Stały bywalec kontra nowicjusz. Real Madryt z Eintrachtem o Superpuchar Europy
Tego lata cały splendor transferowy zgarnęła Barcelona. Jednak pierwsze trofeum może podnieść Real Madryt. Los Blancos czeka jutro spotkanie o Superpuchar Europy w Helsinkach. Nieoczekiwanie rywalem Carlo Ancelottiego i spółki będzie ekipa Eintrachtu Frankfurt.
Real Madryt to stały bywalec meczów o Superpuchar Europy. Wiele triumfów w Lidze Mistrzów pozwoliło podreperować także statystyki tego pucharu. Sięgnęli po niego w 2014, 2016 i 2017 roku. Jedyną porażkę ponieśli w 2018 roku, gdy przegrali z Atletico Madryt. To jednak nadal bardzo wyśrubowane statystyki z ostatnich lat. Eintracht, co jasne, nie może się pochwalić jakimkolwiek występem w tak prestiżowym meczu.
Oliver Glasner i spółka zgarnęli dopiero drugi skalp europejski historii klubu. Wcześniej w sezonie 1979/1980 wygrali Puchar UEFA. Teraz sensacyjnie poszli nieco hiszpańską drogą w kierunku Ligi Europy. Po drodze przecież wyeliminowali Real Betis oraz Barcelonę, a finał wygrali w Sewilli na Estadio Ramon Sanchez Pizjuan. Paradoks polega na tym, że dopiero w finale byli faworytem dwumeczu. Wcześniej to rywalom dawano większe szansę na przebrnięcie kolejnych faz.
Letnie porządki
Real Madryt trochę odkurzył swoją kadrę. Kontrakty zakończyli Gareth Bale, Marcelo, Isco, a dodatkowo udało się wypchnąć z klubu Lukę Jovicia. W tym wypadku jednak bez wielkiego sukcesu finansowego, bowiem nadal Serbowi będzie trzeba płacić część wynagrodzenia. To jednak i tak spore oszczędności, bowiem odchodzili zawodnicy z wysokimi kontraktami, zwłaszcza w dwóch pierwszych przypadkach. Udało się też spieniężyć graczy będący na granicy pierwszego i drugiego zespołu: Borje Mayorala, Victora Chusta, Miguela Gutierreza, Takefuse Kubo czy Mario Gile. Za ten zestaw klub zgarnął około 25-30 milionów euro. W niektórych przypadkach pozostawił sobie procent od kolejnych transferów lub prawo wykupu. Wydaje się to dobrymi interesami, patrząc na kwotę łączną.
Karim Benzema strzeli i Real Madryt wygra? W BETFAN możesz zagrać to zdarzenie po kursie 2,00
Zabrakło kropki nad i
Nie oszukujmy się, latem największym transferem w Hiszpanii oraz na świecie miało być przejście Kyliana Mbappe. Ten jednak wbił nóż w serca kibicom Królewskich i Florentino Perezowi. Francuz został w Paryżu, a Real Madryt musiał obejść się smakiem. Czy to oznacza, że może być niezadowolony z okienka? Raczej nie. Pozbył się niechcianych graczy, a do tego wzmocnił skład dwoma piłkarzami. Antonio Rudiger będzie brakującym ogniwem defensywy. Z kolei Aurelien Tchouameni zamyka temat środka pola. W tym momencie Carlo Ancelotti ma takie bogactwo wyboru, jakiego nie ma żaden trener na świecie: Casemiro, Modrić, Kroos, Valverde, Tchouameni, Camavinga oraz Ceballos!
Pierwszy cios przyjęty
Na początek wygrana z Magdeburgiem w Pucharze Niemiec. To jednak można było traktować jako element przygotowania do sezonu. Terminarz na początek jednak nie oszczędził Eintrachtu. Przed Realem trafili na Bayern Monachium. Inauguracja, co prawda na Deutsche Bank Park, ale niewiele to pomogło. Do przerwy Bayern już prowadził 5:0. Potem dopiero osłabło tempo. Skończyło się na 1:6, a jedyne trafienie zaliczone po wielbłądzie Manuela Neuera. Powiedzieć kompromitacja, to nic nie powiedzieć. Gospodarze byli zespołem gorszym o kilka klas. W niczym nie przypominali zespołu, który zrobił taką furorę wiosennymi meczami w europejskich pucharach. Ot, ligowy średniak dostający lanie od Bayernu. Niby nic szczególnego, ale jednak zadziwiającego.
Ogromna strata
Wydawało się, że to będzie bardzo dobre okienko transferowe w wykonaniu Eintrachtu. Wykupiony Jens Petter Hauge. Za niewielkie pieniądze przyszli Lucas Alario, Mario Gotze, a za darmo udało się zgarnąć Randala Kolo Muaniego z Nantes. Tyle było jednak radości. Odejść dotychczas nie było, jeśli mówimy o podstawowych graczach. Teraz jednak do Helsinek nie leci Filip Kostić. Serb prawdopodobnie piątkowym meczem z Bayernem kończy przygodę z SGE. Lada moment lewy wahadłowy zostanie kolegą klubowym Wojciecha Szczęsnego. W ubiegłym sezonie popisał się niesamowitymi liczbami – 7 goli i 15 asyst. Jak na wahadłowego to kosmiczne statystyki, które sprawiają, że niespełna 30-letni zawodnik nadal był bardzo łakomym kąskiem na rynku transferowym. Zresztą rozgrywki wcześniej – sezon 2020/2021 – również zakończył z dobrymi liczbami – 4 gole i 17 asyst. Wtedy jednak wszystko wykręcił w Bundeslidze.
Obie drużyny strzelą gola? To zdarzenie zagrasz po kursie 1,79 w BETFAN
***
Początek meczu Real Madryt – Eintracht Frankfurt już w środę 10 sierpnia o godzinie 21:00. Transmisje z Helsinek przeprowadzi Polsat.