Lato prawdy polskich napastników

03.07.2022

Nie tylko Robert Lewandowski. Aż czterech z pięciu napastników występujących regularnie w reprezentacji Polski, jest o krok od zmiany klubu lub zmieniło go w ostatnich tygodniach. Wyjątek stanowi Karol Świderski, który do Charlotte trafił na początku tego roku i najprawdopodobniej spędzi w MLS jeszcze przynajmniej sześć miesięcy. 

Grono napastników powoływanych do reprezentacji Polski jest w ostatnim czasie dość hermetyczne. Okazuje się, że załapać się do tego, jak się okazuje, bardzo ekskluzywnego klubu, jest o wiele trudniej niż do trójki bramkarzy, którzy zapraszani są na zgrupowania. Robert Lewandowski, Arkadiusz Milik, Karol Świderski, Adam Buksa i Krzysztof Piątek – to oni stanowili w trakcie minionych miesięcy o sile ofensywnej reprezentacji Polski. O kadrę ocierali się co prawda także Jakub Świerczok i Dawid Kownacki, jednak, powiedzmy sobie szczerze, w momencie, w którym każdy z wymienionej powyżej piątki pozostaje w pełni zdrowia, Kownacki i Świerczok nie mają co marzyć o powołaniach.

Nie oznacza to jednak, że Milik, Świderski, Buksa i Piątek zabarykadowali się w kadrze na zawsze. Jeszcze do niedawna wydawało się, że Milik i Piątek to pewniacy do roli drugiego i trzeciego napastnika reprezentacji Polski. Problemy ze zdrowiem oraz te natury sportowej, które trapiły obu panów, kazały nam jednak zweryfikować postrzeganie tego, jaką rolę Milik i Piątek pełnią w kadrze. Obecnie w kontekście wsparcia Roberta Lewandowskiego w ataku, znacznie częściej padają nazwiska Adama Buksy i Karola Świderskiego. Wydaje się bowiem, że kariera piłkarza RC Lens, jak i zawodnika Charlotte skręciła ostatnio w dobrym kierunku. Czy najbliższe lato może sprawić, że hierarchia napastników w reprezentacji ponownie ulegnie zmianie?

Na zakręcie

Najbliższe miesiące wydają się być szczególnie istotne dla Arkadiusza Milika i Krzysztofa Piątka. Obaj panowie znaleźli się bowiem na mniejszym bądź większym zakręcie swojej kariery. Zdecydowanie gorzej wygląda sytuacja Piątka, który po fantastycznym wejściu do Genui i obiecującym początku w Milanie, od dłuższego czasu nie jest w stanie nawiązać do formy, którą prezentował na początku swojej europejskiej przygody. Przez dwa lata, napastnik nie był w stanie odbudować się w Hercie Berlin. 12 goli w 56 meczach to liczby raczej bardzo przeciętne, żeby nie powiedzieć słabe. W całej kampanii 2020/21 Piątek trafił do siatki tylko siedmiokrotnie i w stolicy Niemiec stracili chyba nadzieję na to, że wychowanek Lechii Dzierżoniów jest napastnikiem, którego poszukują. Szansą miało być wypożyczenie do Fiorentiny, gdzie Piątek spędził ostatnie pół roku. Skończyło się na 3 golach w 14 meczach. Nie pomógł nawet fakt, że z Florencją pożegnał się Dusan Vlahović. Polak i tak przegrywał rywalizację o miejsce w składzie z Brazylijczykiem – Arthurem Cabralem.

Arminia Bielefeld – Hertha Berlin 1:0 w meczu Bundesligi. Krzysztof Piątek  z nieuznanym golem [relacja, wynik] (sport.tvp.pl)

Teraz Piątek wraca do Berlina. Na jak długo? Wygląda bowiem na to, że obecnie Krzysztofa Piątka nie chcą ani we Florencji ani w Berlinie. Oznaczałoby to, że 27-latek zmuszony będzie rozglądać się za nowym pracodawcą, jednak póki co nie słychać zbyt wiele o klubach, które byłyby zainteresowane usługami Polaka. Jeszcze do niedawna wydawało się, że w tym gronie znajdzie się Fiorentina, która do pewnego momentu była umiarkowanie zadowolona z występów Piątka. Im bliżej było jednak końca sezonu, tym mniejszą determinację, by zatrzymać polskiego napastnika przejawiał zespół z Florencji. Wychowanek Lechii Dzierżoniów jest obecnie w momencie, w którym musi ratować swoją karierę, gdyż ta, po kilku nieudanych przygodach we Włoszech i Niemczech, zawisnęła na naprawdę cienkim włosku. Tym samym, całkiem logiczne jest, że w obecnej sytuacji Piątek spadł na piąte miejsce w hierarchii napastników reprezentacji Polski.

Problemy nie ominęły także Arkadiusza Milika, jednak perspektywy zawodnika Marsylii są znacznie lepsze od tych, które rysują się przed Krzysztofem Piątkiem. Po odejściu z Napoli 28-letni napastnik trafił do Ligue 1, gdzie, patrząc na liczby, odnalazł się całkiem nieźle. 38 występów, 16 goli i 3 asysty. Milik miewał swoje momenty, kiedy na listę strzelców wpisywał się z seryjną regularnością. Stał się nawet jednym z ulubieńców marsylskich kibiców. Niestety podczas pobytu we Francji Polak musiał zmierzyć się z przynajmniej dwiema przeciwnościami. Jedną z nich były drobne urazy i kontuzje, które nawiedzały Polaka dość regularnie, a drugą z przeszkód okazał się szkoleniowiec Marsylii – Jorge Sampaoli, który, co tu dużo mówić, nie był zwolennikiem talentu Milika.

Argentyńskiego trenera nie ma już jednak w klubie, gdyż wraz z końcem sezonu pożegnał się z posadą. Sampaoli żądał bowiem, by do Marsylii ściągnąć ofensywnych piłkarzy ze światowego topu, na których klubu po prostu nie było stać. Odejście Argentyńczyka może sporo zmienić, jeśli chodzi o sytuację Arkadiusza Milika we Francji. Temat odejścia Polaka wciąż pozostaje jednak aktualny. Media sugerują, że sprowadzeniem wychowanka Rozwoju Katowice zainteresowana jest włoska Salernitana. Jeśli do takiego ruchu rzeczywiście miałoby dojść, to trudno tutaj mówić o awansie sportowym. Z Marsylią Milik mógłby bowiem rywalizować w rozgrywkach Ligi Mistrzów, a w przypadku przenosin do Salernitany, celem jego oraz całej drużyny byłby środek tabeli. Podobnie jak w przypadku Krzysztofa Piątka, najbliższe lato silnie zdeterminuje przyszłość Arkadiusza Milika.

Przez MLS do reprezentacji Polski

W zgoła innych nastrojach wejdą w najbliższe miesiące Karol Świderski i Adam Buksa. Obaj zanotowali w ostatnim czasie spory awans sportowy, który poskutkował także przesunięciem w hierarchii napastników reprezentacji Polski. Zimą, Świderski zamienił grecki PAOK Saloniki na Charlotte i od razu zaliczył mocne wejście do MLS. W pierwszych pięciu meczach ligowych Polak wpisywał się na listę strzelców czterokrotnie. Niestety, lekko niepokojącym jest, że od trzynastu spotkań Świderskiego dopadła posucha strzelecka. Zawodzi jednak całe Charlotte, które na ten moment plasuje się na dziesiątym miejscu w tabeli konferencji wschodniej. Świderskiego nikt również nie spisuje na straty, bowiem poza krótką przerwą, polski napastnik cały czas znajduje miejsce w wyjściowej jedenastce amerykańskiego klubu. Rozgrywki MLS będą jednak dopiero wchodzić w decydującą fazę i Karol Świderski musi w najbliższych tygodniach poszukać przełamania. Zwłaszcza, że w ostatnich spotkaniach zawodnik Charlotte znajdował uznanie w oczach Czesława Michniewicza, a amerykańska ekstraklasa jest dość dobrą trampoliną do europejskiego transferu. Przekonał się o tym chociażby Adam Buksa.

Adam Buksa zaprezentowany w Lens [OFICJALNIE] | Transfery.info

Wychowanek Garbarni trafił do New England Revolutions w 2020 roku i niemal od razu podbił serca kibiców. 5 goli w pierwszym sezonie, 16 bramek w drugim i 7 trafień w zaledwie dziesięciu spotkaniach sezonu 2022. Buksa udowodnił, że jego strzeleckie wyczyny to nie przypadek i podtrzymał regularność przez przeszło dwa sezony. Bardzo szybko sprawiło to, że jego usługami zainteresowały się silne europejskie kluby. Ostatecznie padło na RC Lens, którego zawodnikiem Polak został tego lata. Tym samym Adam Buksa dostanie szansę, by udowodnić, że swoją znakomitą dyspozycję jest w stanie przenieść również na francuskie boiska. To czy Buksa odnajdzie się w Ligue 1 jest bardzo istotne nie tylko dla niego, ale również dla Czesława Michniewicza oraz kibiców reprezentacji Polski, gdyż 25-latek w ostatnich miesiącach coraz głośniej pukał do drzwi podstawowej jedenastki reprezentacji Polski.

Jaka przyszłość czeka Lewandowskiego?

Saga transferowa z Robertem Lewandowskim w roli głównej trwa już od wielu miesięcy. Z biegiem czasu Polak coraz dosadniej podkreślał, że wolałby opuścić Bayern. Cała sprawa eskalowała podczas czerwcowego zgrupowania reprezentacji, kiedy Lewandowski powiedział, że klub mistrza Niemiec to dla niego już zamknięty rozdział. Do sprowadzenia Polaka na Camp Nou od dłuższego czasu szykuje się Barcelona, ale słyszymy, że Bawarczycy odrzucają kolejne oferty „Dumy Katalonii” za Lewandowskiego. Trudno sobie wyobrazić, by najlepszy Polski piłkarz miał w Bayernie pozostać, ale jeśli kwota jaką żądają Niemcy okaże się dla Barcelony zbyt wysoka i Katalończycy zrezygnują z pozyskania Lewandowskiego, to Polak znajdzie się w niemałych tarapatach.

Jego pozycja w reprezentacji Polski pozostaje oczywiście niezagrożona, ale ostateczny kierunek transferu Lewandowskiego lub fakt jego pozostania w Bayernie może silnie wpłynąć na to, w jakiej dyspozycji będzie napastnik reprezentacji Polski podczas listopadowych mistrzostw świata. Najbliższe tygodnie okażą się więc kluczowe również dla Roberta Lewandowskiego. Szybki transfer do Barcelony byłby zdecydowanie najlepszym wyjściem, ale biorąc pod uwagę to, jak wyglądały do tej pory negocjacje pomiędzy klubami, sprawa domknięcia transferu Lewandowskiego do Katalonii może jeszcze trochę potrwać.