Robert Lewandowski po drugiej stronie barykady. Bayern – Barcelona: hit z wieloma podtekstami

13.09.2022

Po transferze wiele osób się zastanawiało, kiedy Robert Lewandowski będzie miał okazje odwiedzić stare kąty. Jak się okazało, wyjątkowo szybko nadarzyła się okazja. Losowanie Ligi Mistrzów sprawiło, że już w 2. kolejce Barcelona przyjeżdża do Monachium.

Dla Bayernu złą wiadomością może być fakt, że Robert Lewandowski do tej pory bardzo lubił strzelać swojemu byłemu klubowi. Odkąd trafił do Bayernu z Borussii Dortmund, to aż 26 razy mierzył się z klubem z zachodnich Niemiec. Strzelił im 27 goli, dorzucając trzy asysty. Bilans również bardzo ciekawy dla klubu: 19 wygranych, 1 remis i 6 porażek. Co ciekawe Lewy zobaczył w tych spotkaniach aż 13 żółtych kartek. To zespół przeciwko, któremu zobaczył najwięcej napomnień w liczbach bezwzględnych. Wyższą średnią ma chociażby w spotkaniach z Greuther Furth, gdy na pięć meczów… pięć razy oglądał żółte kartki. Trudno jednak porównać te dwa rodzaje gier.

Bayern – Barcelona z drugiej strony

Pięć razy do tej pory Robert Lewandowski miał okazje wystąpić w meczach Bayern – Barcelona. Do tej pory za każdym razem po niemieckiej stronie. Bilans bardzo dobrzy – 4 wygrane i 1 porażka. Bramki 21:7 dla jego zespołu. On sam strzelił 4 gole, do których dorzucił dwie asysty.

Najlepiej zaprezentował się w ubiegłym sezonie na… Camp Nou. Wtedy ustrzelił dublet, a rewanżu dorzucił asystę w Monachium. Wówczas Bayern dwukrotnie zbił Barcę 3:0. Skończyło się to odpadnięciem Blaugrany z Ligi Mistrzów. Warto dodać jednak, że tamta Barcelona nijak nie przypominała tej z dzisiaj. Patrząc na wyjściowe jedenastki, można powiedzieć, że jedynie połowa składu może się powtórzyć po stronie Katalończyków. Niby sporo, ale w tym gronie nie ma przecież Lewego, nie ma takich graczy, jak Kounde, Raphinha, którzy latem trafili na Camp Nou i mają stanowić o sile odnowionej Barcy.

Pamiętny wieczór w Lizbonie

Sezon 2019/2020 był tym, który do tej pory najlepiej wspomina Robert Lewandowski. Wtedy zgarnął potrójną koronę. Król strzelców w Bundeslidze, DFB Pokal oraz Lidze Mistrzów. Tą ostatnią wygrał po raz pierwszy i jedyny, jak dotąd. Wtedy także pokonał Barcelonę 8:2 w 1/4 finału. Na Estadio da Luz w Lizbonie doszło do meczu, który zapadł w pamięć na długo. Zerknijmy na składy z tamtego wieczoru:

Spośród 22. piłkarzy, którzy wtedy wyszli od pierwszej minuty, dzisiaj zobaczymy maksymalnie trzech po stronie Barcelony – Alba, ter Stegen i Busquets. Lepiej to wygląda w przypadku Bayernu. Neuer, Davies, Kimmich i Mueller. Nie ma jednak wątpliwości, że nieco ponad dwa lata później obejrzymy kompletnie dwie różne ekipy. W Barcelonie swoją pozycje poprawili Ronald Araujo, Ansu Fati czy Ousmane Dembele, zaś w Monachium Lucas Hernandez i Jamal Musiala. Zdecydowanej większości nie ma, z największymi gwiazdami na czele.

Inna rzeczywistość niż rok temu

Dwanaście miesięcy temu Barcelonę prowadził Ronald Koeman. Skład był jednym z najsłabszych od lat. Jesienią i zimą grało wielu piłkarzy, którzy w normalnych warunkach nie mieliby prawa powąchać nawet rozgrzewki czy ławki rezerwowych, a co dopiero wejść na murawę. Najlepszym przykładem Ilias Akhomach, który zagrał kilka spotkań, a dzisiaj gra w młodzieżowej Lidze Mistrzów.

Rok temu Barca odpadła w fazie grupowej i musiała grać w innym, niż Liga Mistrzów pucharze. Ostatni raz taka historia przydarzyła jej się w sezonie 2003/2004. Wtedy trzeba było grać ze słowackim Puchovem, greckim Panioniosem, Brondby, a ostatnią przeszkodą okazał się Celtic, który wyeliminował ich w 1/8 finału.

Wydawało się, że wobec kłopotów finansowych, taka rzeczywistość – gra w Lidze Europy – może przydarzyć się częściej. Barcelona za Xaviego wjechała jednak na podium, zgarnęła wicemistrzostwo i zapewniła sobie start w Champions League. Skład przebudowany i dzisiaj wygląda na solidnie wzmocniony. To ekipa, mogąca rywalizować z najlepszymi. Dzisiaj można powiedzieć, że czeka ich pierwszy test. Bayern przecież, jak co roku – chce zgarnąć trofeum i na pewno jest dzisiaj wyżej w hierarchii europejskiej piłki od swojego grupowego rywala. Nie wydaje się jednak, by była to taka różnica, jak przed rokiem.

***

Początek meczu Bayern – Barcelona o godzinie 21:00. Transmisja w Polsat Sport Premium 1. Spotkanie skomentują Bożydar Iwanow i Sebastian Chabiniak.