Davo wszedł do ligi jak Carlitos. Krótka historia Hiszpanów w Ekstraklasie

12.08.2022

Równo połowa, bowiem 9 spośród 18 polskich zespołów rozpoczęło sezon 2022/23 z piłkarzem z hiszpańskim paszportem w składzie. Moda na piłkarzy z Półwyspu Iberyjskiego w Polsce nie przemija, a zawodnicy z niższych hiszpańskich lig bardzo często przybywają do naszego kraju i z miejsca podbijają serca kibiców. Znakomitym przykładem może być tutaj Davo, który trafił do Płocka ze słonecznej Ibizy, by już w pierwszych kolejkach zabłysnąć na polskich boiskach. Takich przykładów jest znacznie więcej. Przypomnijmy sobie więc, którzy hiszpańscy piłkarze odcisnęli największe piętno na naszych krajowych rozgrywkach. 

Hiszpańscy piłkarze w Polsce to temat bardzo rozległy i poniekąd kontrowersyjny. Z jednej strony polskie kluby sięgają bowiem po wiekowych zawodników z Półwyspu Iberyjskiego, który o występach w najwyższej klasie rozgrywkowej w swojej ojczyźnie mogą co najwyżej pomarzyć. Z drugiej jednak ci sami zawodnicy potrafią wnieść na nasze polskie boiska sporo nowej jakości, a bardzo często również zapracować na transfer zagraniczny i sprawić, że polski klub zarabia na nich całkiem pokaźną kwotę. To czy Hiszpan sprowadzany do Ekstraklasy na jeden sezon za bardzo rozsądne pieniądze powinien mieć pierwszeństwo gry nad polskim młodzieżowcem to temat na zupełnie oddzielną dyskusję. Dziś przyjrzymy się temu co piłkarze z Półwyspu Iberyjskiego wnosili i nadal wnoszą na polskie boiska.

Krakowski zaciąg

Carlitos nie był pierwszym hiszpańskim piłkarzem w Ekstraklasie. Nie był nawet jednym z pierwszych. Sprowadzenie Carlosa Lopeza przez Wisłę Kraków otwiera jednak zupełnie nowy rozdział w historii sprowadzania na polskie boiska Hiszpanów. Powiedzieć, że Carlitos wszedł do naszej piłki z drzwiami to nic nie powiedzieć. Już w swoim pierwszym meczu w barwach „Białej Gwiazdy” 27-letni wówczas zawodnik popisał się efektownym golem z rzutu wolnego, do którego dołożył asystę. Przy każdej możliwej okazji starał się również pokazać, że technicznie przewyższa o głowę zawodników rywala.

W swoim pierwszym sezonie Carlitos strzelił łącznie 24 gole, do których dołożył 7 asyst. Królem strzelców sezonu 2017/18 błyskawicznie zainteresowała się Legia, która sprowadziła go na Łazienkowską za 450 tysięcy euro, by po zaledwie półtora roku odsprzedać go do Al-Wahda FC za czterokrotnie większą kwotę. Podczas pobytu w Warszawie Carlitos tak skuteczny jak w Krakowie już nie był i zanotował w sumie 21 trafień, dokładając do tego 7 asyst. W ostatnich dniach pojawiła się nawet informacja, że piłkarz, który jest obecnie zawodnikiem Panathinaikosu miałby wrócić na polskie boiska, gdyż o jego transfer aktywnie zabiega Lech Poznań.

Na Carlitosie lista Hiszpanów, których sprowadziła do Polski Wisła się jednak nie kończy. Kiko Ramirez czy Joan Carillo do spółki z dyrektorem sportowym Manuelem Junco upodobali sobie sprowadzanie na Reymonta swoich rodaków. Oprócz Carlosa Lopeza do Wisły trafili w tamtym okresie między innymi: Julian Cuesta, Pol Llonch, Jesus Imaz, Ivan Gonzalez, Fran Velez. Nie wszyscy zrobili pod Wawelem furorę. Bramkarz Julian Cuesta został już po roku bez większego żalu oddany za darmo do greckiego Arisu. Ivana Gonzaleza kibice wspominają raczej nieźle, nawet pomimo tego, że zawalił drużynie jeden z meczów derbowych. Pol Llonch był w podczas swojego pobytu w Krakowie ostoją środka pola. Jesus Imaz zadomowił się w Polsce i został oddany Jagiellonii. Warto wspomnieć, że właśnie za sprawą transferów Wisły do Polski trafili również tacy zawodnicy jak Chuca czy Jean Carlos, którzy do tej pory pozostają piłkarzami polskich klubów.

Zanim Ramirez objął Wisłę

Jak już wspomnieliśmy na hiszpańskiej Wiśle świat piłkarzy z Półwyspu Iberyjskiego w Polsce ani się nie zaczyna ani się nie kończy. Jak to wyglądało przed erą, którą rozpoczęło sprowadzenie do Wisły Carlitosa?

W 2016 roku do Polski trafiło w sumie pięciu Hiszpanów. Trzech spędziło w Polsce zaledwie rok, jeden został oddany już po pół roku. Tylko Sito Riera zadomowił się w naszym kraju na dłużej, bowiem pozostał piłkarzem Śląska przez dwa sezony. Pozostałą czwórkę stanowią sprowadzeni przez Koronę Migiel Palanca i Dani Abalo, inny nabytek Śląska – Joan Roman – który wrócił nad Wisłę po latach, a także Sisi Gonzalez, który okazał się kompletnym niewypałem transferowym Lecha Poznań.

Latem 2015 roku kurs na nasz kraj obrało tylko dwóch hiszpańskich zawodników: Airam Cabrera i Marquitos. Tego pierwszego raczej nie trzeba nikomu przedstawiać, natomiast ten drugi spędził na polskich boiskach w sumie pięć lat, choć jego pierwsza styczność z Ekstraklasą trwała zaledwie rok.

W sezonie 2014/15 na polskich boiskach zameldowało się trzech hiszpańskich zawodników. Dwóch z nich bardzo szybko pożegnało się z Ekstraklasą. Półroczny eksperyment Cracovii z Armiche kompletnie nie wypalił, natomiast Alberto Cifuentes opuścił Piasta po jednym roku. Znacznie dłużej spędził jednak w Gliwicach kolejny z hiszpańskich nabytków – Gerard Badia, który z klubu odszedł dopiero latem ubiegłego roku.

Stosunkowo mało obfity w transfery hiszpańskich piłkarzy był sezon 2013/14, kiedy to do Ekstraklasy zawitały dwie nowe twarze: Juan Calahorro, z którym Śląsk rozstał się po półtora roku oraz Carles Marc, który spędził dwa lata w Piaście i rozegrał 50 spotkań w Ekstraklasie. Warto zaznaczyć, że już wówczas gliwiczanie zdecydowali się sięgnąć po Gerarda Badię, jednak wówczas było to zaledwie wypożyczenie.

Liczba obcokrajowców w Ekstraklasie nie zaliczyła spektakularnego wzrostu również w kampanii 2012/13. Do Polonii Warszawa trafił wówczas Isodoro, który jednak rozegrał w polskiej elicie cztery spotkania i po niespełna pół roku rozstał się z warszawskim klubem. Również pół roku spędził w Polsce Andreu Guerao, który nie zagrzał na długo miejsca w Lechii Gdańsk, a którego kibice mogli kojarzyć z występów w Polonii Warszawa. Jagiellonię wzmocnił jednak w zimowym oknie Dani Quintana, który okazał się być strzałem w dziesiątkę, bowiem w barwach białostockiego klubu trafił do siatki dwudziestokrotnie.

Rok wcześniej wyobrażenia o hiszpańskich piłkarzach w Polsce kształtował przede wszystkim Nacho Novo, po którego sięgnęła Legia, a który po pół roku wrócił z Warszawy do Hiszpanii.

Lata poprzedzające hiszpańską erę w Ekstraklasie wyglądały więc pod tym względem bardzo podobnie. Do polskiej ligi trafiało średnio 2-3 hiszpańskich piłkarzy rocznie i najczęściej, poza drobnymi wyjątkami, nie zagrzewali w nowym klubie miejsca dłużej niż przez jeden rok.

Z piłkarzy, którzy trafili do naszej ligi w pierwszej dekadzie XXI wieku i w jakikolwiek sposób zaznaczyli swoją obecność w niej wymienić należy również Inakiego Astiza, który trafił do Legii w sezonie 2007/2008 i reprezentował jej barwy przez osiem lat.

Projekt hiszpańskiej Wisły znacznie zmienił jednak sposób postrzegania hiszpańskich zawodników w Polsce. Liczba piłkarzy z Półwyspu Iberyjskiego, którzy każdego lata wzmacniają kluby Ekstraklasy znacznie wzrosła, a część zawodników zdołała zadomowić się w naszym kraju na dłużej. Świetnymi przykładami są chociażby Jesus Imaz czy Igor Angulo, którzy przez długi czas potrafili stanowić o sile swojego zespołu.