Uroki życia na emigracji. Fabregas czuje się bardziej Anglikiem, niż Hiszpanem

18.01.2019

31 lat na karku to dobry moment na poszerzenie horyzontów. Tak też uczynił Cesc Fabregas, który z powodu coraz słabszej pozycji niedawno zmienił barwy. Przeniósł się do AS Monaco, gdzie zasmakuje trzeciej ligi w swoim życiu. Do tej pory jego przygoda z piłką ograniczała się przede wszystkim do Wysp.

Wykorzystaj kod i odbierz 20 zł za FRIKO

Wychowanek Barcelony (1997-2003) w wieku szesnastu lat został ściągnięty przez Arsene’a Wengera, jako niezwykle utalentowany i obiecujący junior. Wiemy, z jakimi problemami często zmagają się nastolatkowie zupełnie zmieniający otoczenie, ale Hiszpan nie był jednym z nich. Błyskawicznie potwierdził swoją wartość i już po roku wskoczył do pierwszego składu, który kilka miesięcy wcześniej stał się słynnymi „The Invincibles”.

Po siedmiu latach, w trakcie których wyrobił sobie opinię jednego z najlepszych pomocników w lidze, spełnił marzenie o powrocie do Barcelony. Tam jednak nie do końca potrafiono znaleźć dla niego miejsce i po trzech latach wrócił do Londynu. Tym razem wiążąc się z Chelsea, w której spędził 4,5 roku. Trochę matematyki i widzimy, że niecałe 12 na 15 lat profesjonalnej gry Fabregas spędził w Anglii. Patrząc na to, nie dziwi nas jego niedawna wypowiedź…

– Myślę, że to był dobry czas na opuszczenie Premier League po 501 meczach w Anglii. Było to bardzo trudne, po 13 latach, w trakcie których wygrałem wiele trofeów przed wieloma fanami. Czasem czuję się bardziej Anglikiem, niż Hiszpanem – wyznał nowy nabytek AS Monaco. Kto wie, być może na emeryturze również będzie wolał zamieszkać w Anglii i za wiele lat pan Francesc stanie się np. sir Francisem Fabregrassem?

Wykorzystaj kod i odbierz 20 zł za FRIKO