„Lechowi zabrakło konkretów, a Raków był zabójczo skuteczny”

03.05.2022

Raków wywalczył swoje pierwsze trofeum w tym sezonie. Częstochowianie pokonali w poniedziałek Lecha Poznań i sięgnęli po Puchar Polski. Dla piłkarzy Marka Papszuna jest to już drugi taki triumf z rzędu, natomiast dla „Kolejorza” już piąty kolejny przegrany finał Pucharu Polski. O opinię na temat poniedziałkowego starcia oraz o konsekwencje, jakie jego wynik może mieć dla walki o tytuł mistrza Polski zapytaliśmy eksperta w tematach związanych z PKO BP Ekstraklasą Wojciecha Bąkowicza. 

***

Co według ciebie najbardziej zaważyło na tym, że to Raków, a nie Lech sięgnął po Puchar Polski? Indywidualna dyspozycja poszczególnych piłkarzy? Przygotowanie do meczu?

Czynników było wiele. Być może Maciej Skorża troszkę przekombinował ze składem, nie spodziewałem się bowiem, że na ławce rezerwowych mecz zacznie Joao Amaral. Ale trzeba też zwrócić uwagę na Raków i na jego powtarzalność. Pierwszy gol to kalka sytuacji, których częstochowianie wypracowali w tym sezonie już multum. Długa piłka za linie obrońców na najwyżej ustawionego napastnika – tak było z Pogonią, wówczas podawał Rundić, wczoraj już na początku spotkania takim podaniem popisał się Arsenić do Wdowiaka, a chwilę później mieliśmy długą piłkę do Gutkovskisa od Sorescu. Bliźniacze akcje. Tak samo to szybkie przejście z obrony ataku. Raków nie potrzebuje piłki przez znaczną część czasu. Lech próbował zdobywać przestrzeń wymianą wielu podań, ale były to podania raczej ostrożne, do boku, w poprzek albo do tyłu. Raków jak przejmował piłkę, to kilkoma szybkimi podaniami przemieszczał się ze swojej połowy pod pole karne lechitów. A „Kolejorzowi” zabrakło tych konkretów, o których po meczu wspomniał też Dawid Kownacki. Raków był tego dnia zabójczo konkretny…

Czy rozpędzony zdobyciem pierwszego trofeum Raków jest teraz głównym faworytem do mistrzostwa Polski?

Ja od początku uważałem, że ten finał jest takim jakby starciem o dublet. To znaczy, kto zdobędzie Puchar, najprawdopodobniej zgarnie mistrzostwo Polski. Ale oczywiście istnieje taka możliwość, że dwie niewątpliwie najsilniejsze drużyny tego sezonu podzielą się jeszcze tytułami.

Czy Raków jest w stanie zadomowić się na dłużej w czołówce, nawet jeśli drużynę opuści Marek Papszun?

Jestem o to spokojny zważywszy na to, jak w piłce działa właściciel Rakowa, Michał Świerczewski. To człowiek, który otoczył się wokół siebie mądrymi ludźmi i jestem przekonany, że nawet bez Marka Papszuna, który wykonuje niesamowitą robotę, Raków ma potencjał na to, by ten projekt już z innym szkoleniowcem u steru był kontynuowany.

Lech przegrał piąty z rzędu finał Pucharu Polski z drużyną, która jest ich głównym rywalem w walce o mistrzostwo. Wydaje się, że „Kolejorz” ma wszystko, żeby w końcu zacząć wygrywać, a może zakończyć kolejny sezon bez trofeum. W czym według ciebie tkwi problem Lecha?

Trudno powiedzieć. Osobiście uważam, że Maciej Skorża wykonuje świetną robotę, ale w tym sezonie ma – wiem, jak to zabrzmi, troszkę jak spłycanie problemu – pecha. Choć nie ukrywam, że obecne miejsce w tabeli „Kolejorza” jest też winą kombinowania ze składem, a i sami piłkarze też często remisowali czy przegrywali na własne życzenie, zabójczo rażąc nieskutecznością, jak choćby w meczach z Cracovią czy Lechią. Weźmy pod uwagę fakt, że Lech może zgarnąć na koniec sezonu bodaj 74 punkty i to może nie być wystarczająca liczba „oczek”, by podnieść trofeum za mistrzostwo Polski. Po prostu Raków w tym sezonie był niesamowicie silnym przeciwnikiem. Przyznam szczerze, że gdyby Maciej Skorża w minionych rozgrywkach dysponował takim składem jak obecnie, a i pracowałby od początku w Poznaniu, to na pewno powalczyłby z Legią o mistrza, a i niewykluczone, że by tę walkę wygrał…