W poniedziałkowy wieczór informacja o odejściu Macieja Skorży wstrząsnęła Poznaniem. Kiedy klub wystosował oficjalny komunikat jedni poczuli się zdruzgotani, a inni liczyli, że ktoś pomylił szósty dzień czerwca z pierwszym dniem kwietnia.
Ciągłe niedowierzanie
Można powiedzieć, że po całej sprawie emocje już opadły, bowiem od momentu ogłoszenia odejścia Macieja Skorży minęło już ponad czterdzieści godzin. Wydaje się jednak, że ta cała sytuacja ma na tyle duży kaliber, że nadal trudno uwierzyć w to co się stało. Nie wchodząc w szczegóły powodów tej trudnej decyzji jaką musiał podjąć trener, do tej pory wszyscy w Poznaniu nadal mieli w głowie świętowanie mistrzowskiego tytułu – wówczas kompletnie nikt zupełnie nie mógł się spodziewać, że coś takiego nastąpi.
Wiele osób z tzw. “środowiska” szanuje prywatność szkoleniowca i nie zamierza podawać szczegółów dotyczących jego rezygnacji. Jest to oczywiście zrozumiałe. Jednocześnie informacje o tym, że kłopoty, z powodu których Skorża odszedł nękają go od jakiegoś czasu mogą jeszcze bardziej szokować. Każdy kibic może tylko domyślać się o co chodzi i wyobrazić w jak potwornym stresie musiał pracować 50-latek. Z jednej strony walka o dublet z Lechem, tymczasem z drugiej stały rzeczy jeszcze bardziej istotne – rodzina. A nawiązując do spraw sportowych, to sam MaeStro – bo tak mówią o nim w Poznaniu – przyznawał, że zdobycie mistrzostwa w tym sezonie było dla niego największym wyzwaniem w dotychczasowej karierze.
Wciąż mam w uszach te słowa Maestro: – Panie Macieju, a może byśmy zrobili konferencję z całym sztabem? Bo to ich sukces, nie mój…
Trenerze, bardzo dziękuję za to, że mogłem Panu towarzyszyć w trakcie mistrzowskiego sezonu. Serce boli, ale kłaniam się w pas i trzymam kciuki!
— Maciej Henszel (@MHenszel) June 6, 2022
W całej tej historii rzeczywiście widać, że hasło “Lech Poznań to jedna wielka rodzina” nie jest przypadkowe. Klub faktycznie starał się zapewnić Maciejowi Skorży wszystko, by mógł kontynuować pracę w Kolejorzu. Problemy okazały się na tyle duże, że sam trener – chociaż zapewne bardzo chciał – nie mógł pozostać przy Bułgarskiej. Niemniej, nie brakuje przekonanych, że urodzony w Radomiu szkoleniowiec jeszcze kiedyś poprowadzi Lecha. I trudno mieć inne zdanie, bo Skorża to żywa legenda poznańskiego klubu, z którym dwukrotnie sięgał po mistrzostwo Polski. Przy Bułgarskiej wszyscy mają nadzieję, że nie było to jego ostatnie słowo.
Sam Skorża jest jednym z nielicznych przypadków, kiedy trener odchodzi z Lecha Poznań wielbiony i nie ma wątpliwości, że będzie się za nim tęsknić. W tej najnowszej historii KKS-u to naprawdę rzadkość. Dariusz Żuraw zrobił dla Kolejorza dużo, ale ostatecznie został zwolniony w momencie, kiedy kibice mieli już go serdecznie dość. Adam Nawałka okazał się jedną z największych wtop całej Ekstraklasy w XXI wieku. Ivan Djurdjević został wsadzony na minę, a Nenada Bjelicę pożegnano po tym, jak w efektowny sposób zjechał z autostrady po mistrzostwo Polski.
Od dna do sukcesu
Biorąc pod uwagę całą drugą kadencję Macieja Skorży trzeba pamiętać w jakim stanie szkoleniowiec obejmował Lecha Poznań. Miało to miejsce w kwietniu 2021 roku, a Kolejorz był totalnie rozbity znajdując się poniżej środka tabeli Ekstraklasy. Do dziś przy Bułgarskiej pamiętają wstydliwy mecz ze Stalą Mielec, kiedy ekipa z Podkarpacia dramatycznie broniła się przed spadkiem i wsadziła Lechowi dwie bramki po wyrzutach z autu w samej końcówce. – Przychodząc do Lecha nie wiedziałem, że jest aż tak źle. Przed nami wiele pracy – mówił wówczas Skorża.
Trzeba też pamiętać jak rozpoczął się nowy sezon. Bezbramkowy remis z Radomiakiem w słabym stylu na otwarcie sezonu 2021/22 nie sprawiał, że fani Lecha od początku byli optymistycznie nastawieni do całej kampanii. To dopiero późniejszymi wynikami, które były efektem pracy sztabu trenerskiego, Lech Poznań wybronił się i wraz z kolejnymi meczami pokazał, że to on jest głównym kandydatem do mistrzostwa Polski. A te w tym sezonie okazało się niezwykle drogie – potrzeba było do niego aż 74 punktów, co dało Kolejorzowi średnią ponad 2,17 oczka na spotkanie.
Do tego wszystkiego dochodzą inne znakomite liczby, które notował zespół Skorży. Na koniec sezonu Lech odniósł sześć zwycięstw z rzędu, a przecież w poprzednich latach o takie serie było niezwykle trudno. Pod wodzą MaeStro niespodziewanie liderem ofensywy stał się Joao Amaral, który jeszcze kilkanaście miesięcy temu wydawał się być poza klubem. W dodatku niesamowicie urośli także tacy zawodnicy jak Jesper Karlström czy Antonio Milić, którzy po swoim pierwszym pół roku mogli sprawiać wrażenie kolejnych transferowych wpadek. Zresztą przykładów wielopoziomowego sukcesu Skorży jest mnóstwo.
Kończąc wątek Macieja Skorży, byłemu trenerowi Lecha życzymy wszystkiego dobrego – my również mamy nadzieję, że szkoleniowiec ostatecznie przezwycięży swoje problemy, a to pozwoli mu powrócić do pracy w futbolu, która jest dla niego jednocześnie wielką pasją.
Kto nowym trenerem Lecha?
W temacie następcy Macieja Skorży wiemy na razie tyle, że przygotowania do nowego sezonu Kolejorz rozpocznie z dotychczasowym sztabem, a na jego czele stanie Rafał Janas. Jak sytuacja będzie wyglądać dalej? Wydaje się, że klub poszuka szkoleniowca spoza Polski, który ma już doświadczenie z gry w Europie. Wszak przecież dzisiaj kwalifikacje do europejskich pucharów i pogodzenie tego z rozgrywkami ligowym to największe wyzwanie dla całego Lecha Poznań.
– Jesteśmy bardzo ostrożni z wyborem nowego szkoleniowca. Przykłady Adama Nawałki czy Ivana Djurdjevicia nauczyły nas dużo pokory. Szukamy szkoleniowca, który będzie kontynuował filozofię Macieja Skorży, a jednocześnie ma doświadczenie związane z grą w Europie. Chcemy nadal robić swoje i realizować naszą politykę transferową. To fakt, że będzie miał mało czasu, ale otrzyma od nas gotową kadrę – komentował na antenie Polskiego Radia Poznań Piotr Rutkowski, właściciel i prezes Lecha.
Cały Lech stoi przed ogromnym wyzwaniem. Już w sobotę piłkarze spotykają się przy Bułgarskiej by przejść pierwsze badania i w poniedziałek rozpocząć treningi. Czasu jest bardzo mało, a w klubie praca odbywa się 24 godziny na dobę. Czym to wszystko się zakończy? Czy Kolejorz będzie w stanie opanować sytuację i odnieść sukces w Europie jednocześnie godząc to z rozrywkami krajowymi? Przekonamy się już w najbliższych tygodniach.