Sześć lat temu Legia awansowała do Champions League. Co stało się z tamtą drużyną?

26.08.2022

Polskie zespoły mają w ostatnich latach spory problem z tym, by zbliżyć się do bram Ligi Mistrzów. Swoich sił próbowała Legia Warszawa, próbował Lech, próbował nawet Piast Gliwice. Najbliżej szczęścia byli warszawiacy, którzy w sezonie 2021/22 i 2017/18, kończyli swoją przygodę z Champions League na trzeciej rundzie eliminacji. Ani razu nie udało się jednak zbliżyć do wyczynu „Wojskowych” z kampanii 2016/17, kiedy po zwycięstwie nad irlandzkim Dundalk Legia zapewniła sobie awans do fazy grupowej. 

Od sezonu 2016/17 żaden polski klub nie zbliżył się już do osiągnięcia Legii. Żadnemu z zespołów PKO BP Ekstraklasy nie udało się nawet zakwalifikować do czwartej rundy eliminacji. Dobitnie świadczy to o tym, że Besnik Hasi, a później Jacek Magiera dokonali ze swoim zespołem czegoś wyjątkowego. Dziś spoglądając na jedenastkę Legii z tamtego sezonu można z rozrzewnieniem wspominać jakość, którą tamci zawodnicy wnosili na polskie boiska. Przypomnijmy sobie kto w sezonie 2016/17 stanowił o sile Legii i jak później potoczyły się losy zawodników, którzy wprowadzili Legię na europejskie salony.

Arkadiusz Malarz

42-letni dziś golkiper wystąpił we wszystkich meczach eliminacyjnych oraz pięciu spotkaniach fazy grupowej. Paradoksalnie, fakt, że w spotkaniu z Borussią Dortmund zastąpił go Radosław Cierzniak wpływa pozytywnie na ocenę gry golkipera w tych rozgrywkach. Sam Cierzniak zresztą w meczu z BVB specjalnie się nie popisał i część z ośmiu straconych przez „Wojskowych” goli można było zapisać na jego konto.

W pięciu spotkaniach fazy grupowej Malarz wpuścił 16 goli. O wiele lepiej statystyka ta prezentuje się w przypadku samych eliminacji, w których bramkarz Legii został pokonany tylko raz, w rewanżowym starciu z Dundalk. Arkadiusz Malarz pozostawał piłkarzem warszawiaków do lipca 2019 roku, jednak niespełna rok wcześniej został definitywnie skreślony przez Ricardo Sa Pinto i jego miejsce między słupkami zajął Radosław Majecki. Golkiper spędził jeszcze dwa sezony w ŁKS-ie, gdzie rozegrał łącznie 59 spotkań i podjął decyzję o zakończeniu kariery.

Bartosz Bereszyński

Wszyscy pamiętamy kontrowersje jakie wywołały w Poznaniu przenosiny Bartosza Bereszyńskiego do Legii. Niespełna 2,5 roku później „Bereś” stał się jednak członkiem ekipy, która w Lidze Mistrzów rywalizowała z największymi markami w Europie, a polski obrońca rozegrał wówczas wszystkie mecze „od deski do deski”. Co ciekawe, w eliminacjach, Besnik Hasi znacznie częściej stawiał na prawej obronie na Łukasza Brozia, jednak, gdy zaczęło się naprawdę poważne granie Bereszyński grał już wszystko, zarówno u Hasiego, jak i u Magiery.

Bartosz Bereszyński bardzo szybko wypromował się do zagranicznego transferu i na początku 2017 roku przeniósł się do włoskiej Sampdorii, której piłkarzem pozostaje do dzisiaj. Legia zarobiła na nim 1.8 mln euro.

Jakub Rzeźniczak i Michał Pazdan

Dwójka polskich defensorów stanowiła w tamtym czasie o sile formacji obronnej warszawskiego klubu. Co prawda Besnik Hasi sporo mieszał w ustawieniu defensywy i na spotkanie z Borussią Dortmund na plac gry wyszła dwójka Czerwiński — Dąbrowski, to jednak, gdy drużynę przejął Jacek Magiera, a Michał Pazdan wrócił do pełni sił, to właśnie ta dwójka miała za zadanie powstrzymać Real na Łazienkowskiej.

Po tamtym sezonie Jakub Rzeźniczak przeniósł się do Karabachu, z którym również udało mu się awansować do fazy grupowej Ligi Mistrzów, a od lipca 2019 roku obrońca pozostaje piłkarzem Wisły Płock. Michał Pazdan pozostał w Warszawie do stycznia 2019 roku, kiedy zdecydował się na przenosiny do tureckiego Ankarangucu. W Turcji reprezentant Polski rozegrał 60 spotkań i na początku ubiegłego sezonu wrócił do Polski, do Jagiellonii.

Adam Hlousek

Ze względu na zawieszenie oraz uraz mięśnia czeski obrońca wystąpił w czterech spotkaniach fazy grupowej. Dość szczęśliwie Hlousek ominął spotkania, w których Legia traciła najwięcej goli. Patrząc na to wszystko okiem bardziej przychylnym dla Czecha, można pokusić się o stwierdzenie, że „Wojskowi” w dwóch meczach, w których Hlousek nie grał stracili 14 goli, natomiast w czterech meczach z Hlouskiem na lewej obronie, „tylko” dziesięć.

Czech pozostał w Legii jeszcze na dwa kolejne sezony, by następnie przenieść się za darmo do Viktorii Pilzno, później jego ścieżka wiodła jeszcze przez niemieckie Kaiserslautern, aż w końcu Hlousek ponownie zawitał do Polski, tym razem do Termaliki, w której spędził półtora sezonu. Zimą czeski obrońca przeniósł się do Fastav Zlin, gdzie gra po dziś dzień.

Thibault Moulin

Francuz był jednym z głównych architektów awansu Legii do Ligi Mistrzów. Moulin wystąpił we wszystkich spotkaniach eliminacyjnych i silnie przyczynił się do końcowego sukcesu. W fazie grupowej pomocnik również pozostawał podstawowym piłkarzem „Wojskowych”. Moulin zagrał pięć z sześciu meczów. Jedynie w spotkaniu z Borussią w środku pola zastąpił go Guilherme.

W styczniu 2018 roku Legia sprzedała go z 800 tysięcy euro zysku. Moulin trafił do PAOK-u Saloniki, gdzie jednak nie potrafił zawalczyć o status podstawowego zawodnika i po pół roku został wypożyczony do Turcji. W PAOK-u nigdy się specjalnie nie przebił i w kolejnych latach był jeszcze wypożyczony do AX Xanthi, aż w końcu PAOK zdecydował się sprzedać go do MOS Caen. Później Moulin przeniósł się jeszcze do rumuńskiego Clinceni, a w lutym tego roku stał się bohaterem głośnego transferu do Wieczystej Kraków, gdzie, na poziomie III ligi, występuje po dziś dzień.

Michał Kopczyński

Miejsca w Legii dłużej nie zagrał drugi ze środkowych pomocników, którzy mieli okazję reprezentować Legię w Champions League. Kopczyński stworzył z Moulinem bardzo udany duet, który definiował środek pola „Wojskowych” w większości meczów eliminacyjnych i grupowych.

Z klubu odszedł jednak już rok później. Najpierw trafił na wypożyczenie do australijskiego Wellington, a po powrocie do Polski trafił na rok do Arki Gdynia. W 2020 roku przeniósł się jednak do Warty Poznań, której podstawowym piłkarzem pozostaje również w obecnym sezonie.

Vadis Odjidja-Ofoe

Belg do dziś wymieniany jest wśród najlepszych zawodników, którzy występowali w Ekstraklasie. Sprowadzony z Norwich zawodnik przeniósł się do Warszawy, by w spokoju się odbudować, a bardzo szybko stał się gwiazdą ligi i piłkarzem, który wyróżniał się podczas przygody „Wojskowych” w Lidze Mistrzów. Vadis zagrał we wszystkich meczach, w których mógł. W spotkaniu czwartej rundy z Dundalk popisał się asystą, a w meczu z Realem w Warszawie zaliczył cudowne trafienie zza pola karnego.

W Warszawie spędził zaledwie rok. Po przedłużającej się sadze transferowej trafił w lipcu 2017 roku do Olympiakosu za 2.5 mln euro. W Grecji Vadis prezentował się nieźle, ale do formy z Legii nawiązał dopiero w Gent, do którego trafił rok po transferze z Legii. W swojej ojczyźnie Belg pozostaje już od czterech lat. W barwach Gent rozegrał już 162 mecze, zdobył 17 bramek i zaliczył 31 asyst.

Guilherme

Brazylijczyk również stanowił w sezonie 2016/17 o sile Legii. Jeśli chodzi o Ligę Mistrzów, to zabrakło go jedynie w trzech spotkaniach eliminacyjnych, gdy z gry wykluczyła go kontuzja. Swoje miejsce w podstawowym składzie Guilherme w dużej mierze zawdzięcza temu, że był w stanie grać tam gdzie był potrzebny. Na przestrzeni całej przygody „Wojskowych” w Lidze Mistrzów Brazylijczyk zaliczył przynajmniej jeden mecz w każdej z formacji. Gdy tylko, któryś z pozostałych zawodników był kontuzjowany, Guilherme był w stanie go zastąpić.

Kariera Brazylijczyka po odejściu z Legii to niemal materiał na książkę. Guilherme miał okazję występować we włoskim Benevento, zaliczył epizod w tureckiej ekstraklasie, swoją obecność zaznaczył także w Portugalii, a obecnie pozostaje piłkarzem chińskiego Guangzhou City, gdzie przeniósł się w 2021 roku z portugalskiej Alvarengi. Od momentu wyjazdu z Warszawy Guilherme występował w sześciu różnych klubach.

Miroslav Radović

Swoją drugą przygodę z Legią Radović rozpoczął „przychodząc na gotowe”. Serb trafił bowiem do Warszawy ostatniego dnia okna transferowego i jego zadanie było jasne. Miał zwiększyć siłę rażenia Legii w Lidze Mistrzów. Z tego zadania wywiązał się wzorowo. Radović wystąpił we wszystkich grupowych meczach Legii, w szalonym meczu z Borussią popisał się dwoma asystami, jednak do siatki trafiał tylko z Realem. Ekipę z Madrytu ukąsił na wyjeździe z rzutu karnego, a także w Warszawie, gdzie popisał się ładną bramką.

W przeciwieństwie do pozostałych piłkarzy tamtego składu kariera Radovicia nie była po epizodzie w Lidze Mistrzów zbyt bogata. piłkarz rozegrał jeszcze dwa sezony w barwach Legii, po czym zdecydował się zakończyć karierę.

Nemancja Nikolić

Węgier to kolejna z wielkich gwiazd tamtej Legii. Nikolić był napastnikiem numer 1., co udowadniał zarówno w lidze, jak i w Champions League. W fazie grupowej Nikolić wystąpił w pięciu meczach i zdobył jednego gola. O wiele bardziej bramkostrzelny był natomiast w eliminacjach, gdzie zapewnił warszawianom pięć trafień. Gdyby nie jego bramki, można byłoby mieć spore wątpliwości czy Legia zdołałaby awansować do Ligi Mistrzów.

Wyczyny Węgra nie umknęły uwadze innych klubów i już zimą 2017 roku piłkarz przeniósł się za 3 mln euro do Chicago Firm. Spędził tam trzy lata i w lutym 2020 roku odszedł do węgierskiego Feharvaru. Tam rozegrał kolejne dwa sezonu i latem tego roku po raz kolejny zmienił barwy klubowe. Obecnie pozostaje zawodnikiem tureckiego Pendiksporu.

Aleksandar Prijović

Ostatni z elementów warszawskiej układanki. Do spółki z Nikoliciem stanowił o sile ofensywnej Legii w sezonie 2016/17. Co prawda nie zapisał na swoim koncie tyle goli co Węgier, ale w fazie grupowej strzelał więcej od Nikolicia. Serb dwukrotnie ukąsił w meczu z Borussią Dortmund, w którym był najbardziej wyróżniającym się piłkarzem Legii.

Wzorem Moulina Prijović także trafił do PAOK-u Saloniki, gdzie przeniósł się już zimą 2017 roku za 2.50 mln euro. Po dwóch latach spędzonych w Grecji podjął decyzję, że pragnie w swojej piłkarskiej karierze zwiedzić trochę świata i w 2019 roku został sprzedany za zawrotne 10 mln euro do saudyjskiego Al-Ittihad Club. Stamtąd trafił w 2021 roku do Australii, gdzie do dzisiaj reprezentuje barwy Western United.