Raków wygrywa u siebie i robi krok w stronę awansu

18.08.2022

Raków Częstochowa pokonał na własnym stadionie Slavię Praga i ze sporym optymizmem może oczekiwać na mecz rewanżowy. W dorobek bramkowy gospodarzy swój wkład mieli Ivi Lopez oraz Fran Tudor, natomiast Kacpra Trelowskiego zaskakującym zagraniem pokonał Tomas Holes. 

Lopez daje prowadzenie

Raków nie był uważany za faworyta w starciu ze Slavią, a jednak podopieczni Marka Papszuna rozpoczęli spotkanie z ekipą z Pragi dość odważnie. Od pierwszych minut częstochowianie odważnie zaatakowali rywala na jego połowie, co poskutkowało tym, że niedługo po pierwszym gwizdku w polu karnym Slavii z piłką znalazł się Ivi Lopez. Defensywa gości dobrze poradziła sobie jednak z Hiszpanem.

Raków nie odpuszczał. Swoich sił spróbował Koczergin, całkiem groźnie zrobiło się po dośrodkowaniu Gwilii, jednak ostatecznie piłkarze Marka Papszuna nie zdołali umieścić piłce w siatce w żadnej z tych sytuacji. Po około 15 minutach do głosu doszli przyjezdni, a częstochowianie wycofali się do defensywy.

W formacji obronnej praskiego klubu widać było sporo nerwowości. Dużo było fauli, ale żadna z ekip nie potrafiła dojść do dogodnej sytuacji strzeleckiej. Zmieniło się to w 29. minucie spotkania. Piłkę dostał Ivi Lopez, który na prawym skrzydle ominął dwóch rywali, zszedł na lewą nogę i przymierzył zza pola karnego. Wystarczyło to, aby pokonać bramkarza gości i objąć prowadzenie w spotkaniu.

Do końca pierwszej części Raków nie wypuścił już ani prowadzenia, ani przewagi na murawie. Okazję na podwyższenie prowadzenia przed przerwą miał jeszcze Koczergin, ale Slavię przed stratą gola uratował jeden z defensorów i Czesi mogli schodzić do szatni z tylko jedną bramką straty.

Szybka odpowiedź Rakowa

Raków nie odpuszczał również w drugiej połowie. W pierwszych minutach przy piłce byli co prawda częściej zawodnicy Slavii, ale wystarczyła chwila, by to Raków przejął inicjatywę i stworzył sobie dogodną okazję. Zza pola karnego znów uderzał Ivi Lopez, ale tym razem górą okazał się bramkarz drużyny gości. Po kilkudziesięciu sekundach częstochowianie znów mieli swoją szansę, tym razem z rzutu rożnego, ale ostatecznie stałego fragmentu gry nie udało się zamienić na bramkę.

Marek Papszun i jego piłkarze mogą żałować niewykorzystanej sytuacji, bowiem w 60. minucie spotkania zrobiło się 1:1. Centrostrzałem z lewej strony Kacpra Trelowskiego zaskoczył Holes i niespodziewanie, chyba również dla siebie, umieścił piłkę w siatce. Częstochowianie nie zwiesili jednak głów i błyskawicznie ruszyli do odrabiania strat. Zaledwie minutę później z piłką w polu karnym znalazł się Tudor, który sprytnym strzałem pokonał bramkarza i ponownie wyprowadził Rakowa na prowadzenie.

W kolejnych minutach częstochowianie wciąż stwarzali sobie okazje do podwyższenia prowadzenia. Bardzo aktywny pozostawał Ivi Lopez, natomiast murawę z powodu urazu opuścić musiał strzelec gola – Fran Tudor. Piłkarzom Marka Papszuna nie udało się przypieczętować zwycięstwa bramką na 3:1, ale kibice Rakowa i tak mają sporo powodów do optymizmu.

Raków Częstochowa – Slavia Praga 1:0 (1:0)

1:0 Lopez 29′

1:1 Holes 60′

2:1 Tudor 61′