Bardzo wysoka temperatura, duszno i parno. W takiej scenerii rozpoczynało się dziesięć lat temu Euro 2012. Polska w meczu otwarcia tylko zremisowała z Grecją 1:1, czym utrudniła sobie późniejsze występy w fazie grupowej.
Pierwszy mecz turnieju, rywalem Grecja, więc w planach były tylko trzy punkty. Zaczęło się bardzo dobrze, bo już w 17. minucie gola strzelił Robert Lewandowski. Wówczas 24-letni zawodnik Borussii Dortmund otworzył wynik strzałem głową z bliskiej odległości. Jeszcze przed przerwą nasza sytuacja się poprawiła. Czerwoną kartkę, za dwie żółte, dostał Sokratis Papastathopoulos. Wydawało się, że droga do wygranej stoi otworem i nic nie może jej zepsuć.
Niestety, chwilę po przerwie gola na 1:1 strzelił Salpingidis, który wyszedł dopiero na drugą połowę. Jak się okazało, to był początek feralnych zdarzeń po naszej stronie. W 69. minucie Wojciech Szczęsny wyleciał z boiska za czerwoną kartkę. Faul w polu karnym, jedenastka dla Greków. Mogło się skończyć tragicznie, lecz wejście smoka zaliczył Przemysław Tytoń. Bramkarz z Zamościa chwilę wcześniej zmienił Macieja Rybusa i… obronił rzut karny wykonywany przez Karagounisa.
Skończyło się remisem, który był niedosytem z perspektywy pierwszej połowy. Patrząc jednak całościowo, nie był najgorszym wynikiem, gdyż mogło się to skończyć znacznie gorzej. Wieczorem Rosjanie rozbili Czechów 4:1 we Wrocławiu. Jak się później okazało Rosjanie i my nie pokazaliśmy zbyt wiele na tym turnieju.
Polska – Grecja 1:1 (1:0)
Lewandowski 17′ – Salpingidis 51′
Polska: Szczęsny – Piszczek, Wasilewski, Perquis, Boenisch – Murawski, Polanski – Błaszczykowski, Obraniak, Rybus – Lewandowski