Powrót po dwóch latach. Jak Korona Kielce wracała do Ekstraklasy?

31.05.2022

Aby po raz ostatni znaleźć sezon Ekstraklasy, w którym nie spadł przynajmniej jeden beniaminek, musielibyśmy cofnąć się do kampanii 2016/17. Od tamtego czasu historia pokazuje, że najczęściej życie drużyn, które wchodzą do elity z jej zaplecza nie jest łatwe. W Kielcach wszyscy mają nadzieję, że będzie inaczej i Korona szybko nie powróci do Fortuna 1 Ligi.

Styl nie zachwycał

– Nieważne jak, ważne jest to, żeby po prostu awansować i najlepiej po 90 minutach gry – mówił Leszek Ojrzyński tuż przed rozpoczęciem finału barażów przeciwko Chrobremu Głogów. I w zasadzie z trenerem można się zgodzić, bo ostatecznie cel na ten sezon został zrealizowany. Korona Kielce awansowała do Ekstraklasy i nikt dzisiaj w Kielcach panuje święto, chociaż głosy narzekania ze strony kibiców złocisto-krwistych pojawiały się niemal cały sezon.

Przypomnijmy, że Korona rozpoczęła rozgrywki od serii zwycięstw jeszcze pod wodzą Dominika Nowaka. Nie były one jednak przekonujące, bo zwykle kończyły się z przewagą jednej bramki i okazywały się dość wymęczone. Na dłuższą metę to po prostu nie mogło się obronić – Korona zaczęła gubić punkty, a w końcówce ubiegłego roku zdarzały się także wstydliwe mecze, jak chociażby w Niepołomicach z Puszczą (2:5). Posadę stracił ówczesny szkoleniowiec, a klub rozpoczął poszukiwania jego następcy.

Od początku celem Korony było zatrudnienie Leszka Ojrzyńskiego. Szczerze mówiąc można było się trochę temu dziwić, bo z jednej strony klub chciał zagwarantować kibicom atrakcyjny i efektowny styl gry, a przecież – z całym szacunkiem – zespoły akurat tego szkoleniowca z tego nie słynęły. Runda wiosenna w sumie to potwierdziła, bo jeżeli ktoś liczył, że w meczach z udziałem kielczan ujrzy ładny futbol, to zazwyczaj mógł czuć się rozczarowany.

Symptomatyczne dla całej sytuacji było zwycięstwo Korony w Łodzi nad Widzewem. Niezwykle ważne, bo kilka dni wcześniej podopieczni Ojrzyńskiego przegrali u siebie z Arką. Przy Piłsudskiego udało się wygrać 2:1, ale był to triumf odniesiony sposobem i nutką szczęścia. Trenerowi należą się brawa, że potrafił mieć plan na mecz i perfekcyjnie wykorzystać kłopoty obrony rywali, która nie radziła sobie ani ze stałymi fragmentami gry, ani z długimi piłkami pod jej pole karne.

O męczarniach Korony świadczyły przede wszystkim mecze z rywalami, którzy grali właśnie tak, jak kielczanie w Łodzi – głęboko i z kontry. Złocisto-krwiści na finiszu sezonu przecież rzutem na taśmę wyrwali trzy punkty spadającemu z ligi Górnikowi Polkowice, a kompletnie nie potrafili przeciwstawić się Odrze Opole czy GKS-owi Katowice, który grając już przed najmniejszej presji wypunktował Koronę przy Ściegiennego. Łatwa dla Scyzoryków nie była przecież też półfinałowa batalia w barażach przeciwko Odrze, chociaż wynik 3:0 na to zupełnie nie wskazuje. Goście zmarnowali stuprocentową okazję jeszcze przy 0:0, następnie dostali gola po rykoszecie, a później sędzia podyktował bardzo kontrowersyjnego karnego.

Nie mamy zamiaru deprecjonować sukcesu Korony, jakim jest awans do Ekstraklasy, ale trzeba zauważyć, że ten sezon pod względem boiska mógł pozostawiać wiele do życzenia. Nie istnieje jednak reguła, która stwierdzałaby, że ma to przełożenie na późniejsze losy drużyn w najwyższej klasie rozgrywkowej. Pamiętamy przecież jak ciekawie dla oka w poprzednich latach prezentowały się ŁKS czy Podbeskidzie, a ich przygoda z Ekstraklasą nie potrwała zbyt długo.

Gdzie Korona musi się wzmocnić?

Wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że w Kielcach na pewno muszą poszukać wzmocnień zespołu, który będzie w stanie rywalizować na poziomie Ekstraklasy. Na pierwszy rzut oka nowych twarzy potrzeba w obronie. Piotr Malarczyk to solidna firma, sprawdzona na najwyższym poziomie rozgrywkowym. Nie wiadomo jednak co będzie z Kyrylo Petrowem, który został sprowadzony przez Koronę w kwietniu z ligi ukraińskiej. Ponadto w klubie pozostają Michał Koj oraz Mario Zebić, ale wydaje się, że w środku defensywy po prostu potrzeba co najmniej jednej nowej twarzy.

Ciekawie wygląda obsada środka pola w Koronie Kielce, gdzie dość mocny szkielet stanową Dalibor Takać, Feilipe Olivieira czy Marcin Szpakowski, który jest bardzo dobrze rozwijającym się młodzieżowcem. Jeżeli chodzi o ofensywę to świetne pół roku za sobą ma Dawid Błanik, ale pamiętajmy, że dla 25-letniego skrzydłowego nadchodząca runda będzie pierwszą na poziomie Ekstraklasy. Pomyśleć można także o wzmocnieniu linii ataku, gdzie za gole głównie odpowiadali Adam Frączczak oraz Evgeniy Shikavka.

Korona nauczona błędami poprzednich beniaminków na pewno nie będzie chciała powtórzyć błędów w postaci próby atakowania Ekstraklasy taką samą kadrą, jaka wywalczyła awans. Oczywiście, w składzie kielczan widać nawet kilkunastu piłkarzy, którzy gwarantują określoną jakość i już radzili sobie na poziomie polskiej elity, ale nie mamy również wątpliwości co do tego, że co najmniej 4-5 wzmocnień jest niezbędne.