żadna angielska ekipa nie zdołała dotrzeć do finału Ligi Mistrzów i trudno mówić, by poziom reprezentowany przez drużyny z Wysp Brytyjskich stał wówczas na najwyższym poziomie. Odkąd do gry weszli Klopp i Guardiola wszystko się zmieniło.

Starcie tytanów

Jurgen Klopp i Pep Guardiola wyznaczyli pewien standard, do którego od kilku sezonów starają się dorównać pozostałe drużyny. Ich przybycie na Wyspy Brytyjskie było dla innych klubów sygnałem, że Manchester City i Liverpool mają aspiracje, by walczyć o najwyższe cele. Wszyscy uświadomili sobie, że nie wystarczą już półśrodki i pobożna wiara w to, że może przypadkiem uda się coś ugrać. Trzeba było podjąć konkretne decyzje.

W kolejnych latach utwierdziliśmy się w przekonaniu, że tego typu obawy były jak najbardziej słuszne. Zespoły Kloppa i Guardioli odjechały reszcie stawki i tylko Chelsea sprawia wrażenie jakby momentami potrafiła nawiązać do tego co reprezentują „The Citizens” i „The Reds”. Arsenal wciąż zbiera się po odejściu Aresene’a Wengera, Manchester United udowadnia, że po odejściu zasłużonego menadżera pozbierać się nie jest wcale tak łatwo, a Tottenham po rozstaniu z Mauricio Pochettino pogrążył się w przeciętności.

Każda z drużyn aspirujących do tego, by w najbliższej dekadzie liczyć się w walce o tytuł, chciałaby mieć swojego Guardiolę lub swojego Kloppa. W Arsenalu podeszli do tego bardzo dosłownie i zdecydowali się powierzyć budowanie zespołu asystentowi Guardioli w Manchesterze City – Mikelowi Artecie, Manchester United chciałby na dłużej związać się z Erikiem ten Hagiem, Tottenham po nieudanych eksperymentach z Jose Mourinho i Nuno Espirito Santo zdecydował się na zatrudnienie Antonio Conte, natomiast Chelsea zdaje się grać na miarę swoich aktualnych możliwości pod wodzą Thomasa Tuchela.

Od marzeń i aspiracji do budowy potęgi droga jest jednak bardzo daleka. Nowa myśl szkoleniowa, przebudowa składu, przekonanie zawodników do zmian – to wszystko wymaga czasu, o czym boleśnie przekonują się kibice wspomnianych powyżej drużyn. Wydaje się jednak, że, w przeciwieństwie do tego co działo się w erze post-Ferguson i pre-Klopp, Premier League w końcu zmierza w dobrą stronę. Zespoły nie mogą już liczyć na słabość swoich rywali, bo Manchester City i Liverpool w najbliższym czasie po prostu nie będą słabymi drużynami.

Trzeba zacząć patrzeć na siebie i starać się zbudować coś od podstaw. Tylko w ten sposób Arsenal czy Manchester United będą w stanie w przyszłości nawiązać do wyników osiąganych przez Manchester City i Liverpool. Tylko w ten sposób da się regularnie uczestniczyć w fazie pucharowej Ligi Mistrzów i tylko w ten sposób można stać się jedną z największych piłkarskich marek w Europie.

Klopp zostaje i bardzo dobrze

Ci, którzy sugerują, że duopol City-Liverpool prowadzi jedynie do zabetonowania ligowej rywalizacji są w grubym błędzie. Ten duopol napędza ligową rywalizację i sprawia, że każdy z klubów chce stawać się lepszy. Wielcy sportowcy często poruszają temat rywalizacji ze swoim największym rywalem, mówiąc, że napędza ich ona do dalszego rozwoju. Dla angielskiego futbolu to bardzo dobrze, że Jurgen Klopp przedłużył kontrakt z Liverpoolem. Wbrew temu co twierdzi prezes Radomiaka, popularny „Pan Sławek”, na piłkarzy ciągła zmiana trenerów nie działa najlepiej. Rozstanie z trenerem to w futbolu tak naprawdę spory krok w tył, a w Premier League mogą to być trzy kroki w tył.

Jest to równoznaczne z ponowną budową wszystkiego od podstaw. Żaden menadżer o uznanym nazwisku nie będzie bowiem chętny, by wejść w znoszone buty swojego poprzednika. Każda z trenerskich tuz chce zbudować coś własnego, czemu nie będzie można przypisać współudziału poprzednika. Odejście Jurgena Kloppa byłoby więc nie tylko krokiem w tył dla Liverpoolu, ale może również krokiem w tył dla całej Premier League. Być może na skutek tego swoją przygodę z „The Citizens” zakończyłby również Pep Guardiola.

Być może znów bylibyśmy świadkami rywalizacji polegającej na tym, że wygrywa ten, kto popełni najmniej błędów. Obecnie jednak się na to nie zanosi. Jeśli Manchester City i Liverpool będą nadal rosły w siłę, to w siłę rosnąć będzie także cała angielska ekstraklasa. Jest jeszcze zdecydowanie zbyt wcześnie by postawić krzyżyk na obiecującym projekcie Mikela Artety, spisywać na straty Antonio Conte czy powątpiewać w umiejętności Erika ten Haga. Za sprawą dwóch ludzi, którzy przybyli do Anglii z Hiszpanii i Niemiec najbliższe lata w Premier League zapowiadają się naprawdę obiecująco.