Obrońca Barcelony przez niemal dekadę stanowił o sile defensywy mistrzowskiej drużyny Hiszpanii. Po mundialu w 2018 roku powiedział sobie „dość” i w wieku 31 lat zrezygnował z gry w niej. Czy Pique się pospieszył?
Na pewno miał swoje powody. Jednym z nich było to, że wygrał wszystko, co mógł. Drugim, że bardziej czuje się Katalończykiem, niż Hiszpanem. Mimo tego wciąż jest przecież młody, teoretycznie mógłby powalczyć o kolejne sukcesy. Okazuje się, że decyzja sprzed niemal roku przyniosła pewne korzyści.
– Nie chodzi tylko o mnie, ale także o innych (którzy skończyli grać w kadrze – red.). W moim przypadku to oczywiste, że spisuję się dużo lepiej w Barcelonie, odkąd odszedłem od międzynarodowej piłki – stwierdził Pique.
Mogłoby się wydawać, że reprezentacja to zaszczyt i żaden poważny wysiłek. W końcu zgrupowania są co kilka miesięcy, w ciągu roku dochodzi tylko kilka spotkań więcej, skąd więc miałaby pojawić się jakaś znaczna różnica? Jak widać jest i to duża. Nie chodzi jedynie o te 90 minut na murawie, ale długie loty, zaprzątanie sobie głowy kolejną rzeczą, dodatkową presję i bycie podzielonym między dwa zespoły.
Grając jedynie w klubie wszystko może wydawać się prostsze. Ciągle ci sami koledzy, ten sam sposób gry, kilka dodatkowych dni odpoczynku… Pique jest tego najlepszym przykładem, a obecnie znajduje się być może w najlepszej formie w życiu. Kolejna wielka forma Messiego i półroczny odpoczynek od kadry pewnie też nie są przypadkiem…