Maciej Firlej: Znicz jest w tym sezonie dużo mocniejszy niż w poprzednich latach
Gościem naszego cyklu Kolebka Futbolu, który współtworzymy wraz z legalnym bukmacherem Betfan był tym razem Maciej Firlej, czyli nowy nabytek Znicza Pruszków. Z napastnikiem, który w tym sezonie rozgrywek II ligi trafiał do siatki już 10-krotnie, porozmawialiśmy między innymi o szansach Znicza na awans do Fortuna 1. Ligi, słabszych wynikach z ostatnich tygodni oraz przyczynach rozstania z Motorem Lublin. Zapraszamy!
***
Mateusz Mazur (Futbol News): Latem dołączył pan do drużyny, która właśnie rozpoczyna swój szósty z rzędu sezon na poziomie II ligi. W ciągu poprzednich dwunastu lat Zniczowi tylko raz udało się awansować na zaplecze Ekstraklasy. Jak ocenia pan potencjał zespołu na to, by w tym sezonie znaleźć się przynajmniej w strefie baraży?
Maciej Firlej (Znicz Pruszków): Na pewno w tym sezonie zespół jest dużo mocniejszy, niż był w ostatnich latach. Dość dobrze widać to po miejscu w tabeli oraz grze, którą prezentujemy. W każdym meczu stwarzamy sobie dużo sytuacji, gramy ofensywny futbol i naprawdę mamy spory potencjał. Sądzę, że biorąc pod uwagę wszystkie te rzeczy, baraże są jak najbardziej w naszym zasięgu.
Znicz ma teraz na swoim koncie 6 porażek, z czego połowa to efekt ostatnich czterech meczów. Czy jest jakaś wspólna przyczyna porażek z GKS-em Jastrzębie, Stomilem i Lechem?
Nie ma co ukrywać, że ostatnio weszliśmy w taki trochę słabszy okres. Przegraliśmy trzy spotkania na cztery, wygrać udało się tylko we Wrocławiu. Myślę jednak, że w meczu z rezerwami Lecha czy ze Stomilem nie graliśmy aż tak źle. Brakowało tam przede wszystkim skuteczności. W meczu z GKS-em wyglądało to tak, że żadna z drużyn nie miała zbyt wielu okazji na strzelenie gola, chociaż wydaje mi się, że przynajmniej jeden punkt był w naszym zasięgu. To było bez wątpienia nasze najsłabsze spotkanie, natomiast z Lechem i Stomilem, tak jak wspomniałem, zabrakło skuteczności, zabrakło szczęścia i dlatego te mecze skończyły się takim wynikiem, a nie innym.
Jesteśmy jeszcze przed półmetkiem sezonu, a pan ma w swoim dorobku już 10 trafień. Już teraz wyrównał pan więc swój dorobek z Pogoni Siedlce z sezonu 2019/20. Czy ten sezon może być dla pana w pewien sposób przełomowy?
Mam taką nadzieję, chociaż do końca pozostało jeszcze dużo meczów i bardzo wiele może się wydarzyć. Wydaje mi się, że ten dorobek bramkowy jeszcze uda się powiększyć, choć wiadomo, że najważniejsze w tym wszystkim będą kolejne zwycięstwa Znicza. Jeśli cały zespół będzie grał dobrze i wygrywał, to będzie działać to na plus również dla mnie.
Dlaczego po zakończeniu przygody z Motorem zdecydował się pan na powrót do Pruszkowa? Jeszcze tego lata mówiło się, że zainteresowane pana usługami mogą być kluby z wyższej klasy rozgrywkowej. Jak to finalnie wyglądało?
Były zapytania z klubów z wyższych lig, natomiast nie dostałem żadnej konkretnej oferty. Znicz był za to mocno zdeterminowany, żeby mnie pozyskać i myślę, że to przeważyło. Zależało na tym trenerowi, zależało na tym prezesowi, więc zaczęło zależeć i mi. Dodatkowym czynnikiem było też to, że od momentu mojego ostatniego pobytu w Pruszkowie, sporo zmieniło się tutaj na plus i jeszcze przed sezonem klub postanowił, że spróbuje powalczyć o awans. Chęć walki o najwyższe cele była więc takim dodatkowym motywatorem.
Jak wspomina pan okres gry w Motorze Lublin? Czy decyzja o rozstaniu była dla pana zaskoczeniem? Czy był taki moment, w którym można było odczuć, że te ambitne plany klubu powoli zaczynają się sypać?
Byłem zaskoczony, bo od samego początku okresu przygotowawczego dawano mi do zrozumienia, że moja umowa zostanie przedłużona, więc trudno stwierdzić, że spodziewałem się takiego obrotu spraw. Dzisiaj jestem jednak bardzo zadowolony, że to wszystko potoczyło się w ten sposób, że udało się podpisać kontrakt ze Zniczem i na pewno nie żałuje tego, że odszedłem z Motoru, który też ma w tej chwili niemałe problemy.
Jak ocenia pan swój poprzedni sezon pod względem indywidualnym? Dostawał pan nieco mniej minut, a do siatki nieco częściej trafiał co prawda Michał Fidziukiewicz, ale ta współpraca chyba układała się nieźle…
Tak, chociaż innym problemem podczas pobytu w Lublinie był właśnie fakt, że tych minut nie dostawałem zbyt wiele. Trener nie planował gry na dwóch napastników i ze względu na to, że w rundzie jesiennej Michał trafiał do siatki bardzo regularnie, to trudno było wskoczyć za niego do składu. Teraz wygląda to już nieco inaczej. Dostaję więcej minut i strzelam więcej bramek.
W tym sezonie trochę się to w pana przypadku odwróciło, bo to pan w dużej mierze odpowiada za te ofensywne liczby Znicza, ale swoją cegiełkę dokłada także Shuma Nagamatsu. Jak pan ocenia współpracę między wami?
Tak, bardzo fajnie mi się współpracuje z Shumą. Jest to bardzo ważny zawodnik naszego zespołu, który naprawdę wiele daje nam w ofensywie. Kilka moich bramek padło po jego asystach, ale mi też udało się dograć jemu przy okazji kilku goli.
Ten najlepszy piłkarsko wiek wciąż przed panem. W swojej karierze trenował pan z klubem Ekstraklasy, grał w I lidze. W kolejnych latach widziałby się pan jeszcze w wyższej klasie rozgrywkowej?
Oczywiście mam nadzieję, że uda mi się jeszcze zagrać wyżej. Na pewno przez te kilka lat na drugoligowym poziomie udało mi się zdobyć trochę doświadczenia i uważam, że jestem już innym zawodnikiem niż wówczas, kiedy trafiałem do grającej w Ekstraklasie Korony. Chyba wtedy nie byłem jeszcze gotowy na grę na tak wysokim poziomie, ale na ten moment uważam już, że jestem w pełni przygotowany, by spróbować swoich sił wyżej.
Teraz przed wami starcie z Wisłą Puławy, czyli zespołem, który ostatnio spisuje się naprawdę dobrze. Jak ocenia pan szanse Znicza na przełamanie po tych dwóch kolejnych porażkach?
Będzie to starcie dwóch drużyn z czołowych miejsc tabeli. Wisła jest ostatnio w niezłej formie, natomiast do samego spotkania podchodzę pozytywnie. Patrząc na dotychczasowe mecze, wychodzi na to, że chyba nieco łatwiej gra nam się z tymi mocniejszymi zespołami, które w tabeli są wyżej niż my. Jakby nie patrzeć, w pojedynkach z ekipami z dołu tabeli, jak chociażby z Lechem, Siarką czy Motorem, zdobyliśmy tylko jeden punkt, więc myślę, że do tej pory większy problem mieliśmy z tymi niżej notowanymi zespołami. Mam nadzieję, że w najbliższy weekend ta zasada się sprawdzi i z Puław przywieziemy punkty.
Poprzednie rozmowy z cyklu „Kolebka Futbolu”:
Michał Fidziukiewicz: Czas jest sprzymierzeńcem Polonii
Grzegorz Kurdziel: Wiele drużyn drugiej ligi dociera się dopiero w trakcie sezonu
Szymon Szydełko: „Runda jesienna wyznaczy kierunek dla Górnika Polkowice”
Adrian Piekarski: „Przed sezonem byliśmy skazywani na straty”
Radosław Majewski: „Z obecnym składem utrzymalibyśmy się w drugiej lidze”
Marcin Krzywicki: „Plany Sportisu Łochowo są bardzo szerokie”