TOP5 kąsków transferowych: Premier League

14.05.2022

Ostatnia część naszego zestawienia związana z ligami TOP5. Na sam koniec zostawiliśmy sobie wisienkę na torcie. Premier League wjeżdża jako ostatnia, ale zasady pozostają niezmienne. Szukaliśmy w klubach spoza topu. Krótko mówiąc poza pucharowiczami. Mimo tego znaleźliśmy reprezentantów Brazylii czy Argentyny!

Przypomnijmy, że odpuszczamy piłkarzy grających w europejskich pucharach lub będących w tej strefie ligowej tabeli. To oznacza, że nie chcemy gości z Liverpoolu, Manchesteru City czy pozostałych klubów z czołówki. Nie oznacza to jednak, że będą gracze anonimowi. Umówmy się, takich w Premier League po prostu nie ma.

Raphinha (Leeds)

Wszyscy zainteresowani kupnem Brazylijczyka czekają na końcowe rozstrzygnięcia w Premier League i… kibicują, by Leeds spadło z ligi. Dlaczego? Raphinha ma kontakt do czerwca 2024, ale są tam dwie klauzule. Jedna na 75 milionów euro w przypadku pozostania Leeds w lidze. Druga jest trzykrotnie mniejsza – 25 milionów euro – jeśli Pawie spadną do Championship. Brazylijczyk chce odejść z klubu i nie ma wątpliwości, że w tym drugim przypadku liczba chętnych jeszcze wzrośnie. 25 milionów euro w przypadku takiego gracza to byłyby po prostu „frytki”, na które stać wiele klubów.

Raphinha to jednak zawodnik celujący w kluby z topu. Trudno mu się dziwić. W tym sezonie 10 goli i 3 asysty, czyli udział w 1/3 dorobku bramkowego zespołu Marcelo Bielsy, a teraz Jesse Marscha. To piłkarz zdecydowanie przerastający swój zespół i szykujący większych wyzwań. Zresztą swoje możliwości pokazuje w reprezentacji Brazylii, gdzie towarzystwo wokół siebie ma na wyższym poziomie. Jesienią zadebiutował w kadrze i już zdążył strzelić trzy gole i dorzucić dwie asysty w siedmiu spotkaniach. W tym momencie jest mocnym kandydatem do tego, by razem z Neymarem i Viniciusem Juniorem współtworzyć atak reprezentacji podczas mundialu w Katarze.

Ivan Toney (Brentford)

Zaledwie 5,5 miliona kosztował dwa lata temu, gdy Brentford zabierało go z Newcastle. Na angielskie warunki to powiedzmy sobie szczerze – grosze. Trzeba też przyznać, że postępy, jakie robi ten 26-latek robią wrażenie. Mówi się, że dobry napastnik, jeśli potrafi strzelać, będzie to robił bez względu na poziom rozgrywkowy. Może i skala trudności rośnie, ale rośnie też poziom zawodników, których ma obok. Tak jest w przypadku Toneya. Przełomowy był dla niego sezon 2016/2017. Wówczas w Shrewsbury strzelił 12 goli w League One. Zresztą strzelał w tych rozgrywkach przez trzy sezony sporo goli. Rok później także tuzin dla Wigan, a już w rozgrywkach 18/19 wrzucił cztery sztuki więcej dla Peterborough. Postępy robił w szybkim tempie, skoro rok później goli było o 50% więcej – 24 sztuki. Pierwszy sezon w Championship i od razu 31 trafień dla Brentford.

Teraz skala trudności kolejny haczyk w góre. Znowu jest dwucyfrówka – 12 goli i 5 asyst. Liczby zadowalające, jak na pierwszy sezon na tym poziomie. To kolejny przykład, że w wieku 23 lat można grać w League One, a po chwili być dwa poziomy wyżej i być czołowym zawodnikiem swojego klubu. Toney jeszcze nie ma na swoim koncie meczu w reprezentacji Anglii. Wydaje nam się, że może się doczekać szansy, jeśli będzie regularnie strzelał. Słowo regularność jest tutaj kluczem. Ma swoje serie, ale potrafi także się zaciąć. Gdy odpali, w pojedynkę wygrywa mecze, jak to było w marcu, gdy hat-trick z Norwich i dublet z Burnley dał dwie wygrane londyńczykom.

Emmanuel Dennis (Watford)

Zaledwie 5,5 miliona kosztował dwa lata temu, gdy Brentford zabierało go z Newcastle. Na angielskie warunki to powiedzmy sobie szczerze – grosze. Trzeba też przyznać, że postępy, jakie robi ten 26-latek robią wrażenie. Mówi się, że dobry napastnik, jeśli potrafi strzelać, będzie to robił bez względu na poziom rozgrywkowy. Może i skala trudności rośnie, ale rośnie też poziom zawodników, których ma obok. Tak jest w przypadku Toneya. Przełomowy był dla niego sezon 2016/2017. Wówczas w Shrewsbury strzelił 12 goli w League One. Zresztą strzelał w tych rozgrywkach przez trzy sezony sporo goli. Rok później także tuzin dla Wigan, a już w rozgrywkach 18/19 wrzucił cztery sztuki więcej dla Peterborough. Postępy robił w szybkim tempie, skoro rok później goli było o 50% więcej – 24 sztuki. Pierwszy sezon w Championship i od razu 31 trafień dla Brentford.

Teraz skala trudności kolejny haczyk w górę. Znowu jest dwucyfrówka – 12 goli i 5 asyst. Liczby zadowalające, jak na pierwszy sezon na tym poziomie. To kolejny przykład, że w wieku 23 lat można grać w League One, a po chwili być dwa poziomy wyżej i być czołowym zawodnikiem swojego klubu. Toney jeszcze nie ma na swoim koncie meczu w reprezentacji Anglii. Wydaje nam się, że może się doczekać szansy, jeśli będzie regularnie strzelał. Słowo regularność jest tutaj kluczem. Ma swoje serie, ale potrafi także się zaciąć. Gdy odpali, w pojedynkę wygrywa mecze, jak to było w marcu, gdy hat-trick z Norwich i dublet z Burnley dał dwie wygrane londyńczykom.

Emiliano Martinez (Aston Villa)

Jedenaście czystych kont w zespole z drugiej połowy tabeli to zawsze wynik budzący respekt. Emiliano Martinez to kolejny gość tego zestawienia, którego zobaczymy prawdopodobnie podczas mundialu w Katarze. Dzisiaj golkiper Aston Villi jest pierwszym wyborem Lionela Scaloniego w bramce Argentyny. To nieco przeklęte miejsce, bowiem od lat Albicelestes nie mogli znaleźć kogoś, kto dorównywałby klasie ofensywie. Franco Armani został w River Plate, a wydawało się, że Juan Musso ze względu na swój wiek będzie jedynką na lata. Może tak się jeszcze zdarzyć, ale dzisiaj to Emi Martinez jest na pole position po bluzę z numerem jeden na mundialu.

I pomyśleć, że takiego gościa w bramce pozbył się Arsenal. To kolejny przykład, że bramkarze potrafią się rozwinąć po odejściu z Arsenalu. Tak było z Fabiańskim i Szczęsnym osiągającym szczyt kariery po transferach z Emirates. Tak jest również z Emiliano Martinezem. Swoją drogą to ciekawe, że Arsenal miał go ponad 10 lat. Wypożyczał niemalże bez przrwy. Oxford, Sheffield Wednesday, Roterham, Wolves, Getafe, Reading, aż w 2020 roku sprzedał za kilkanaście milionów do Aston Villi. Zamiana Londynu i kolejnych wypożyczeń na stałe miejsce w Birmingham opłaciła się.

Matty Cash (Aston Villa)

Trochę znanych nazwisk w The Villans można spotkać, ale kibice wybrali reprezentanta Polski piłkarzem roku w klubie. To wiele znaczy, gdyż to oni oglądają 100% meczów swojej drużyny i najlepiej wiedzą, jak sprawy wyglądają. Matty Cash i jego akcje idzie w górę. Jesienią odebrał polski paszport i błyskawicznie trafił do reprezentacji Polski. Zdążył rozegrać już cztery mecze i na ten moment jest pewniakiem do jedenastki na mundial w Katarze. Obecność w reprezentacji także może mu pomóc się wypromować pod kątem transferu zagranicznego.

Wiele mówiło się o Atletico Madryt. Może na pierwszy rzut oka trudno uwierzyć, ale Los Colchoneros mają kłopoty z prawą obroną, odkąd Kieran Trippier wrócił do Anglii. Być może właśnie taki pracuś jak Cash przydałby się Cholo Simeone. Ostatnio słychać także głosy na temat zainteresowania Atalanty Bergamo. Włosi szukają wahadłowych do swojego specyficznego systemu. Tam Cash mógłby się wypromować, chociaż trudno uwierzyć, by finansowo taka oferta miałaby być interesująca dla gracza z Premier League.

***

TOP5 kąsków transferowych: Serie A

TOP5 kąsków transferowych: LaLiga

TOP5 kąsków transferowych: Ligue1

TOP5 kąsków transferowych: Bundesliga