Bezbarwna Barcelona przegrywa w Mediolanie i ma spore kłopoty

05.10.2022

To był prawdopodobnie najgorszy mecz ekipy Xaviego w tym sezonie. Barcelona wyglądała bardzo słabo na San Siro i przegrała 0:1 z Interem. Oceny hiszpańskiego klubu nie zmienia nawet niepodyktowany rzut karny na jej korzyść. Włosi wygrali zasłużenie i są w dobrej sytuacji przed drugą połową fazy grupowej.

Przed tym meczem było jasne, że dwumecz Inter – Barcelona będzie kluczowy w kontekście drugiego miejsca w grupie. Bayern pokonał obie drużyny i miał przed sobą dwumecz z Viktorią Pilzno, czytaj: 6pkt do dopisania. Krótko mówiąc stawką albo Liga Mistrzów, albo Liga Europy na wiosnę. Jedni i drudzy chcieliby uniknąć tego scenariusza. Zwłaszcza Barcelona, która rok temu już odpadła w fazie grupowej, a wobec aktualnej sytuacji finansowej, to mógłby być bardzo bolesny cios.

Jednak Barcelona niewiele zrobiła w kierunku wygranej na San Siro. Nie potrafiła pokonać świetnie zorganizowanej defensywy Interu. Simone Inzaghi teoretycznie w opałach, tutaj pokazał kunszt i przygotował zespół w sposób idealny. Inter nie miał większego posiadania piłki, ale nie miał kłopotów z kontrolą nad spotkaniem. Oddawał piłkę, kiedy mógł i nie miał z tym najmniejszych kłopotów. Samemu też atakował. Do przerwy prowadził 1:0. Decydującego gola strzelił Hakan Calhanoglu. Turek precyzyjnym strzałem zapewnił zwycięstwo wicemistrzowi Włoch. Warto dodać, że wcześniej gola strzelił Joaquin Correa, ale Argentyńczyk był na spalonym.

Dwa razy sędzia wkroczył do gry

W drugiej połowie Barcelona biła głową w mur. Dwukrotnie jednak było blisko szczęścia. Raz gola strzelił Pedri, ale chwilę wcześniej ręką dotknął Ansu Fati. Wobec tego bramka Hiszpana została słusznie nieuznana. Jednak później VAR się nie popisał. Denzel Dumfries zagrał piłkę ręką i goście powinni mieć rzut karny. Nie dostali go, a później okazało się, że lepsze powtórki było można zobaczyć w pomeczowych studiach, niż z kamer, które obsługiwały system wideo weryfikacji…

Niewidoczny Lewandowski

To był mecz, po którym media pytają się czy Polak był na boisku. Robert Lewandowski w zasadzie był nieobecny i niewidoczny. Defensorzy Interu schowali go do kieszeni, a kapitan reprezentacji Polski nie miał w tym nic do powiedzenia. Po udanej inauguracji z Viktorią Pilzno – hat-trick – teraz Lewy zagrał dwa mecze na „zero z przodu” w Lidze Mistrzów. O ile w Monachium miał sytuacje, o tyle w Mediolanie nie było nawet z czego strzelić.

Inter – Barcelona 1:0 (1:0)

Bramka: Calhanoglu 45+’

Po trzech kolejkach prowadzi w grupie Bayern z kompletem punktów. Niemcy za tydzień mogą w Pilznie zapewnić sobie awans przy korzystnym układzie wszystkich gier. Nawet i bez tego nikt nie spodziewa się, że monachijczycy mieliby nie wygrać swojej grupy. Kluczowym spotkaniem w przyszłą środę będzie jednak starcie na Camp Nou. Barcelona zagra z Interem prawdopodobnie o drugie miejsce w grupie.