Lech Poznań awansuje po mękach i kuriozalnym rewanżu

11.08.2022

To był przedziwny mecz w wykonaniu mistrza Polski. Lech Poznań pokonał Vikingur Reykjavik i awansował do IV rundy eliminacji. Kolejorz niepotrzebnie zafundował sobie dodatkowe 30 minut, które można i trzeba było sobie darować.

Po ubiegłotygodniowym 0:1 wszystkim wróciły wspomnienia z dwumeczu ze Stjarnan. Wtedy bezbramkowy remis w Poznaniu dał awans Islandczykom. Tym razem na szczęście do tego scenariusza nie doszło. Zanim jednak Lech Poznań zaczął strzelać, trochę się namęczył. Od początku miał ogromne kłopoty ze sforsowaniem dobrze ustawionej linii defensywnej rywala. Przeciwnicy mieli dość wysoko ustawioną obronę, a mimo tego nie było możliwości jej zaskoczenia, grając mocno schematycznie.

Swoją okazje miał Joao Amaral, a później Kristoffer Velde. Norweg jednak zamiast dogrywać do Mikaela Ishaka, poszedł indywidualnie. Jednak Velde chwilę później zmienił sposób działania. Joel Pereira zagrał piłkę po skrzydle, a Norweg idealnie dośrodkował do Ishaka. Szwed dał prowadzenie Kolejorzowi. Jeszcze przed przerwą gospodarze dorzucili drugiego gola. Tym razem do siatki rywala trafił norweski skrzydłowy, wykorzystując idealnie dośrodkowanie Pereiry. Lechici schodzili na przerwę z prowadzeniem dającym przepustkę do kolejnej rundy.

Drugą połowę lepiej rozpoczęli goście, którzy próbowali atakować i odrabiać straty. Niewiele z tego wynikało jednak. Cały czas jednak mieli kontakt, który dawał im nadzieję na doprowadzenie do dogrywki.

Festiwal niewykorzystanych sytuacji

Z każdą minutą Islandczycy zaczęli się coraz bardziej odkrywać. Nie potrafili sforsować defensywy gospodarzy, ale nadziewali się na kontry. Tych lechici wyprowadzili przynajmniej kilkanaście. Pięć z nich powinno zakończyć się golami. Najpierw Ishak trafił w słupek, potem Szwed miał jeszcze jedną setkę. Dwie zmarnował Joao Amaral, a kolejną Filip Marchwiński. Ten ostatni został zablokowany, a po chwili powinien być rzut karny po faulu na Michale Skórasiu. Skrzydłowy Lecha później źle dograł piłkę do Ishaka, a po kilkudziesięciu sekundach było już 2:1. Danijel Djuric z bliska uciszył cały stadion przy Bułgarskiej.

To mocno rozwścieczyło kibiców zgromadzonych w „Kotle”. Wówczas dali upust swoim emocjom i niezadowoleniu z sytuacji w klubie. Mocno się dostało Tomaszowi Rząsie czy Piotrowi Rutkowskiemu. Fani Lecha nie oszczędzili także piłkarzy, dla których doping był w mocno ironicznym tonie.

Szybki cios w dogrywce i dobicie pod koniec

Zamiast cieszyć się z wygranej w regulaminowym czasie, trzeba było dodatkowo grać dogrywkę. W niej bardzo szybko Lech Poznań zadał cios. Skóraś do Marchwińskiego i tym razem ofensywny pomocnik Kolejorza uderzał z dystansu, trafiając do bramki Islandczyków. Kolejne minuty pierwszej połowy dogrywki to ataki gości. Jednak niewiele było w nich konkretów. Im bliżej końca spotkania, tym znowu powtarzał się scenariusz z końcówki meczu. Tym razem samego siebie przechodził Afonso Sousa. Portugalczyk zmarnował trzy świetne okazje, w tym rzut karny, który sam wywalczył. Na szczęście nowy gracz mistrza kraju dobił przeciwnika w 119. minucie.

Lech Poznań – Vikingur Reykjavik 4:1 (2:0; 2:1)

1:0 Ishak 32′
2:0 Velde 44′
2:1 Djuric 90+5′
3:1 Marchwiński 96′
4:1 Afonso Sousa 119′

Lech po sporych mękach ostatecznie zrobił coś, co mógł, a nawet powinien wykonać pół godziny wcześniej. Najważniejsze jednak, że dopiął swego i awansował do IV rundy eliminacji Ligi Konferencji Europy. W niej zmierzy się z Dudelange. Luksemburczycy odpadli z III rundy el. Ligi Europy z Malmo. Pierwsze spotkanie już za tydzień w Poznaniu.