Skazany na sukces? Kręte ścieżki Grahama Pottera
Trzęsienie ziemi w Londynie. Z posadą szkoleniowca Chelsea stosunkowo niespodziewanie pożegnał się, po wtorkowej porażce z Dinamem Zagrzeb, Thomas Tuchel. Bezkrólewie na ławce trenerskiej londyńczyków nie trwało jednak długo, bowiem następcą niemieckiego menadżera już w czwartek został ogłoszony, pełniący obowiązki trenera pierwszej drużyny Brighton, Graham Potter. Droga Anglika Stamford Bridge była kręta. Rozpoczęła się bowiem w Ghanie i wiodła przez mroźne zakątki Szwecji. Czy Potter od samego początku skazany był na sukces?
Trener z uniwersytetu
Opowiadając o przeszłości nowego szkoleniowca „The Blues” warto zaznaczyć, że przysłowiowy zapach murawy i atmosferę piłkarskiej szatni Graham Potter zna dość dobrze. Mówimy tutaj bowiem o byłym lewym obrońcy, który ma na swoim koncie osiem występów na poziomie Premier League, wszystkie w barwach Southampton. W całej swojej seniorskiej karierze piłkarskiej Anglik uzbierał 320 występów. Już wówczas, w latach 1992 – 2005, kiedy Potter pozostawał aktywnym zawodnikiem można było o nim mówić jako o obieżyświecie. W trakcie swojej kariery, którą rozpoczął w Birmingham City, a zakończył w Macclesfield Town, reprezentował bowiem barwy 11 różnych angielskich klubów. Jeśli natomiast chodzi o reprezentację, to dla Pottera – piłkarza zawsze były to odrobinę za wysokie progi. Otrzymał co prawda jedną szansę w kadrze U-21. ale na tym jego przygoda z barwami narodowymi się zakończyła.
W 2005 roku zakończyła się także jego piłkarska kariera. Wówczas Graham Potter zdecydował się uzupełnić swoje wykształcenie o uczelnie wyższą i przy wsparciu Związku Zawodowych Piłkarzy nowy szkoleniowiec Chelsea ukończył w 2005 roku Open University na wydziale nauk społecznych, a następnie podjął pracę jako menadżer ds. rozwoju piłki nożnej na Uniwersytecie w Hull. W kolejnych latach Potter cały czas związany był ze szkolnictwem wyższym, poprzez posadę asystenta trenera angielskiej kadry uniwersyteckiej, a także podobne stanowisko w Leeds Metropolitan University. W Leeds Anglik ukończył także studia magisterskie, których przedmiotem było przywództwo i inteligencja emocjonalna.
Do świata profesjonalnej piłki po raz pierwszy zapukał w 2007 roku, kiedy został dyrektorem technicznym kobiecej reprezentacji Ghany, z którą wyjechał na mistrzostwa świata do Chin. Reprezentantki Ghany nie zrobiły jednak furory w Azji i po trzech porażkach pożegnały się z turniejem. Ze swoją posadą pożegnał się także Potter, który wrócił do ojczyzny na tarczy. Po przyjeździe do Anglii 33-letni wówczas adept trenerskiego fachu objął zespół Leeds Carnegie, drużynę rozgrywającą swoje mecze na 9. i 10. poziomie rozgrywek. Graham Potter i jego ekipa bliscy byli wywalczenia awansu do wyższej ligi, ale ich plany pokrzyżowały punkty, która na starcie sezonu odjęto Leeds Carnegie. Na przełomie 2010 i 2011 roku Potter rozstał się z 9-ligowym zespołem, a także, jak się później okazało, tymczasowo, ze swoją ojczyzną.
Na peryferiach futbolu
Anglik postanowił poszukać szczęścia w północno-wschodniej Szwecji w położonym na wschodnim wybrzeżu jeziora Storsjon, zamieszkałym przez niespełna 50 tysięcy osób mieście Ostersund. Co zastał na miejscu? Zastał 4-ligowy klub o niezbyt wygórowanych ambicjach, który właśnie doświadczył pierwszego w swojej historii spadku na czwarty poziom rozgrywek. O bazie skautingowej czy jakimkolwiek zapleczu również nie było co marzyć. Propozycję pracy Potter otrzymał niejako po znajomości. Został on bowiem polecony właścicielowi Ostersunds FK Danielowi Kindbergowi przez swojego przyjaciela Graeme’a Jonesa, asystenta Roberto Martineza w Swansea.
Decyzja o zatrudnieniu Grahama Pottera zwróciła się szwedzkiemu klubowi z nawiązką, bowiem kolejne lata to pasmo niemal nieprzerwanych sukcesów Ostersunds. W pięć sezonów zespół zameldował się w Allsvenskan – najwyższej szwedzkiej klasie rozgrywkowej, a w 2017 roku triumfował nawet w Pucharze Szwecji, czym zapewnił sobie prawo występów w Lidze Europy. Tym samym, bardzo okrężną drogą, Potter trafił do piłkarskiego pierwszego świata. Stwierdzenie, że w Europie Ostersunds i jego szkoleniowiec nie przynieśli sobie wstydu byłoby dość sporym niedopowiedzeniem. W drugiej rundzie kwalifikacji Szwedzi odprawili z kwitkiem Galatasaray, w trzeciej luksemburską Florę Esch, a w fazie play-off, dzięki golom na wyjeździe, Ostersunds wyeliminowało z rywalizacji grecki PAOK.
Faza grupowa Ligi Europy również nie okazała się dla szwedzkiego klubu szczytem marzeń. Po dwóch zwycięstwach nad Zorią Ługańsk, triumfie nad Herthą i remisie wywalczonym w starciu z Athletikiem Bilbao Graham Potter i jego podopieczni zameldowali się w 1/16 finału rozgrywek. Na tym etapie złudzeń pozbawił ich już Arsenal, który w pierwszym spotkaniu dość gładko wygrał 3:0. Choć w rewanżu górą była już drużyna nowego menadżera Chelsea, to okazało się to zbyt mało, by myśleć o wyeliminowaniu o wiele bardziej utytułowanego rywala. Europejskie podboje przyniosły jednak Grahamowi Potterowi spory rozgłos. Sporo mówiło się także o jego nietypowych metodach szkoleniowych, dobrej relacji z piłkarzami i godnej pozazdroszczenia atmosferze w szatni. Potter angażował swoich piłkarzy w różne pozasportowe aktywności, jak chociażby publiczne wystąpienia czy… pokazy układów baletowych.
Powrót w wielkim stylu
To wystarczyło, by Potterem zainteresowało się Swansea, która niedawno została spuszczona do Championship przez Carlosa Carvalhala. W angielskim szkoleniowcu widziano kogoś kto jest w stanie skutecznie posprzątać po Portugalczyku i w dłuższej perspektywie wrócić z klubem do Premier League. Graham Potter nie zdążył się jednak zbytnio zadomowić w Walii, gdyż po jednym sezonie jego usługami zainteresowało się Brighton, które w kampanii 2018/19 ledwo uniknęło spadku do Championship. Swansea nie wydawało się zbyt chętne, by rezygnować z Pottera po sezonie, w którym dotarł on z drużyną do ćwierćfinału FA Cup, a rozgrywki na zapleczu Premier League zakończył na dziesiątym miejscu. Walijczycy podsunęli nawet Anglikowi nowy kontrakt, który czyniłby go najlepiej zarabiającym menadżerem na poziomie Championship, ale siła argumentu Brighton okazała się zbyt duża i tak oto Potter dotarł do ziemi obiecanej – Premier League.
Anglik związał się z „Mewami” czteroletnim kontraktem, który po czterech miesiącach został przedłużony o kolejne 24 miesiące. Swoje pierwsze dwa sezony w Birghton Potter zakończył na 15. i 16. miejscu, ale, skoro udało się uniknąć spadku, trudno mówić o wyniku poniżej oczekiwań. Kampania 2021/22 okazała się dla angielskiego trenera przełomowa, bowiem „Mewy” zakończyły ją na 9. miejscu, co było najlepszym wynikiem w całej historii klubu. Potter znalazł się na radarach największych piłkarskich marek.
Potter był przymierzany do roli szkoleniowca Manchesteru United, ale ostatecznie przegrał walkę o posadę z Erikiem ten Hagiem, gdyż władze „Czerwonych Diabłów” uznały, że Anglikowi brakuje doświadczenia w Lidze Mistrzów. Teraz wiemy już, że Potter takie doświadczenie będzie mógł zdobyć, bowiem Chelsea czeka jeszcze przynajmniej pięć pojedynków w Champions League.
Tym samym Graham Potter opuszcza „Mewy” po trzech sezonach spędzonych w Brighton. Ponownie nie ma tu mowy o rezygnacji z usług Anglika bez żalu, zwłaszcza, że piłkarze z Falmer Stadium znakomicie weszli w nowy sezon. Raz jeszcze przemówiła jednak siła argumentu, gdyż „The Blues” wykupili Pottera z Birghton za sumę opiewającą na 22 miliony funtów.