Artur Skowronek: Chcemy odbudować markę Zagłębia Sosnowiec

11.07.2022

Na kilka dni przed rozpoczęciem zmagań w Fortuna 1 Lidze porozmawialiśmy z Arturem Skowronkiem, trenerem Zagłębia Sosnowiec. 40-letni szkoleniowiec opowiedział o celach Zagłębia na nadchodzący sezon, przebiegu ewolucji drużyny oraz tym w jaki sposób klub chciałby zmienić negatywną otoczkę panującą wokół niego. – Takie numery, jak z Kacprem Smoleniem, już się nie powtórzą – zapewnił Skowronek. Zapraszamy do lektury!

***

Bartłomiej Płonka (Futbol News): Sezon 1 Ligi startuje już niebawem. Wyniki sparingów Zagłębia Sosnowiec, w których padło sporo bramek mogą sugerować, że mecze z waszym udziałem mogą być interesujące.

Artur Skowronek (Zagłębie Sosnowiec): Na pewno plan, który obraliśmy ze sztabem szkoleniowym na ten okres przedsezonowy udało się zrealizować. Mam na myśli głównie przygotowanie fizyczne, bo piłkarze dobrze wyglądali tak naprawdę tuż po urlopach. Mogliśmy dzięki temu trzymać się odpowiedniej intensywności treningów. Odnosząc się do liczby bramek, o której pan wspomniał, to jest konsekwencja tego jak pracujemy. Warto pamiętać, że rozpoczynałem ten okres pracy w Zagłębiu z zupełnie innego pułapu. Dużo czasu poświęciliśmy na budowanie gry i to jak mamy wyglądać w aspektach piłkarskich. Dzisiaj kreujemy więcej sytuacji i stąd biorą się gole. Przy tym cały czas zdajemy sobie sprawę z tego, że nadal mamy deficyty. Musimy bardziej kontrolować straty oraz potencjalne kontrataki rywala i to są te elementy, nad którymi musimy popracować.

Klub postawił przed panem konkretny cel sportowy na ten sezon?

Przez historię poprzednich czterech lat przyjęliśmy bardzo dużą dawkę pokory. Uważam, że progresem dla tej drużyny będzie obecność w górnej części tabeli i po rozegraniu rundy jesiennej będzie można w zimie usiąść do rozmów na temat celu sportowego. Rzucanie haseł typu “awans do Ekstraklasy za wszelką cenę” temu zespołowi w przeszłości na pewno nie pomagało i nie pomoże. I to nie chodzi o to, że obawiamy się presji, bo my jesteśmy jej nauczeni. Po prostu z pokorą spoglądamy na postęp i budowanie drużyny.

Wie pan o tym, że dzielą pana dwa miesiące od tego, by przepracować w Zagłębiu Sosnowiec pełny rok? Ostatnim trenerem, któremu to się udało był Dariusz Dudek w latach 2017 – 2018.

Chciałbym podkreślić, że jestem częścią projektu, który idzie w stronę ewolucji, a nie  rewolucji. Rewolucja Zagłębia Sosnowiec nikomu nie była potrzebna, bo po prostu nie przynosiła wyników sportowych. W klubie postawiono teraz na stabilizację. Oczywiście będziemy rozliczani z wyników, ale trzymamy się swojej koncepcji. Pokazują to też transfery w tym sezonie. Nie wywróciliśmy składu do góry nogami, tylko poszukiwaliśmy takich piłkarzy, których nam brakowało i wierzymy, że pójdziemy z nimi do przodu. Łączy się to też z trenerem, bo widzę chęć rozwoju wśród zespołu. Przeżyliśmy razem dość trudny czas i jestem przekonany, że tamte momenty zbudowały wszystkich w klubie.

A nie męczy pana to, że wokół Zagłębia Sosnowiec bardzo często panuje dosyć negatywna atmosfera i otoczka? Na przykład w maju musiał się pan tłumaczyć z wystawienia do składu kontuzjowanego młodzieżowca, Kacpra Smolenia, tylko po to, by ten mógł zapunktować w Pro Junior System (Szczegóły tej sytuacji można znaleźć na portalu SportMarketing – przyp. red.)

Ponowne budowanie dużej marki Zagłębia Sosnowiec to jest nasz kolejny cel i chcemy to zrobić na wielu płaszczyznach. Nie chodzi o to czy nas to męczy, ale wiemy, że jest to bardzo ważne. Chcielibyśmy zmienić otoczkę wokół klubu tak, aby stała się ona magnesem dla wielu – kibiców, sponsorów, piłkarzy, mediów. Wierzę, że będą to czyny, a nie tylko słowa w rozmowach, takich jak ta teraz przeprowadzana. Zmiany, które nastąpiły w klubie w każdym pionie do tego zmierzają i na ten moment mogę powiedzieć, że w Zagłębiu Sosnowiec pracuje się bardzo dobrze. Za takie numery, jakie wykonaliśmy musimy brać odpowiedzialność i nie będziemy tego powtarzać. Możemy za to przeprosić i mówiąc kolokwialnie, wyciągamy z tego wnioski.

Czyli przyznaje pan, że cała sytuacja z wystawieniem Kacpra Smolenia na kilka sekund meczu była błędem?

Zdecydowanie tak. Do dzisiaj odczuwam duży kac moralny dotyczący tej sytuacji, bo sam się niestety pod tym podpisałem. Chciałem pomóc Klubowi, ale to nie powinno się wydarzyć i przyjęliśmy z pokorą słuszną krytykę. Mogę zapewnić, że takie numery już się u nas nie powtórzą.

Pozostając w temacie młodzieżowca – jak pan spogląda na korekty dotyczące przepisu o młodzieżowcu?

Myślę, że te zmiany są potrzebne. Uważam, że powinniśmy wyciągać rękę do młodych chłopaków, ale ten przepis bardzo ułatwiał im drogę. Według mnie każdy potencjał się obroni, a wiek nie jest aż tak istotny. Najważniejsza jest sprawa jakości rozgrywek i polskiej piłki, dlatego moim zdaniem, korekta tego przepisu jest dobra. PZPN idzie w tą stronę, aby znaleźć kompromis i jest to jakieś wyjście.

Wspomniał pan o transferach Zagłębia. Widać, że zamierzacie stawiać w sporej mierze na Polaków. To też nie tak dawno wcale nie było takie oczywiste.

Tak, to prawda. Mogę powiedzieć, że jest to nasz kolejny cel. Chciałbym, aby ta drużyna miała swoje DNA i dlatego zależało nam na transferach piłkarzy znających realia naszej ligi. Zbudowanie mocniejszego mentalu w szatni również jest naszym założeniem, a pozyskaliśmy zawodników, którzy dotknęli już sukcesu, ale są również głodni następnego. Oczywiście nie zamykamy się na obcokrajowców, ale te ruchy rzeczywiście nie są przypadkowe.

Jednym z ciekawszych transferów wewnątrz 1 Ligi wydaje się być sprowadzenie przez Zagłębie Maksymiliana Rozwandowicza z ŁKS-u. Czym go przekonaliście?

O to, co go zachęciło do przyjścia tutaj trzeba zapytać samego Maksa. Ale myślę, że to świadomy piłkarz, który już sporo doświadczył i chciał zrobić kolejny krok, który pozwoli mu się rozwinąć. Nam brakowało typowego defensywnego pomocnika, stąd sprowadzenie Maksa było dla mnie niezwykle istotne. Dzięki temu transferowi będziemy mogli być bardziej elastyczni taktycznie. Z Maksem współpracowałem w Widzewie i być może to też był pierwiastek jego decyzji.

Sebastian Bonecki to będzie naturalny partner do gry w środku pola dla Rozwandowicza?

Tak to sobie wyobrażamy. Mamy jeszcze Michała Masłowskiego czy Wojciecha Szumilasa,
którzy są takimi łącznikami pomiędzy defensywą a ofensywą. Mając takich piłkarzy będziemy mogli złapać odpowiednią równowagę i siłę w środku pola. Pozwoli nam to też grać w różnych systemach.

Ma pan nadzieję, że Tymoteusz Klupś przypomni o sobie po kilku sezonach?

Tak, ja w niego bardzo wierzę. To piłkarz, który wreszcie jest zdrowy. Przepracował okres przygotowawczy bardzo dobrze i ma paliwo na ten sezon. Tymek bardzo dobrze czuje się na skrzydle, jest bardzo szybki, chociaż na pewno potrzebuje jeszcze trochę czasu, by wkomponować się w nasze elementy taktyczne. Dla mnie bardzo istotne jest też to, że nabrał pokory i wiele wyciągnął z przeszłości. Tymek chce napierać, iść do przodu i bardzo cieszę się, że nam zaufał.

Kadra Zagłębia jest już zamknięta?

Uważam, że mamy już odpowiednio zbudowaną strukturę naszej drużyny. Zachowaliśmy odpowiedni balans między doświadczonymi piłkarzami a młodzieżowcami. Na dzień dzisiejszy mamy tak ułożoną kadrę, byśmy mogli grać dwoma systemami, ale wiadomo, że póki okienko jest otwarte, niczego nie możemy przesądzać. Jeżeli znajdziemy zawodnika z odpowiednią jakością, który będzie w stanie nam pomóc, to na pewno nie wykluczamy możliwości transferu.

Spodziewa się pan wysokiego poziomu trudności 1 Ligi? Znów sporo mówi się o tym, że sezon będzie niezwykle interesujący.

Moim zdaniem tabela się jeszcze bardziej spłaszczy, a wynik każdego meczu może być na styku. To, że w tej lidze są wielkie firmy i kawał historii to jedno, ale na tym szczeblu jest także spora liczba piłkarzy z wielką jakością. Sądzę, że o baraże może walczyć nawet kilkanaście zespołów, a to – mam nadzieję – podniesie poziom całej ligi, która zapowiada się na bardzo wyrównaną.

 

fot. zrzut ekranu/Zagłębie Sosnowiec